Rozdział 35

538 107 26
                                    

Kira

Wszystko mnie bolało. Próbowałam otworzyć oczy czując, że pali mnie dosłownie każda część ciała. Cała moja twarz, powieki, nos, usta, wydawało mi się, że w brzuchu mam ziejącą dziurę, a noga parzyła mnie jakby ktoś przypalał ją żywym ogniem.

Miałam wrażenie, że widziałam moją mamę. Jej długie czarne włosy i pełne, czerwone usta rozciągające się w ciepłym uśmiechu.

Mój tata i jego wielkie niebieskie oczy, jasnobrązowe potargane włosy i silne ręce kiedy podnosił mnie i podrzucał do góry.

Tęskniłam za nimi.

Byli dobrymi ludźmi.

Kochali mnie.

Nie zasłużyli na śmierć.

Byli razem tacy szczęśliwi, tak bardzo w sobie zakochani.

Miałam nadzieję, że gdziekolwiek teraz są – są razem.

-  Kira… - usłyszałam łagodny męski głos.

- Tato? -  spytałam, ale przecież tata nie zwracał się do mnie tym imieniem.

- Nie kochanie. To ja. Wróć do mnie, no dalej otwórz oczy…

Poczułam ciepłą rękę na moim ramieniu i znowu spróbowałam podnieść powieki. W sumie nawet nie wiedziałam dlaczego. Przecież mogłam spotkać moich rodziców, zobaczyć ich… A co czekało na mnie w tym pustym świecie? Ból, żal i pragnienie zemsty…

Zobaczyłam krew na podłodze. Ci, których kochałam nie żyli, a źli ludzie chcieli zabić też mnie ale uciekałam, ponieważ mimo że powinnam walczyć to za bardzo się bałam. Łzy zalewały mi pole widzenia i przez to nie byłam pewna, który z  nich w końcu mnie złapał.

- Odłóż ten pistolet, idioto. Przecież dziecko jest wnuczką Naruto Nakano. Wystarczy, że zabiliście mu córkę. Będzie wściekły, ale jeśli oszczędzicie dziecko na pewno łatwiej będzie wam się z nim dogadać…

- A co on nam może zrobić? To stary głupiec.

- Ten stary głupiec to przyjaciel Tanaki. Minoru pewnie nie będzie chciał wojny, ale jeśli wybijecie całą rodzinę Nakano, na pewno zażądają zemsty. Po cholerę mordowaliście tą ślicznotkę? Trzeba było zastrzelić Aarona i spadać.

- Moretti ją zabił, ja wolałem się z nią zabawić i puścić wolno! – krzyknął brunet.

- Zabawić? Ta japońska suka zabiłaby cię w trakcie, a później zemściła się za śmierć męża. Ona ponoć wychowywała się w Kazoku, to była pieprzona bestia. Tylko wyglądała niewinnie…

- Boisz się kobiety, Caruso? – parsknął śmiechem szatyn.

Przyglądałam się ich twarzom. Każdej z osobna i wszystkim na raz. Zapamiętywałam szczegóły. Szczegóły, które kiedyś zaprowadzą mnie z powrotem w to samo miejsce.

- Koniec tematu. To tylko małe dziecko. Skoro Kaya umiała walczyć powiemy Minoru, że musieliśmy ją zabić ponieważ inaczej ona zabiłaby nas. Z dzieckiem już się nie wykręcisz…

- Co z nią zrobimy?

- Naruto na pewno odda ją do Kazoku, tak jak córkę.  O ile będą ją tam chcieli… Zresztą to już nie nasza sprawa.

***

- Masz niebieskie oczy i na dodatek dali ci na imię Sky? – spytał Nakamura san mierząc mnie zniesmaczonym spojrzeniem - Nie umiesz płynnie mówić po japońsku, nie wyglądasz jak jedna z nas, nie umiesz się zachować, walczysz co prawda nie najgorzej, ale to o niczym nie świadczy. Zdajesz sobie sprawę z tego że będziesz musiała pracować trzy razy więcej, aby przetrwać? Nie pasujesz tutaj. Nigdy nigdzie nie będziesz pasowała. Twoja matka była silna i piękna, ale wybrała na męża białego, jasnookiego głupca który przyniósł ze sobą śmierć i zniszczenie. Wiesz, co powstaje kiedy złączy się niepasujące ze sobą stopy metali?

Convicted Where stories live. Discover now