List № 4. A.L.

74 25 0
                                    

Witaj, Alexandrze Lightwoodzie.

I znowu siedzę sama i w ciszy. Chciałam narysować Twój trzysetny portret, ale moja ręka zaczęła pisać sama. Wiadomo, niewypowiedziane słowa po prostu wypływają z głowy, chociaż skąd możesz to wiedzieć, bo przecież zawsze mówisz to, co myślisz, prawda?

Uważasz, że nie jestem godna tego świata – tak mówisz to.
Myślisz, że jestem głupia – mówisz to.
Myślisz, że nie mam dość siły – to właśnie mówisz.

Czasami mam wrażenie, że w ogóle nie myślisz o dobrych rzeczach, nie chcesz, nie wiesz jak, a może po prostu nie masz mi nic do powiedzenia...

Czy wiesz, ile razy wmawiałam sobie, że Twoje chamstwo, bezduszność, złość to tylko bariera, starannie zbudowany mur, tylko maska. Że za całym tym chłodem kryje się żywa osoba... Czy się mylę? Czy naprawdę nie jesteś zdolny do miłości?

Za każdym razem, gdy znajduję odpowiedź w Twoich lodowatych oczach i za każdym razem nie chcę w to wierzyć, ale nie mogę już tego robić. Jestem zmęczona, ani jedna osoba na świecie nie jest w stanie wytrzymać megaton tego psychicznego bólu, który rozdziera świadomość na kawałki. Nie mogę już rozpaść się na kawałki i złożyć się w całość.

Czasami wydaje mi się, że ktoś wybrał dla mnie powolną i bolesną śmierć, a nazywa się ona Alexander Lightwood.

Zabijasz mnie każdego dnia. Każdego cholernego dnia przeklinam wszystko na świecie i modlę się do aniołów, aby zesłały mi runę, która pomoże mi przestać Cię kochać.

Nie chcę więcej! Jestem gotowa paść na kolana i błagać, żebyś pozwolił mi odejść.

Ostatnio poszłam do czarownika, chciałam kupić eliksir, który pozwoliłby mi przestać Cię kochać... ale Magnus powiedział mi, że takich eliksirów nie ma. I, że jeśli jesteś chory z miłości do jednej osoby, to tylko inna może stać się lekarstwem.

Magnus wie to z autopsji. Cholerny magik.

I Jace stał się dla mnie taką osobą. Rozumiem, że to niewłaściwe, że to niemożliwe, że próbuję się oszukać, ale nie mam innego wyjścia, a Ty po prostu nie zostawiłeś mi wyboru.

Zauważyłam jedno, jeśli przy Tobie moja dusza jest gotowa wybuchnąć, połamać żebra i rozpaść się na kawałki, to przy Jace’u czuję spokój. Mogę oddychać obok niego i nie udusić się.

Jeśli jesteś moją chorobą, to Jace jest lekarstwem. Jesteś trucizną, która zatruwa mój umysł, on jest antidotum. Jesteś rozżarzonym żelazem, które zostawia ślad w moim sercu, on jest jak lodowata woda, gasząca ten żar.

W jego oczach widzę to, czego w Twoich tak długo i na próżno szukałam. Widzę tam miłość. Razjelu, patrzę na Ciebie i nie rozumiem, jak możesz być taki... Jesteś jak robot, jak piekielny mechanizm...

Jestem gotowa Cię nienawidzić, ale z jakiegoś powodu, nieznanego nawet mnie, nadal Cię kocham.

A Ty…. Udajesz, że jestem tylko chwilowym nieporozumieniem, które zaszło w Twoim życiu...

Wiesz, nigdy nie zrozumiem, dlaczego Jace wybrał Ciebie na parabatai, bo jesteś taki inny. Ogień i lód, niebo i ziemia, żywioły i spokój, miłość i nienawiść.

Powiesz, że zawsze podaję przykłady głupich porównań i będziesz miał rację, ale nie mam z czym Cię porównać, bo nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo ani niczego takiego jak Ty.

Nie wiem, dlaczego Ci to mówię, ale czuję się jak ostatnia osoba na ziemi. Użyłam Jace'a, aby zaszczepić w Tobie zazdrość, nienawiść, wszystko inne niż lodowata pogarda. Na początku wierzyłam, że potrafisz okazywać emocje, ale niestety...

