Rozdział 1.3

69 2 0
                                    

W pokoju zapadła cisza.

Tak długo czekał na ten moment. Tak cholernie długo.

-Co się dzieje?- Ron próbował utrzymać spokojny ton głosu, ale mu się to nie udało.- Dzieje się to, że zainwestowałem więcej pieniędzy w pulę hogwardzkich zakładów niż sobie wyobrażacie! Wiecie jak dużo straciłem?!

Harry'ego i Hermionę zatkało, oboje patrzyli się na niego z identycznymi minami wyrażającymi szok.

-Nie, oczywiście, że nie wiecie- wymamrotał do siebie. -Oboje jesteście ślepi jak krety, kiedy chodzi o wasze uczucia. Znaczy się, zawsze wiedziałem, że Harry jest raczej idiotą jeśli chodzi o radzenie sobie z emocjami...- Harry zaprotestował.- Sorry stary, ale wiesz, że to prawda. Myślałem, że to Hermiona uczyni pierwszy ruch. Cóż za Najbystrzejsza Czarownica Swoich Czasów.

Hermiona powoli uniosła swoją różdżkę w górę i skierowała jej czubek w stronę Rona. Jej oczy świeciły w sposób, który unosił mu włosy na karku.

-Tak, jasne. Gróź mi, bo mówię prawdę!- jakoś udało mu się nie ujawnić strachu w głosie, ale cofnął się o parę kroków i skrył za Harry'm. Na wszelki wypadek.- Tym razem powiem swoje i mnie nie powstrzymasz.

-Wkręciłem się w to dopiero na drugim roku, więc nie wiem dokładnie, kiedy to się zaczęło. Wiem za to, że mnóstwo ludzi brało w tym udział. Każdy profesor, od McGonagall i Dumbledore'a aż do Binnsa. Nawet Snape brał w tym udział, chociaż plotki mówią, że zakładał się przeciwko waszemu związkowi. Sukinsyn.

-Nigdy nie chciał zobaczyć mnie szczęśliwego- Harry pokręcił głową z rezygnacją.

-Ty serio w to wierzysz?- Hermiona zapytała z niedowierzaniem.- Że był... zakład o to, że będziemy razem od kiedy byliśmy dziećmi?

-To nieważne, czy w to wierzysz- Ron prychnął na nią.- To prawda. I było piekłem czekać na to, aż w końcu ogarniecie sytuację.

Im więcej myślał o wszystkim, co wycierpiał przez te lata, tym bardziej sfrustrowany się robił. Dał spokój ukrywaniu się za Harry'm i zaczął przechadzać się po pokoju.

-Myślałem, że wreszcie uda mi się wygrać zakład, na trzecim roku, kiedy zostawiliście mnie samego w skrzydle szpitalnym, żeby uwolnić Hardodzioba i podróżować sobie w czasie. Wiecie, tylko wy dwoje, walcząc o życie i tak dalej... Myślałem, że coś zaiskrzy!

-Próbowaliśmy ocalić Syriusza, Ron!

-Latając na symbolu miłości? Tak, przeczytałem swoje, Hermiono. Na szczęście wiem, jak czytać.

Hermiona i Harry spojrzeli na niego powątpiewająco.

-Nie zrozumiecie- westchnął głęboko.- Moje inwestycje wisiały na włosku. Lata zbieranych oszczędności, które udało mi się schować przed bliźniakami i miałem to wszystko stracić! Byłem zdesperowany.

[T] Zakład (Harmione)Where stories live. Discover now