List № 7. A.L.

62 23 0
                                    

Cześć.

Długo do Ciebie nie pisałam. Wiesz, Czarodziejskie Światło, które mi dałeś, rozświetla mój pokój każdej nocy, tak jak myśli o Tobie rozświetlają moje życie.

Wiesz, zdmuchując świeczki na torcie urodzinowym, składałam Ci życzenia. Nigdy się nie spełniły.

Niedawno okazało się, że Jace i ja jesteśmy rodzeństwem, och Aniele, pocałowałam własnego brata, po prostu nie masz pojęcia, jak to jest.

Oczywiście rozmawialiśmy z Jace'em, poruszyliśmy wszystkie za i przeciw i wiesz, myślę, że on też odetchnął z ulgą. Nie musimy już udawać, że szalejemy za sobą. Jak na szczęście los dał nam powód do rozstania.

Zamierza wyznać Isabelle swoje uczucia. I wiesz, po tym, jak Jace i ja „rozstaliśmy się”, zaczęła znacznie częściej zostawać w instytucie.

Jestem szczęśliwa dla nich. Ale bardzo bolesne jest obserwowanie, jak moje marzenia spełniają się dla innych.

Możesz zapytać, dlaczego Ci to wszystko mówię? Chcę tylko wierzyć, że interesuje Cię choć trochę to, jak żyję. Chociaż kogo oszukuję, nawet nie przeczytasz tego listu. Tyle, że poza tą kartką papieru nie mam z kim porozmawiać.

Powiesz, że mam najlepszego przyjaciela, który będzie pocieszał i wspierał, i będziesz miał rację. Ale Simon ma też prawo do własnego szczęścia. Zbyt długo był moją kamizelką ratunkową i nie mam prawa jej używać. Ponownie.

Wiem, że kochałby mnie jak nikt inny, zrobiłby wszystko, abym była szczęśliwa. Jednak ja nie zrobiłabym tego. Ponieważ nigdy nie będę w stanie dać mu choćby ułamka miłości, na jaką zasługuje Simon.

W moim sercu nie ma już miejsca dla nikogo, jest ono całkowicie zajęte przez Ciebie, Alexandrze Gideonie Lightwoodzie, choć codziennie mój umysł krzyczy odrębnym głosem, że nie da się Ciebie kochać.

Ale w tej bitwie umysłu i serca ten drugi zawsze wygrywa.

Powiesz, że prawdziwy Nocny Łowca nie potrafi okazywać emocji, że miłość czyni nas słabymi i bezbronnymi, i będziesz miał rację po tysiąckroć, ale czy to nie miłość napędza wszystko, co jest na świecie? Czy to nie miłość nadaje sens, czy sama miłość nie jest znaczeniem wszystkiego?

Powiesz, że jestem naiwną idiotką i będziesz miał rację, ale wszystko, co piękne na świecie, istnieje w nim dzięki miłości.

Brak miłości sprawia, że ​​życie staje się istnieniem.

Co się stanie, jeśli zabronisz komuś jedzenia? On po prostu umrze.

A co jeśli zabronisz swojemu sercu kochać?
Co stanie się z Twoją duszą?

Wiesz, w głębi mojej duszy, gdzieś bardzo głęboko, prawie pogodziłam się z tym, że moja miłość pozostanie moja, bo nie ma na świecie nic piękniejszego niż dzielenie się miłością z Tym, który mieszka w Twoim sercu.

W porządku, będę Cię kochać stopniowo, na odległość. Moja miłość Cię utrzyma...

I może kiedyś odkryjesz, że jest na świecie osoba, w której sercu bije Twoje imię, której miłość do Ciebie nabrała znaczenia i światła, jak czarodziejskie światło, tylko że jest zimna, a miłość gorąca jak świecy płomień.

Po prostu nie możesz sobie wyobrazić, jak bardzo chcę to wszystko powiedzieć, patrząc Ci w oczy, trzymając Cię za rękę, ale nie lubisz, gdy naruszana jest Twoja przestrzeń osobista.

Wydaje mi się, że znam Cię całe życie, wszystkie Twoje nawyki, wiem, że przy czytaniu książek przekręcasz róg strony, ja czytam każdą i cofam się w każdy zakątek. Wiesz, wydaje mi się, że papier zatrzymuje ciepło dotyku, często odwiedzam Twój pokój.

Powiesz, że jest to rażące naruszenie Twojej prywatności i będziesz miał rację, ale nie mogę się powstrzymać. Twoje łóżko utrzymuje Twój zapach i wiesz, ukradłam Twoją koszulkę i butelkę wody kolońskiej, śpię w T-shircie i po praniu spryskuję ją wodą kolońską.

Wiesz, kiedy zasypiasz, jest taka chwila, że ​​już śpisz, ale jeszcze nie zasnąłeś, więc właśnie w tej chwili wydaje mi się, że zasypiam z Tobą, że mnie przytulasz... A moja dusza czuje się tak dobrze, tak ciepło i przytulnie...

I zasypiając, szepczę:
—  Kocham Cię, Alec...
—  A ja Ciebie, Clary – odpowiadasz mi, ale to już sen…

Mówią, że marzenia się spełniają, ale te nigdy się nie spełni. Nigdy.

💌➰


Alec spojrzał na czarodziejskie światło i podszedł do szafy. Ilość koszulek wciąż nie pozwalała mu zorientować się, której brakuje, i tak naprawdę nie obchodziło go to.

Po prostu rozpaczliwie chciał zająć czymś ręce i głowę. Myśli kłębiły się w jego umyśle, ale Alec je odepchnął.

Zbliżała się godzina druga w nocy, cały Nowojorski Instytut Nocnych Łowców zasnął. Lightwood wiedział, że na drugim piętrze, tuż pod jego pokojem, w sypialni gościnnej, która stała się pokojem Clary, spała w jego T-shircie. Zasypia po raz pierwszy bez czarodziejskiego światła. Wiedział, że to ostatni raz, kiedy spędzi noc w tej sypialni.

Zerknął na szkatułkę z otwartą pokrywą, w którym wciąż znajdowały się trzy nieprzeczytane listy. Próbował odgadnąć, o czym mogłaby do niego napisać, ale nie mógł wymyślić nic przydatnego.

Z każdym listem poznawał ją coraz lepiej, odkrywając na nowo małą, przyziemną dziewczynkę — Clarissę Fray–Fairchild–Morgenstern.

Każda litera napinała jego duszę niczym cięciwę. Każde słowo było jak strzała wbijająca się w samo serce. Stała przed jego oczami, tak realna, że ​​Alec miał wrażenie, że może wyciągnąć rękę i poczuć jej ciepło.

Nagle zorientował się, której koszulki brakuje. Miał ją na sobie w dniu, w którym Clary Fray pojawiła się w instytucie. Nie przyjęłaby żadnej innej.

Wyobraził sobie jej pełne wyrzutu spojrzenie i znów poczuł się zawstydzony, odsunął od siebie irytującą myśl.

—  Cóż, Clary Fray, nie patrz tak na mnie, pasujesz do mojej szafy, a ja do Twojej szkatułki. Wszystko jest sprawiedliwe.

Alec wrócił do łóżka i biorąc głęboki oddech, zaczął czytać ósmy list.

Listy do A.L.Where stories live. Discover now