42. Układ

104 36 19
                                    

Elementarne zadania aktorskie zaczęły się jak zawsze z grubej rury.

— Leniliśmy się w święta, co? — zapytał profesor przechodząc się po scenie i wodząc wzrokiem znad swoich okularów po studentach.

— A jak!!!! — rzucił siedzący na końcu auli Eryk i razem z Johnym zaczęli się głośno śmiać.

— Ależ NIE! — zaoponowała od razu siedząca w pierwszym rzędzie Samira wypinając się do przodu. — Na pewno wszyscy są świetnie przygotowani! Ja ćwiczyłam przez cały czas!

— Tak? To kto mi pokaże manewr manekina? — zapytał profesor, a ręka Samiry od razu wystrzeliła w górę.

— Manewr manekina?

— A co to?

— Może chce żeby udawać trupa?

Po sali zaczęły się rozchodzić nerwowe szepty. Każdy myślał, o co mogło chodzić profesorowi. Nawet William wydawał się nieco zaskoczony, grzebiąc w swoich notatkach, bo nie przypominał sobie, aby przerabiali coś takiego.

— Charlotta chce!!!! — nie poddawał się Eryk.

— Bierz pan tego kretyna, bo nie mogę go już słuchać! — warknęła Iris.

— Czekam na chętnych — nalegał wykładowca jakby w ogóle nie zauważał Samiry.

— Panie profesorze... Ja... — wysilała się jak mogła, ale on ją konsekwentnie ignorował.

— Wiesz, o co mu chodzi? — nachylił się do Aurory Kamil pytając ją szeptem.

Ona, Patryk i Kamil siedzieli jak zwykle razem na swoich miejscach pośrodku sali.

— Może... A co? Zestresowałeś się? — zapytała przekornie.

— Ja? No co ty? Po prostu martwię się o ciebie, jak cię wywoła to się skompromitujesz... — rzekł z wyrazem udawanej troski na twarzy.

— Haha... Bardzo śmieszne — wyśmiała go bez skrępowania. — Raczej nie ma na to szans, a wiesz dlaczego?

Spojrzał na nią z ciekawością.

— Bo przecież mnie uratujesz, prawda?

Gdy to powiedziała uśmiechnęła się, a ich spojrzenia utkwiły w sobie. Kamil z lekka otworzył usta, ale wyglądał na takiego, co nagle kompletnie nie wie, co powiedzieć. Aurora orientując się, że przyczyniła się do zaistniałej nagle krępującej sytuacji między nimi szybko odwróciła głowę w stronę Patryka nerwowo poprawiając się na swoim miejscu.

Patryk który przeglądał notatki zdawał się niczego nie zauważyć. Bo niby jak mógł to dostrzec. Smak malinowych ust na swoich ustach mógł poczuć w tej chwili tylko Kamil.

— No to poproszę pana Mamisińskiego! — obwieścił nagle profesor wyrywając tym samym z osłupienia nie tylko Kamila, ale sprawiając, że wszyscy pozostali odetchnęli z ulgą. Wszyscy oprócz oczywiście Bartusia, który cały się trzęsąc wmaszerował na scenę wyraźnie nie wiedząc, co robić.

— No i będzie kolejna kompromitacja — wymamrotała Samira patrząc na przerażonego partnera z zajęć z tańca.

— Biedny... — szepnęła Aurora wtulając się w ramię Patryka.

— Poradzi sobie — pocieszył ją chłopak.

— Raczej nikt go nie uratuje — odezwał się Kamil patrząc przed siebie.

Słysząc go Aurora spojrzała na niego ukradkiem, ale tylko ukradkiem i szybko odwróciła wzrok zanim on zdążył się spojrzeć.

Oczywiście miał rację, nikt Bartusia na scenie nie ratował. Chłopak musiał sam przyjąć na klatę uwagi wykładowcy, że źle się przygotował, że nie wie jak to poprawnie przedstawić, i że pozycja na suszonego grzyba nie jest tym, czego oczekiwał.

Change of Hearts #1 | cz. I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz