o jacie

723 24 17
                                    

Po lekcjach wybiegłam od razu ze szkoły na parking bo zauważyłam tam Shane'a.

–Hej dziewczyno...-powiedział jakiś przydupas bliźniaków.
–spierdalaj-powiedzialam na co reszta jego kolegów krzyknęła tylko zduszone "u u u u u u "
– monet weź daj się zaprosić na randkę
–nie ma nawet takiej opcji-odpowiedziałam temu głąbowi

Gdy wyszłam zauważyłam Tonego. Super, pojawił się, jak zawsze na czas.

Gdy odwiózł mnie do domu do gabinetu zaprosił mnie Vincent. Poszłam bez żadnego sprzeciwu bo stwierdziłam że może czegoś nowego dowiem się o tej jakże powalonej rodzince.

– dzień dobry Hailie
– witam Vincencie
– chciałbym się dowiedzieć jak idzie ci w szkole i chciałbym również dowiedzieć się co to za grupa dzieciaków z którymi trzymasz.
– to moji starzy koledzy z klasy których znam już bardzo długo.
– ale wiesz że oni są niebezpieczni.
– mnie jeszcze jakoś nie zabili.

Po tych słowach wyszłam z gabinetu miałam takiego laga że Vincent za mną w ogóle nie poszedł ale w sumie to będzie takiemu staremu dziadowi chciało iść (Jezu tragedia ja tu po prostu zaraz wybuchnę ze śmiechu pisząc to~autorka)

Dobra poszłam wreszcie do pokoju a tam zadzwonił mi telefon No super cały czas miałam wrażenie oczywiście że ktoś mnie śledzi co nie zdziwiłabym się że miało miejsce.

Odebrałam wreszcie telefon który wydzwaniał do mnie od 5 minut normalnie olałabym to ale wiedziałam że na ten telefon czekam już od ponad dwóch miesięcy. No to usłyszałam tylko w słuchawce jeden wyraz który od razu wzbudził moje podejrzenia:

– halo
– No dzień dobry słucham co się, coś się wydarzyło?
– złapaliśmy Trayzona.
– co?! macie go?! dajcie mi go do słuchawki!
– No czego chcesz jędzo.
– ej ej nie pozwalaj sobie Treyzon! Mów gdzie kasa. No chyba że chcesz żeby twoja córeczka zginęła. . .
– nie zostaw tylko moje dziecko!
– to mów gdzie kasa.
– nic nie powiem ci, No dobra jest pod łóżkiem te 2 miliony ale pod łóżkiem siostry monetów.
– No i tyle mi wystarczyło dzięki wielkie Treyzon. A teraz oddaj mi moich pracowników.
– te 4 miliony z sejfu organizacji wcześniejsze oddał oczywiście Panno Resst.
– dobrze dziękuję Caroline. Żegnam

Oj mamo co ty za gównem kazałaś mi prowadzić. . .

Oczywiście nikt nie powiedział że będzie ta rozmowa prywatna. Od razu po rozłączeniu się usłyszałam ciche kroki dobiegające Za moich drzwi.

– Dylan wyłaź z tej ściany nawet stąd cię słyszę.
– No cześć hej-Hailie
– ile słyszałeś.
– o od momentu w którym powiedziałeś że zabijesz czyjąś córkę
– * wzdechnęłam * jak co nic nie słyszałeś Dylan, rozumiemy się?
– t-t-tak
– dobra idź już muszę jeszcze coś załatwić.

Po niecałych 10 minutach do pokoju w biegu Shane który zaczął się drzeć:

– Vincent cię woła!

Czyli Dylan to taki kapuś i 60. Aha! Zapamiętam to sobie.

– Hailie co masz wspólnego z Treyzonami?
– nic nawet nie wiem kto to. Vincent to coś wspólnego z tą twoją tajemniczą pracą? Dowiesz...dowiem się czegoś? No odpowiedz chcę wiedzieć kto to jest!
– jednak nieważne Hailie...

Wybiegłam z gabinetu Vincenta. Przyszło mi na telefon powiadomienie i już w okolicy jest organizowana impreza na którą idzie cała moja banda. No to co też muszę na to przecież iść. Ubrałam się tak:

 Ubrałam się tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
SzEfOwA oRgAnIzAcJi H.MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz