∆Sąsiad

318 34 19
                                    

Rok 2012

Właśnie teraz rozpoczyna się ostatnia klasa maturalna. Byłem na nią przygotowany od... Zawsze. Mały człowieczek, wielkie ambicje, co nie? Jak zawsze śmiało gnałem przed siebie, w tych trudnych czasach, ponieważ niełatwo było o dobre miejsce w najlepszych uniwersytetach Seulskich. Ja marzyłem o karierze polityka, wtedy mógłbym wszystkimi rządzić, a jak nie polityk to mógłbym być biznesmenem, zajmujący się produkcją bielizny, to zawsze coś i dobry zysk. W końcu każdy człowiek bez gaci się nie obejdzie, prawda? Jako biznesmen również mógłbym innymi rządzić. Jestem diabłem, ale chciałbym poczuć się ponad innych i żyć z pokerową miną typu: No widzicie, wy mieliście się za zajebistych bawiąc się w dzikie melanże i robienie z siebie męskich dziwek i małych kurewek, a ten nudziarz, który wszystkie lata zapierdalał, teraz patrzy na was z góry i może wam co najwyżej w mordę napluć.

Boże, ta wizja jest piękna i jak najbardziej wyczekiwana w mojej poukładanej, idealnej przyszłości. Będę kimś, ja to wiem.

— Co tam piszesz? — z myśli i poezji życia wyciągnął mnie Park Jimin. Moja przyjaciółka, nie no żart. Przyjaciel, i to najlepszy. — Znowu wizje przyszłości, w których wszystkich z klasy poniżasz? — zapytał, zaglądając do moich notatek, przez którego roześmiał się głośno. — Tae, ty się naprawdę zacznij leczyć. To nie grzech się zabawić. Może oni nie mierzą tak wysoko, jak ty i zadowala ich przeciętne życie — zasugerował, a ja parsknąłem, już dobrze wiedząc, co te dzikusy sobie w tych pustych głowach na wymyślały.

— Proszę cię. Ponad osiemdziesiąt procent tych pustaków, wierzy, że zrobi karierę muzyczną bądź aktorską, ale szansa, że uda się chociaż połowie z nich, wynosi zero. Tym bardziej, widząc ich marne umiejętności na szkolonych przedstawieniach — skomentowałem szczerze.

— Ale Yoongi ma szansę — zarumienił się, a ja miałem ochotę eksplodować, widząc poraz kolejny rumieniącą się twarz Jimina. Kocham mojego przyjaciela, ale nie kocham jego wyborów, szczególe miłosnych.

Min Yoongi aka Agust D, choć nazwa przystępna bardziej na nazwę ulicy, to typ miał talent muzyczny, nie mogę temu zaprzeczyć. Jednak jego talenty i szczekanie pyskiem na corocznych dniach talentów, naprawdę przeciążyły mają psyche, a tym bardziej zdemoralizowały mi Jimina i resztę zaufanych przyjaciół. Nagle wszyscy przez talent rapera i to bez rowera, zaczęli życzyć mu sukcesu i się w nim podkochiwać. Proszę od razu strzelić mi w łeb, bo ja w życiu nie skończę, jak Jimin, wlepiając maślane oczy w zjeba, a w czasie wakacji w plakaty, które sam Park dał do druku, by umieścić je w naszych domu... No może tylko w jego pokoju, ale jakby to nasze wspólne M4 i nie chciałbym na żadnej ścianie umieszczać ryja Yoongiego. Jimin i ja mieszkamy razem od roku w domu moich rodziców, którzy wyjechali do pracy w Stanach. Rzecz jasna jako odpowiedzialny syn, nie sprawiam im problemu. Podlewam kwiatki w wyznaczone dni, codziennie sprzątać i woskuje podłogę i dbam o ogród. Jestem wzorowym synem, którego nie należy się wstydzić.

— Yoongi to, Yoongi tamto. Mam już dość słuchania o nim. Proszę weź już kochaj się, w którymś z tych lalusi z telewizji, ale daruj sobie Yoongiego! — zdesperowany, rzuciłem się mu na szyję, przewracając nas do pozycji leżącej na sofie w salonie.

— Taehyung złaź... Nie ma mowy. Niedługo to Yoongi tam będzie wśród, jak ich nazywasz "lalusi". W ostatnim roku szkolnym, nie będę wyłącznie famboyem, zostanę jego chłopakiem! — zapiszczał pode mną, a mnie coś ruszyło w żołądku.

— Obrzydzasz mój świat! — krzyknąłem pretensjonalnie, schodząc z przyjaciela. Jimin podniósł się do siadu, gdy ja klęknąłem przed stołem, chwytając za słone paluszki. Jimin poprawiał sznurek w bluzie, nagle ni z tego ni z owego, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.

Too cool, too boring § J.JK & K.THWhere stories live. Discover now