List № 2. A.L.

100 29 0
                                    

Cześć.
Dziś mija dokładnie miesiąc odkąd stałam się częścią Świata Cieni. Świat, który udało mi się znienawidzić, bo odebrał mi matkę i zamienił mojego najlepszego przyjaciela w wampira, i pokochać, bo dał mi Ciebie.

Pamiętam, kiedy wampiry porwały Simona, odmówiłeś pójścia z nami. Powiedziałeś, że to było czyste samobójstwo. Nazwałam Cię tchórzem.

Dopiero gdy znaleźliśmy się w środku ich legowiska, otoczeni i zdezorientowani, zdałam sobie sprawę, jak bardzo miałeś rację. Wiesz, byłam gotowa umrzeć, ale nie bałam się śmierci. Bałam się, że już nigdy Cię nie zobaczę...

Wpadłeś tam wraz ze słońcem. Niosłeś mnie na rękach. Uratowałeś mi życie. Uratowałeś nas wszystkich.

I te minuty, które spędziłam w Twoich ramionach, wystarczyły, abym zrozumiała, że ​​istnieje raj na ziemi. A mój jest w Twoich rękach.

Chciałabym tam wrócić ponownie. Wracałabym raz po raz, każdego dnia, gdyby mi powiedzieli, że za każdym razem, gdy będziesz mnie nosić na rękach, będę mogła znów przytulić się do Twojej piersi i słuchać bicia Twojego serca.

Powiesz, że to lekkomyślność i będziesz miał rację, ale miłość czyni nas lekkomyślnymi.

W końcu poszedłeś tam za nami i to miłość Cię poruszyła, nawet jeśli nie do mnie, to do Izzy i Jace'a, a wtedy uświadomiłam sobie, że zimny i wyrachowany Alexander Lightwood wie, jak kochać.

Tak bardzo chciałam do Ciebie podejść, przeprosić za moje ostre słowa, podziękować, ale byłeś zbyt zajęty krytykowaniem Jace'a i swojej siostry za to, że prawie zostali zabici, wtedy zdałam sobie sprawę, że w Twoim sercu nie było miejsca na Małą Przyziemną Dziewczynkę, jak mnie nazwałeś...

Nie miałam pojęcia, jak bolesna jest miłość.

Już od trzydziestu dni budzę się o tej samej porze i biegnę na salę treningową, kto by pomyślał, że Clary Fray wstanie o bezbożnej godzinie, żeby nauczyć się walczyć.

No cóż, nie uczy się, ale patrzy na swojego skąpo ubranego nauczyciela.

Nigdy Ci nie mówiłam i nigdy Ci nie powiem, ale jesteś pierwszym i jedynym facetem, na którego patrząc, czuję dziwne wibracje w całym ciele. I od Twojego dotyku wydaje mi się, że prąd elektryczny przepływa przez mój kręgosłup. I za każdym razem modlę się do Aniołów, abyś nie zauważył gęsiej skórki na mojej skórze.

Któregoś dnia moja modlitwa nie została wysłuchana i zauważyłeś to. Nie sądzę, że pamiętasz tak nieistotny fakt, jak gęsia skórka na ramionach Clary Fray, ale byłam gotowa zapaść się pod ziemię. A Ty myślałeś, że jest mi zimno i zasugerowałeś, żebym się cieplej ubrała.

Jaki jesteś ślepy, Alecu Lightwoodzie. Spędziłam pół godziny błagając Izzy o ten top.

Dziwny paradoks, każdego dnia rozgrzewasz moje serce, zachwycasz moją duszę samą swoją obecnością w moim życiu i całkowicie zabijasz moją samoocenę. Cczasem wydaje mi się, że jeśli przyjdę na trening w koronkowej bieliźnie, to tak samo obojętnie zaoferujesz mi cieplejsze ubranie.

Nienawidzę Cię, Alexandrze Lightwoodzie, ale niestety, a może na szczęście, nie powstrzymuje mnie to od kochania Cię.

Dziś mija dokładnie trzydzieści dni odkąd policzyłam przypadkowe dotknięcia, było ich siedemset dwadzieścia siedem. Mówią, że siódemka jest szczęśliwą liczbą, że jest magiczna. Może mają rację, a może... Cóż, szczerze mówiąc, połowa z tych cyfr nie była przypadkiem. Po prostu nie mogę powstrzymać pragnienia, aby Cię dotknąć. Nawet jeśli przelotnie, opuszkami palców, dotykam Cię i rozumiem, że nic nie wymyśliłam. Jesteś prawdziwy. Istniejesz i jesteś tutaj. Nieważne co myślisz i czujesz, jesteś tutaj.

Wczoraj śniło mi się, że wchodzę do Twojego pokoju, a Ty, jak zwykle, półnagi i całkowicie skupiony, walisz w worek treningowy. Podeszłam bliżej, a Ty mnie zauważyłeś i wtedy... a potem wydarzyło się coś, czego wstyd byłoby opisać w liście, mimo że nikt go nigdy nie przeczyta.

Wiesz, to był najpiękniejszy sen.

Rano na treningu znokautowałeś mnie w ramię i zrobiłeś kilka siniaków na żebrach, powiedziałeś, że jestem roztargniona, że muszę więcej spać i nie rysować głupich obrazków w nocy, a ja patrzyłam na Ciebie i nie mogłam wyrzuć z głowy wizji z mojego snu. Gdybyś tylko wiedział, ile mnie to kosztuje, żeby nie dotknąć Twoich ust...

Ci co mówią, że od czwartku do piątku masz prorocze sny. Kłamią.

Nazwiesz mnie głupią i będziesz miał rację.

Ale na litość Anioła, proszę częściej zakładaj T-shirt, bo inaczej zwariuję.

️💌

Przez kilka kolejnych minut uśmiech nie schodził z twarzy Aleca Lightwooda. List go rozbawił i poruszył do głębi duszy. Nie mógł nawet pomyśleć, że takie myśli mogą krążyć po głowie tej małej wstrętnej rudowłosej dziewczyny...

— Jak mogłem tego nie zauważyć?

Alec zerknął na zegarek. Było już późno, ale w szkatułce pozostało jeszcze osiem listów. Bez wahania wyjął trzeci i zaczął czytać.

Listy do A.L.Where stories live. Discover now