Rozdział 91

168 12 4
                                    

(Nicholas)

Wracam teraz do domu i zastanawiam się nad tym co powiedziała mi Alex.

Rozstali się z sobą... . Nawet bym tego nie podejrzewał.

Oboje zawinili i to widać. Lottery się boi odrzucenia, a Harry jest zazdrośnikiem.
Mam małą ochotę mu wklepać po tym jak osądzał Alex o zdradę, ale musiał mieć ku temu powody.
Moim zdaniem dziewczyna niepotrzebnie się boi, bo każdy popełnia grzechy i błędy. Styles tak samo, więc moim zdaniem szuka tylko wymówki.

Znowu muszę się bawić w dyplomatę i ratować ich związek.

Czemu muszę być taki pomocny? Już wiem. Nie mogę patrzeć jak moja przyjaciółka cierpi.

***

Stoję pod bramą do domu Styles'ów. Dzwoniłem do Styles'a, ale nie odbierał. Sądzę, że to ho powinienem zmobilizować, bo Alex sama do niego nie przyjdzie.
Wzdycham i wchodzę na teren posiadłości. Kieruję się w stronę drzwi i do nich pukam. Po chwili drzwi się otwierają i ukazuje mi się Harold z spuchniętymi oczami. Sam wygląda mizernie, a mi się robi niemiło na ten widok.

- Nicholas? - zmarszczył brwi, lustrując mnie niezrozumiałym wzrokiem.

- Nie, święty Mikołaj, wiesz? - rzuciłem.

- Nie mam ochoty na gierki, gadaj po co tu jesteś. - prychnął wkurzony.

- Chcę ratować to co zniszczyliście z Alex. - odpowiedziałem spokojnie.

- Ona mnie nie potrzebuje. Ma Liam'a, Niall'a, a nawet Zayn'a. Po co jej ja, skoro odeszła? - warknął.

- Może dlatego, że nadal Cię kocha? - podsunąłem mu, a na dźwięk moich słów zobaczyłem nadzieję w jego oczach, którą szybko zastąpiła irytacja.

- Skąd wiesz, że mówiła prawdę? - syknął.

- ..., bo ona boi się do ciebie wrócić z strachu przed kolejnym kłamstwem. Gdyby się nie bała to by do Ciebie wróciła. Tylko, że nie wiem czy powinna skoro podejrzewasz ją o kłamstwa. - powiedziałem zachowując spokój.

- Nie ważne czy to prawda. Ona odeszła! Odeszła! Rozumiesz? Nawet nie patrzyła na to jak cierpię! - krzyknął. - Mam nadzieję, że dobrze na tym wyszła, bo ja nie! A teraz żegnam! - Z tymi słowami miał zamiar zamknąć drzwi, lecz w tym przeszkodziłem mu moją nogą.

Z całych sił odepchnąłem powłokę i wparowałem do środka. Podszedłem do Styles'a i go agresywnie popchnąłem.

- Słuchaj, Styles! Możesz łaskawie wyjąć głowę z tyłka?! To nie kapelusz! - warknąłem przez co stracił pewność siebie. - Nie obchodzi mnie twój foch na świat czy durne odzywki! Wiem, że nadal ją kochasz, więc się nie wykręcaj!

Przez chwilę patrzył się na mnie w szoku, ale potem powiedział coś od niechcenia.

- Nawet jeśli tak, to co?

- Możemy to uratować.

- Tego nie da się uratować. - wyszeptał z żalem.

- Da się. - Powiedziałem pewnie. - Tylko trzeba pokazać ci plan.

- Co masz na myśli? - zapytał z nadzieją.

- Zobaczysz.

Jednak nie wszystko stracone. Niedługo mogą znowu być razem.

.... jeśli się uda.

________________________

Nicholas ratuje świat. ;)
Jak sądzicie co wymyślą? Uda się?

9...


HallexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz