My natomiast wybieramy się do pizzerii obok hotelu, aby uczcić wygraną Alexandra. Wtem zobaczyli, że za rogiem w ciemnej uliczce chcą potrwać 13 letnią dziewczynę z psem, który początkowo próbuje bronić, ale jednak nie udało jemu się, więc wkroczyliśmy do akcji. Podchodząc bliżej nie patrząc wyciągnęłam po minucie gaz pieprzowy, który zapodział się gdzieś w kieszeni. Zaskoczyliśmy bandziorów i odprowadziliśmy dziewczynę do domu.
- Jak masz na na imię? - zapytałam się ofiary napadu bandziorów.
- Juliet. - odpowiedziała nie odwracając oczu z drogi, będąc jeszcze w nieokreślonym dużym szoku.
- Ładnie. - łapiąc ją za ramiona. - Ja mam na imię Rose. - Też kiedyś byłam ofiarą porwania.
- Nie bałaś się? - zapytała.
- Oczywiście, że tak, ale naszczęście uratował mnie mój wujek, który był ode mnie kilka metrów dalej. I od tamtego momentu nosze ze sobą gaz pieprzowy.
Dochodząc do jej domu przypomniałam sobie chwilę, w której ci ludzie chcieli ją porwać. Ci sami skradli nam rzeczy.
***
Wracając do domu zakończyłam czerwony bukiet zostawiony przed progiem drzwi. Chwytając za kartkę przyszło mi na myśl kim jest ten darczyńca. Otwieram liścik a tam: Oliver.
Wnoszę bukiet do środka i niespodziewanie zobaczyłam tam Olivera. Siedział na fotelu i nagle odwrócił się w moją stronę. Zobaczywszy mnie się zarumienił.- Cześć Rose. - przywitał się.
- Hejj.
- Właśnie dowiedziałem się od twoich rodziców, że dzisiaj wracasz. - zaczął.
- To prawda. - odpowiedziałam.
Niespodziewałam się tego po nim, że za progiem domu czeka na mnie taka niespodzianka. Szczęśliwa niespodzianka.
Dochodząc do kuchni wyjmuję z szafki szklany, przezroczysty wazon. Wlewając do niego wodę z kranu i wkładając kwiaty. Podszedł do mnie Oliver i złapał mnie za talię. Ja odwróciwszy się pocałował mnie Tak pocałował mnie
- Możemy porozmawiać? - zapytał grzecznie.
- Tak.
- chciałem porozmawiać o moich uczuciach, w ogóle mnie to mnie dobija. - Jego głos jest spokojniejszy i cichszy. - To mnie dobija, bo nie chcę, żebyś przeżyła kolejny dzień, nie wiedząc o tym, co do Ciebie czuję. Nie mogę ci powiedzieć, że cię lubię, bo to nie o to chodzi. Przynajmniej na razie. A zarazem, nie mogę powiedzieć, że tylko cię kocham Bo to coś więcej. O wiele więcej. Przez ostatnie tygodnie usiłowałem nazwać to uczucie. Próbowałem ustalić, dlaczego nie mogę znaleźć słowa, które by do niego pasowało. Chcę ci powiedzieć, co do ciebie czuję, ale w całym głupim słowniku nie ma takiego słowa, które by opisywało ten stan. A muszę znaleźć to słowo. Muszę je znaleźć, bo chcę, żebyś ode mnie je usłyszała.
- Tak?. - spytałam w nieco w szoku.
- Tak.
- Naprawdę urocze Oliver. - powiedziałam.
(Perspektywa Olivera)
Podszedłem do niej bliżej i poczułem delikatny różany zapach perfum. Milczeliśmy i patrzyliśmy na siebie. Delikatnie zdjąłem rękę z jej talii zakrywających jej zielone oczy, aby spojrzeć głębiej w jej spojrzenie. Ona jest tak piękna. Pieściłem jej ciało swoimi ramionami. Poczułem, że się trzęsie. Powoli zbliżyłem swoje usta do jej ust. Są takie ciepłe i słodkie. Powoli zacząłem je pieścić językiem. Robin się zgubił, co według mnie było urocze. Tak długo czekałem na ten moment i nic nie jest w stanie go zniweczyć. Nie chciałem przestać jej całować, ale odsunąłem swoje usta od jej, żeby mogła złapać oddech. Ku mojemu zdziwieniu przytuliła mnie czule i położyła głowę na moim ramieniu. A w tle leciało:
The world was on fire and no one could save me but you
It's strange what desire will make foolish people do
I'd never dreamed that I'd meet somebody like you
I'd never dreamed that I'd lose somebody like youPodgłosiłem piosenkę.
No I don't wanna fall in love
(this girl is only gonna break your heart)
No I don't wanna fall in love
(this girl is only gonna break your heart)
With you(Perspektywa Rose)
Kiedy nadszedł ranek i obudziłam się naga obok Olivera w moim domu, nagle zapytał:
- Dobrze spałaś? A pro po będziesz ze mną w związku?
- Wspaniale. - odpowiedziałam.
- Mam jeszcze jedno pytanie.
- Tak?
- Czy chcesz być moją dziewczyną?
- Oczywiście. - powiedziałam.
Kiedy to powiedziałam, wydawał się jeszcze bardziej zakochany.
Po chwili usłyszałam kroki na schodach.
- Uwaga, ktoś idzie! - wybuchnełam niespodziewanie. - szybko do szafy!
Po tych słowach schował się do szafy, a ja szybko się ubrałam.
- Cześć bracie. - pozdrawiam go, wstaję, chowam ręce za plecami i posyłam mu głupi uśmiech. - Cześć.
- Jak się spało?
Ze zdziwieniem spojrzał na łóżko.
- Gdzie jest kołdra?
- Nie wiem. - Powiedziałem w panice.
- W szafce? Dlaczego trzymasz kołdrę w szafie?
Zauważył, że na drzwiach mebla widniała drzazga. Podszedł do szafy i ją otworzył.
(perspektywa Olivera)
Słucha.
- Zaraz mnie znajdzie. --Powiedział to po kilku minutach, zlany nieprzyjemnym potem i starający się nie oddychać zbyt głośno.
Drzwi się otworzyły
- Co tu robisz, idioto? chwycił go za szyję.
- Ja... nic - Spojrzał na Rose w panice.
- Hej! Zostaw go w spokoju! - zawołała Rose, chwytając go za ramię.
- Masz wyjść i to w tym momencie! Słyszałeś?! - odrzekł wściekły.
- Tak, słyszałem. -odpowiedziałem.
- I zabieraj te brudne łachy! Co ja mówiłem?! Że masz się nie zbliżać do mojej siostry!
- A tobie co mówiłem!? - zwrócił się do Rose. - Że masz się od niego trzymać z daleka!
(perspektywa Rose)
Przyglądałam się im w milczeniu, dopóki nie przyszli moi rodzice i nie zabrali go od Olivera.
- Co tu się dzieje! - krzyknęli zaskoczeni rodzice.
YOU ARE READING
Jak cię nie kochać
Teen FictionSzesnastoletnia Rose Evans bała się, że nikt jej nie pokocha, dopóki wypadek samochodowy nie spowodował amnezji. Dziewczyna trafia do szpitala, gdzie zauważa przystojnego o dwa lata starszego od niej chłopaka, o którym myśli całymi dniami. Wtedy doś...