-Ron, jest coś, co muszę ci powiedzieć- Harry wziął głęboki oddech.- Coś, co oboje musimy ci powiedzieć.
Harry zaprosił ich na obiad i dlatego wszyscy członkowie tego, co Prorok Codzienny nazywał 'Złotą Trójcą', stali teraz w niezręcznej ciszy w salonie domu na Grimmauld Place.
Napięcie wisiało w powietrzu, tak gęsto, że Ron praktycznie czuł jego ciężar na skórze.
Jego dwaj najlepsi przyjaciele wymienili między sobą spojrzenia i odwrócili się w jego stronę z poważnymi minami.
-Hermiona i ja...- wreszcie odezwał się Harry.
-....pobieramy się- dokończył za nich Ron.
Harry zastygł w miejscu.
-Jak... skąd wiedziałeś?- zmarszczył brwi w zdumieniu.- Jeszcze nikomu o tym nie mówiłem. Cholera, sam jeszcze do wczoraj o tym nie wiedziałem.
Ron przewrócił oczami i wyjął teczkę schowaną wcześniej w jego kurtce.- Usiądźcie, planowałem to już od lat.
Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie i podążyła za nim na kanapę. Harry pozostał na swoim miejscu, nadal wyglądając na trochę oszołomionego, dopóki jego przyszła żona nie uderzyła teczką o stolik.
-Ron, nie zamierzam nosić pomarańczy strojów Armat z Chudley na swoim ślubie!- krzyknęła oburzona.
-Czemu nie?- odparł, już zirytowany.- To jasny kolor i symbolizuje radość!
-Nie bądź śmieszny- wyrzuciła z siebie Hermiona.- I to weselne menu. Nigdy nie słyszałam o nawet połowie z tych dań-
-To dlatego, że choć raz w życiu, nie jesteś tu ekspertką. A ja tak- próbował nie zabrzmieć jak zadowolony z siebie, ale to było bardzo trudne, kiedy zobaczył, że przerwała swoją wypowiedź w połowie, z palcem nadal w powietrzu, jakby nie mogła uwierzyć w to, co właśnie powiedział.
-Nawet spytałem swojej ciotecznej babki Muriel, żeby to przejrzała zanim dopracowałem szczegóły. To jest dopiero szlachetne poświęcenie! Powinniście mi dziękować, te dania są niezbędne na tradycyjnych czarodziejskich weselach i koniecznie musicie spróbować tarty melasowej-
Oczy Hermiony robiły się coraz większe i większe podczas jego wywodu, aż w końcu eksplodowała.
-Och, na litość boską Ron! Harry dopiero wczoraj poprosił mnie o rękę. Jakim cudem już wszystko sobie zaplanowałeś?
YOU ARE READING
[T] Zakład (Harmione)
Fanfiction-Ron- Harry wziął głęboki oddech.- Hermiona i ja... -....pobieramy się- dokończył za nich Ron. Harry zastygł w miejscu. -Jak... skąd wiedziałeś? Ron przewrócił oczami i wyjął teczkę schowaną wcześniej w jego kurtce.- Usiądźcie, planowałem to już od...