Rozdział 3

904 121 26
                                    

Leo

Ildar Aristov miał włosy białe jak śnieg, a oczy tak jasne że niemal nie widać było przejścia między tęczówką, a białkiem oka – przez to wyglądał bardziej jak upiór niż człowiek. Pewnie dlatego mówiono na niego Biały Demon. Rysy jego twarzy były jak wyciosane z marmuru, ostre, zimne i nieprzeniknione – niczym potworna, pozbawiona uczuć maska.

Anton był do niego bardzo podobny, choć przy okazji wręcz zaskakująco atrakcyjny. Jego wciąż młodzieńcza twarz miała bardziej łagodny wyraz, a tęczówki nieco bardziej intensywny odcień błękitu. Dość pełne usta kontrastowały z ostrymi rysami twarzy, ponad to odziedziczył po ojcu wilcze spojrzenie i bardzo jasne włosy.

Obaj – i syn i ojciec – byli przystojni w ten nieludzki sposób, do tego wysocy i potężnie zbudowani. Obaj mieli na sobie podobne, idealnie skrojone czarne garnitury, proste, gładkie włosy były idealnie przystrzyżone i ułożone, stali ramię w ramię jak dwa kamienne posągi i wyglądali jakby nie oddychali i nie mrugali.

W myślach przekląłem moje nieco zbyt pełne usta i te niedorzeczne piegi – przez mój wygląd nie sprawiałem wrażenia tak groźnego jak oni. Anton był ode mnie starszy -  miał dwadzieścia dwa lata, ale przynajmniej w kwestii sylwetki nie odbiegałem od Aristovów, a wręcz przewyższałem Ildara. Antona nie miałem szansy przebić, ten dupek mierzył niemal dwa metry, ale  byliśmy prawie równi. Ponad to moje ciało było jak wyciosane z kamienia, pokryte bliznami i złożone z samych mięśni i ścięgien. Mój ojciec zadbał o to aby jego jedyny syn i spadkobierca był silny, twardy i niepokonany. W walce wręcz nie miałem sobie równych i wiedziałem że oni zdają sobie z tego sprawę, wiec podniosłem do góry brodę patrząc w krystaliczne oczy Antona z wyższością.

- Ildar  - ojciec podszedł do Aristova z umiarkowanym uśmiechem i podali sobie ręce mierząc się na spojrzenia.

- Gabriel– odpowiedział blondyn zerkając na mnie z półuśmieszkiem – Widzę, że również wziąłeś ze sobą swego syna. Leo, mam rację?

- Tak – odezwałem się zimnym tonem odwzajemniając uśmieszek.

- Dobrze… Z pewnością chciałeś poznać Antona, aby wiedzieć komu oddajesz swoją bliźniczkę?

- Przyjacielu… – przerwał mu mój ojciec – Mamy z Leo lepszy pomysł. Będziesz zachwycony…

- Zamieniam się w słuch – odparł Ildar, chociaż nie wyglądał na zaintrygowanego.

- Mój syn to najlepszy wojownik jakiego zrodziła cała Castasillia. Jest bezwzględny, ale też honorowy, to moja największa duma i następca który odziedziczy po mnie całe Zachodnie Wybrzeże. Każdy marzy o tym by wżenić się w moją rodzinę i oddać córkę w ręce Leo, ale on już wybrał. Chce twoją Kirę, a ja nie mogłem być bardziej szczęśliwy słysząc to wyznanie.

Aristov chyba po raz pierwszy zamrugał. Spojrzał na mnie jakoś inaczej, a później przeniósł wzrok na swojego syna, którego maska w końcu lekko się osunęła. Anton zacisnął pełne usta w wąską kreskę i mordował mnie wzrokiem, a ja jedynie uśmiechnąłem się bezczelnie ale i zachęcająco. Musieli się zgodzić.

- Chcesz powiedzieć, że twój Leo chce moją Kirę? – Ildar powtórzył po moim ojcu z niedowierzaniem, a po chwili zaśmiał się buńczucznie. – Chłopcze, nie wiesz co robisz… - zerknął na mnie z pobłażaniem.

- Ojcze, nie możesz mu jej oddać… - młody Aristov prawie zatrząsnął się z nerwów, ale jego ojciec zdawał się tym nie przejmować.