Nawet gdy go całowałam na oczach całego instytutu, Ty stałeś tam z kamienną twarzą. Nawet nie poświęciłeś mi spojrzenia. Po prostu się odwróciłeś. Odwróciłeś się, idioto, z miną, jakby nic szczególnego się nie wydarzyło... A ja chciałam krzyknąć: „Naprawdę tak bardzo Ci nie zależy?”

Jak możesz spokojnie patrzeć, jak kładę swoje życie na tej gilotynie? Och, tak... nie obchodzi Cię to. Alexander „Nie Obchodzi Mnie To” Lightwood…

A potem dowiedziałam się, że rozwaliłeś salę treningową doszczętnie, pomyślałam, że wszystko mi się udało, że tutaj jest prawdziwy Alec, człowiek, zdolny do emocji, złości, pasji, zazdrości…

Ale następnego dnia, wciąż z tą samą kamienną twarzą i nagim torsem, nauczyłeś mnie, jak zabijać demony... Wtedy... Wtedy wydarzyło się coś, co wywróciło moje i tak już beznadziejne życie do góry nogami, wychodząc z siłowni po treningu, rzuciłeś mi przez ramię: „Nie łam mu serca”...

I widziałam miłość w Twoich oczach... Miłość do Jace’a Waylanda.

Powiesz, że to wszystko bzdury, że to wszystko wymyśliłam i że trzeba leczyć moją rozpaloną wyobraźnię, a potem powiesz mi, dlaczego do cholery opuściłeś instytut, kiedy Jace i ja zaczęliśmy się spotykać?

Gdyby ktoś po prostu opowiedział mi tę sytuację, śmiałabym się, aż bolał by mnie brzuch, a teraz wcale nie jest mi do śmiechu.

Kocham Cię, a Ty... Kochasz jego. On coś do mnie czuje i koło się zamyka.

Jeśli marzysz o jasnej, wielokolorowej tęczy, przygotuj się na zimny deszcz. Tak mogę opisać swoje życie...

Nie było we mnie łez, sił, cierpliwości, niczego, nawet emocji. Żadnego ruchu. Odszedłeś i poczułam się, jakby uszło ze mnie powietrze. Niewidzieć Cię jest dla mnie równoznaczne z brakiem oddychania. Czuję, że moją duszę codziennie wypełnia ziejąca pustka, od której chcę uciec, nie oglądając się za siebie.

Nieodwzajemniona miłość niszczy Cię od środka, wiesz, chyba zaczynam Cię rozumieć. Co więcej, wygląda na to, że zaczynam czuć i patrzeć na rzeczy tak jak Ty.

Izzy powiedziała mi kiedyś:
-„Stajesz się taka jak Alec.
- Mocna?
- Nudna. Widziałaś siebie w lustrze”.

I wtedy zrozumiałam. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że żyję Tobą, oddycham Tobą, że moja dusza tak się z Tobą zlała, że ​​stałam się Tobą.

Mówią, że w miłości do jednej osoby można się zatracić, że można utopić się w osobie, zatracić siebie, zatracić wszystko... I to wszystko mi się przydarzyło.

A żeby nie zatracić się całkowicie, potrzebna jest latarnia morska. Jakieś światełko w tunelu, żebyś wiedział, dokąd iść. Jace stał się moją latarnią morską. Stał się moim ogniem, ogrzewającym mnie od zimnej ciemności, która nazywa się Lightwood, stał się moim tlenem, z każdą minutą spędzoną z nim czuję, że żyję. Czuję, że dziura w mojej klatce piersiowej się zamyka. On mnie leczy.

Ale każdej nocy, leżąc w łóżku, myślę o Tobie i to mnie niszczy. Ponownie.

Nienawidzę Cię, Alec'u Lightwoodzie! Zatrułeś moje życie!

Źle się bez Ciebie czuję, proszę wróć, bo ja…

💌➰


List nie był skończony, ale nawet te linijki wystarczyły, aby Alec miał ochotę go zmiażdżyć, rozerwać na strzępy, zdeptać… Zacisnął szczękę aż zabolała, po czym nie mogąc tego znieść, wstał z łóżka, a jego zaciśnięta pięść poleciała prosto w ścianę, zostawiając na niej jasny, krwawy ślad...

Otwierając okno i biorąc głęboki oddech, Alec zamknął drzwi od swojego pokoju, aby nie przeszkadzali mu przypadkowi goście i drżącymi rękami wyjął piąty list.

Listy do A.L.Where stories live. Discover now