∆ Niby randka

316 45 18
                                    

Faktycznie Taehyung naprawdę trafił do galerii handlowej. Chodził po sklepach za Jiminem i Jinem, jak zgubiony pies, gdy ta dwójka była w swoim żywiole. Nie lubił chodzić po galeriach, przez ból nóg, głowy oraz zanoszenia dużego grona ludzi. Od kiedy mama przestała wyciągać go na zakupy po nowe buty czy kurtkę, zawsze zamawiał wszystko online. Nie za bardzo przykuwał uwagi do modnych i drogich ubrań. Kupował wszystko zawsze na wyprzedaży. Żałował kasy na ciuch, gdy przyszłość studiowania była coraz bliższa. Rzecz jasna bardzo zależało mu na uczeniu się w Stanach Zjednoczonych. Myślał o karierze w biznesie, chciał w przyszłości prowadzić wielkie firmy i wnosić je na wyżyny. Musiał na sukces jeszcze poczekać. Obawiał się również nagłego zaciągnięcia do wojska. Musiał pomyśleć o jak najdłuższym przeciągnięciu tego obowiązku.

Ubrania, które pokazywali mu Jimin z Jinem ani trochę mu się nie podobały, w końcu po dwóch godzinach kręcenia na wszystko nosem, zdołał zmęczyć zapalnych zakupoholików. W końcu w małym i nie drogim sklepie, wybrał sobie po przecenie eleganckie spodnie z wysokim stanem w kolorze granatowym oraz tani bo aż za pięć dolarów biały t-shirt z napisem: Fuck off, I don't give a damn anyway. Gdy przebrał się w oufit, włożył t-shirt w spodnie, by następnie zaprezentować się przyjaciołom. Na widok chłopaka, parsknęli.

— I? Co myślicie?

— Jest... Super — wysilił się na uśmiech Jimin. Taehyung widząc tę nieszczerość uniósł wysoko brew.

— Mówcie szczerze.

— Szczerze ? Okej. Wyglądasz jak lamer — rzekł wprost Seokjin, a Taehyung uchylił w niedowierzaniu wargi.

— Jak możesz?!

— Chciałeś prawdy — wzruszył ramionami. — Pozwól, że to ja ci coś zaproponuje. Jeśli wychodzisz do kina z chłopakiem, który ci się podoba, musisz pomyśleć o interesującej stylizacji — powstał, chodząc między wieszakami. Jimin i Taehyung słuchali uważnie, jakby właśnie przyjmowali najważniejszej wskazówki. — Jakby nie patrząc z naszej trójki, tylko ja kogoś mam. Zresztą ubrany, jak lamer nigdy bym nie zwrócił uwagi Namjoona.

— To jak go zainteresowałeś? — zapytał zaciekawiony Jimin.

— Proszę cię, ubraniem nie zdobywasz sympatii. Liczy się osobowość i chemia — wtrącił swoje trzy grosze Kim.

— Niestety, ale tylko tymi dwoma punktami, nie uda ci zaimponować mężczyźnie. Musisz wzbudzić w nim ciekawość swoimi cielesnymi atutami. W końcu nasza rasa jest zdobywcami. Być może w naszym przypadku nastała zmiana biologiczna i więcej w nas cech kobiet niż typowego mężczyzny, ale jeśli chcemy zdobywać musimy również nauczyć się techniki zdobywania. Musimy dać naszemu obiektowi poczucie władzy, żeby myślał, że to on poluje, a nie na odwrót. My w tym czasie musimy być fifty fifty. W połowie nieśmiali, a w drugiej połowie kusicielami. Na tym etapie stajemy się książką, którą za wszelką cenę nasz nas samiec chce odkryć — rzekł pouczająco. Jimin zaniemówił, Taehyung zaś zadrwił.

— A jak już nas odkryje to, co wtedy? — zapytał Jimin.

— Potem możecie razem pierdzieć w łóżko — odpowiedział zupełnie neutralnie. Taehyung nie tak wyobrażał sobie relację z Changminem, w końcu nie byli jak Namjoon i Jin, którzy po latach związku nie mieli przed sobą niczego do ukrycia, a pierdzenie w kanapę stało się zapewne ich "zabawą".

— Dobra. To co mam ubrać?

— Zauważmy, że nie idziecie sami, ale to nie znaczy, że masz stać się tłem. Musimy zadbać, aby twój strój nie mówił za wiele, ale też cię nie przyciemnił — oznajmił dumnie. Taehyung poddał się i spróbował przyjąć pomoc Seokjina. Nic nie zaszkodzi spróbować, skoro jego styl w mniemaniu przyjaciół był tandetny.

Too cool, too boring § J.JK & K.THWhere stories live. Discover now