- Zamilcz Anton… Kira to moja duma, tutaj macie rację, ale ona nie nadaje się do roli żony i matki. To wojowniczka, dzikuska, jest szalona a jej nieobliczalność czasami nawet mnie wprawia w osłupienie. Twój syn… Nie ujmuje mu, o jego umiejętnościach krążą opowieści, wiem że jest świetnym wojownikiem i potężnym sojusznikiem, tak jak ty przyjacielu, ale Kira… Popełniacie błąd prosząc o nią.

- Dlaczego? – wtrąciłem się surowym tonem, a przezroczyste oczy Ildara skupiły się na mnie.

- To bestia zrodzona z krwi i bólu, nie kobieta. Sprawia wrażenie jakby urodziła się z mieczem w dłoni, to oblicze zemsty i chaosu. Nie chcesz takiej żony, synu. Zmuszenie jej brzmi kusząco, ponieważ sam mam dość jej porywczości, często nieprzemyślanego zachowania i wiecznego karania jej, ale żona ma dać ci potomka. Kira w ciąży… – zaśmiał się Aristov i zerknął na Antona który chyba zaczął się pocić i wyglądał jakby za moment mógł zwymiotować – To niedorzeczne. Ona będzie potrzebowała ciągłej stymulacji, będzie potrzebowała surowych kar w razie nieposłuszeństwa i dużego zaangażowania. Wiem to z doświadczenia.

- Jestem na to gotowy. Poradzę sobie z jej porywczością i nieposłuszeństwem, wiem że uda mi się ją ujarzmić – odparłem hardym tonem, a Ildar uniósł jasną brew.

 - Czy wy nie wolicie słodkich, delikatnych dziewic za żony? – spytał Aristov, a ja skrzywiłem się przypominając sobie plotki o tym co łączyło ponoć Antona i Kirę.

- A czy twa córka nie jest już dziewicą? – odpowiedział mój ojciec ewidentnie zaniepokojony taką możliwością.

- To nie ma dla mnie znaczenia – wtrąciłem szybko.

- Ale dla mnie ma. Wiem, że walczy z mężczyznami, wiem że ma z nimi kontakt na polu bitwy, ale to przecież nie znaczy, że uprawiała z którymś z nich seks! Zasady to zasady. Przyszła żona mego  syna musi być dziewicą….

- Kira brzydzi się mężczyznami. Nie pieprzy się z nimi i dlatego że jej na to nie pozawalam, i dlatego że sama uważa się za zbyt dobrą dla większości z nich – odparł beznamiętnie Ildar.

- Jesteś pewien, że jest czysta? – dopytywał ojciec.

- O nie bracie, czysta na pewno nie jest – zaśmiał się głośno – Ale jest nietknięta.

- Tak czy inaczej – wtrącił się Anton wyglądając jakby za moment miął dostać udaru – Nie oddamy wam Kiry. To niedorzeczne, ojcze. Ona jest nam potrzebna…

- Kira jest moją dumą – powtórzył głośno Aristov – Ale ciebie mogę ożenić lepiej niż ją. Większość mężczyzn boi się tak silnych kobiet jak ona.

- Wystarczy, że ją pokażesz i znajdą się chętni, ojcze… - odparł ciszej Anton – Ona nie może wyjechać tak daleko, potrzebujemy jej… Możesz znaleźć dla niej kogoś na miejscu, aby…

- Zamilcz – przerwał mu Ildar – Nie znajdę dla niej lepszej partii niż następca Castarisa. Zgadzam się na twoją propozycję, bracie. Oddaję moją córkę Kirę Aristov, twemu synowi. Livia i Anton z pewnością znajdą dla siebie inne, ciekawe sojusze  - blondyn podał dłoń mojemu ojcu, a ja poczułem jak kamień spada mi z serca i jednocześnie zamienia się ono w czarną, ziejąca dziurę.

No cóż – poszło niespodziewanie gładko. Jeśli zależałoby to od Antona zapewne naplułby mi w twarz a później jeszcze odgryzł głowę, ale ojciec pozbył się swojej „bezcennej córki”  zaskakująco chętnie. W jakiś sposób ten fakt sprawił, że miałem jeszcze gorsze przeczucie niż wcześniej.

Convicted Where stories live. Discover now