Prolog

579 98 124
                                    

Na dworze padał śnieg. Białe delikatne płatki wirowały w świetle ulicznych latarni. Było słychać jak wiatr przebiegał pomiędzy budynkami. Wieczór był mroźny, wszystko wskazywało na to, że biały puch zostanie z nami na dłużej. Na niebie królował piękny, srebrny, sierp księżyca.

Ulice były puste, nikt normalny nie miał ochoty na spacer w taką nieprzychylną człowiekowi pogodę. W domach pochowali się nawet właściciele psów po ostatnich na ten dzień spacerach. Ja również nie miałam w planach opuszczać ciepłego domu. Rozkoszowałam się piątkowym wieczorem, ciesząc się wspólnym seansem filmowym z mamą. Miałyśmy oglądać drugą część „Obcego". Chyba jak każda nastolatka na świecie czułam radość z początku weekendu.

Przebrana w najwygodniejsze ciuchy jakie mogłam czyli pidżamę, czekałam niecierpliwie, aż mama skończy marynować kurczaka na sobotni obiad. Chipsy kusiły w plastikowych miskach czekając , aż zgaśnie światło. Przyznam się, że podjadałam.

W kominku wesoło podskakiwały czerwone ogniki, a drewno przyjemnie strzelało. Czułam ciepło bijące od szyby która oddzielała mnie od pięknego i niebezpiecznego żywiołu. Zapatrzyłam się w tańczące płomienie gdy znienacka przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałam na ręce i pojawiającą się na nich gęsią skórkę zaskoczona tym doznaniem. Z rozmyślań nad dziwną reakcją mojego ciała wyrwał mnie dzwonek zapowiadający czyjeś przybycie. Rzuciłam okiem na zegar. Była 9 wieczorem, mało uprzejma pora na niezapowiedzianego gościa. Wstałam żeby dołączyć do mamy i zobaczyć kto przyszedł. Nie była zadowolona, a ja czułam dziwne napięcie w powietrzu. Spojrzała na mnie przelotnie i mamrocząc coś pod nosem podeszła do drzwi.

-Kto tam? - zapytała stanowczo próbując dostrzec coś przez wizjer. Kilka dni wcześniej przepaliła się zewnętrzna żarówka, a tata wyjechał w delegację i nie zdążył jej wymienić. Jestem pewna, że w tych ciemnościach nic nie widziała. Latarnia stała zbyt daleko od naszego domku, a tajemniczy człowiek blokował dojście światła stojąc do niego tyłem.

-Dobry wieczór. - uprzejmie przywitał się nieznajomy męski głos. - potrzebuję pomocy. Mój kolega zasnął na ławce i się nie rusza. Jest zimno, boję się, że zamarznie. Może mnie Pani wpuścić i pomóc?

Przez cały czas mama ciągle poruszała ustami. Stała bokiem do drzwi więc miałam na nią dobry widok. Zastanawiałam się czy odmawiała modlitwę, chociaż pora chyba mało odpowiednia. Widziałam jak na prośbę mężczyzny marszczy brwi.

-Zadzwonię po pomoc ale przykro mi, nie mogę pana wpuścić do domu.- odpowiedziała po krótkiej chwili.

-Jest bardzo zimno. Proszę mnie wpuścić. - Dobiegło zza drzwi. - Oboje już nie jesteśmy młodzi, długo na tym mrozie nie damy rady.

-Przykro mi, ale już dzwonię po pomoc dla pana. Proszę iść do kolegi i z nim zaczekać.

Mężczyźnie taka odpowiedź chyba nie odpowiadała bo jeszcze kilka razy bardzo mocno przywalił w nasze drzwi. Obie podskoczyłyśmy zaskoczone tym niespodziewanym pokazem złości.

-Mój kolega zaraz zamarznie kobieto. Wpuść mnie natychmiast. - Głos brzmiał jakby należał do kogoś silnego i zdrowego, do tego te uderzanie nie przywodziło mi na myśl zziębniętego staruszka.

-Dzwonię na policję. - Twardo kontynuowała. - Proszę się odsunąć od drzwi, a najlepiej dołączyć do kolegi. Chociaż obstawiam, że ten w ogóle nie istnieje. - To ostatnie powiedziała już ciszej kierując tę uwagę do mnie i do siebie.

Mama ewidentnie zakończyła dyskusję bo odwróciła się w moją stronę i znieruchomiała natychmiast. Zastygła w bezruchu z ręką wyciągniętą w kierunku telefonu stacjonarnego. Próbowałam odczytać z jej twarzy jakieś wyjaśnienie. Czemu nie idzie dzwonić jak obiecała tylko się na mnie patrzy? I te kolory wokół niej. Chyba coś się stało z moimi oczami bo wokół niej pojawiła się delikatna mgła o niebieskawej poświacie i różnokolorowe linie biegnące z jej ciała w różne strony. Moją uwagę przykuła jedna konkretna, widoczna bardziej niż inne – połyskliwa, czarna nić, miejscami ciemnoniebieska, jakby delikatnie pulsowała i biegła od mamy w kierunku drzwi.

BŁĘKIT DELATORKIOnde histórias criam vida. Descubra agora