Część XXXX

149 8 0
                                    

Cichy dźwięk gumowej piłki odpijającej się od ściany rozchodził się po pomieszczeniu. Siedzący na puchatej poduszce Alojzy próbował zabić nudę siedząc otoczony kartonami. Jeszcze kilka minut temu przetrząsał je z uśmiechem na twarzy nie mogąc nadziwić się losowości znalezionych tam przedmiotów. Po raz kolejny rzucił w ścianę piłeczką po czym skrzywił się widząc jak odbija się od metalowej halabardy po czym znika w jednym z rozwartych pudeł znajdującym się poza zasięgiem jego dłoni.

Od czasu ostatniego zbliżenia z Desmondem minęły dwa długie dni. Mężczyzna pojawiał się na dole kilka razy dziennie na kilka minut by sprawdzić czy czegoś mu nie brakuje. Zazwyczaj przynosił mu świeże jedzenie pilnując by regularnie spożywał posiłki po czym znikał na górze. Wydawało się że tak jak Gordie miał obsesję na punkcie zdrowego jedzenia przynosząc potrawy muszące kosztować fortunę. Te krótkie chwile gdy siedzieli opromienieni promieniami słońca sprawiały że Alojzy rozluźniał spięte od wyczekiwania na jego powrót ciało. Wiedział że nie może wymagać od mężczyzny poświęcania mu całej swojej uwagi lecz był zbyt niepewny siebie by dać sobie radę z godzinami samotności wypełnionymi mnożącymi się myślami. Czasami był zazdrosny o normalne życia ludzi których widział ze szczytu wieżowca poruszający się niczym mrówki po ulicach miasta lecz gdy drzwi windy rozsuwały się ukazując ciemnookiego serce ściskał mu żal. Zdawał sobie sprawę że jest dla niego irytującym problemem lecz mężczyzna nie odpuszczał mimo ledwo dostrzegalnego w surowej twarzy zmęczenia poświęcając mu czas w długie zimowe wieczory. Desmond nie ukrywał napięcia które czuł siadając na kanapie w salonie lecz nie zdradzał powodów swojego stanu przy akompaniamencie cichej muzyki rozmawiając z siedzącym po drugiej stronie ławy zielonookim.

Gdy byli razem Alojzy czuł że wszystko jest w porządku, a każda chwila warta była czekania w samotności lecz gdy tylko zostawał sam wątpliwości wierciły mu dziurę w głowie podsycając zwątpienie mówiące mu że wkrótce wszystko się skończy. Z początku nie miał zamiaru szperać w rzeczach mężczyzny, potrzebował jednak czegoś by zająć myśli. Pierwszy karton otwarł wmawiając sobie że zajrzy tylko do niego. Ostrożnie wyciągał małe ubrania w które mógłby się zmieścić tylko niemowlak. Były kolorowe z motywami zwierzątek na większości z nich oraz plamkami których nie mogła sprać nawet pralka. Uśmiechał się za każdym razem na myśl że Desmond był tak sentymentalny by zachować je na pamiątkę.

Drugie pudełko otworzył czując jak palce świerzbią go z ciekawości. Odchylił wieko po czym przesunął dłonią po starannie ułożonych albumach ze zdjęciami. Serce zabolało go gdy otworzył jeden z nich znajdując w środku masę fotografii z uśmiechniętym Gordiem bawiącym się z małym chłopcem, wspomnień tego co zostało prawdopodobnie na zawsze zniszczone. Sięgnął niemal na spód pudła wyciągając z niego kolejny którego okładka była nieco przyniszczona. Zarumienił się gdy ukazało mu się młode oblicze Desmonda którego w pierwszej chwili niemal nie poznał. Na zdjęciu musiał mieć nie więcej niż siedemnaście lat chodź już wtedy emanowała z niego siła. Ubrany był w zwykłą czarną koszulkę, jeansy oraz sportowe buty. Miał krótko przystrzyżone włosy, a pod jego prawym okiem rozlewał się fioletowy siniak gdy uśmiechał się dziko. Stojący obok niego Gordie przerzucił rękę przez jego ramię zachowując się tak samo radośnie mimo lejącej się z nosa stróżki krwi. Jasne ubrania miał poplamione, a w niektórych miejscach podarte mimo to wydawał się tym nie przejmować podnosząc drugą rękę w zwycięskim geście do góry. Alojzy czule przesunął po fotografii palcem wyobrażając sobie jakby to było poznać ich wtedy gdy byli tak beztroscy.

Stracił poczucie czasu przeglądając zdjęcia do momentu gdy drzwi windy rozsunęły się wpuszczając właściciela mieszkania. Speszony Alojzy szybko zatrzasnął album opuszczając go na zgięte kolana zasłonięte jednym z kartonów mając nadzieję że uda mu się ukryć co właśnie robił.  Mężczyzna uniósł jedną z brwi przyglądając się mu z niebywałą dla niego intensywnością po czym zbliżył się do niego leniwym krokiem omijając panoszące się wszędzie pudła. Podszedł do niego od tyłu po czym nachylił się sięgając nad jego ramieniem w stronę albumu. Alojzy zadrżał czując jego ciepły oddech na policzku oraz materiał marynarki który otarł się o jego skórę. Desmond wydawał się świadomy tego nie śpiesząc się z wyprostowaniem kręgosłupa. Z jego gardła wydobyło się ciche warknięcie jednak gdy w końcu odsunął się by zajrzeć do albumu kącik jego ust uniósł się na widok znajdujących się tam fotografii.

Zakazane połączenie (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz