November [Lix]

425 37 47
                                    

03.11
__________

Nareszcie nadszedł długo wyczekiwany listopad. Darzyłem ten miesiąc jakimś szczególnym sentymentem, przez ten melancholijny nastrój. W listopadzie czuć też było zbliżający się koniec semestru i mimo tego, że to był ostatni dzwonek żeby wziąć się do roboty to chyba wizja wolnych dwóch miesięcy cieszyła najbardziej.
To nie tak, że nie lubiłem swoich studiów - wręcz przeciwnie, uwielbiałem je. Jednak obecny semestr do najłatwiejszych nie należał. Miałem dość, w szczególności że był piątek po południu. Dziś umówiliśmy się żeby świętować zaległe urodziny Minho. Moi przyjaciele na tę okazję wybrali najpopularniejszy bar w Seulu, nie wiem co ich kręciło w przebywaniu wśród takich tłumów ale koniec końców postanowiłem nie protestować.
Byliśmy umówieni dopiero na 20, więc na razie siedziałem na łóżku, z moją dziewczyną wpatrując się w jej profil. Chyba nigdy w życiu nie widziałem jej tak skupionej.

- dlaczego muszę robić takie rzeczy? - jęknęła wbijając igłę w materiał mojej koszuli wysuwając przy tym język, jakby to miało ją w jakiś sposób wspomóc.

- no nie wiem? Bo jesteś moją dziewczyną? - odpowiedziałem głupio pytaniem na pytanie.

- chyba chciałeś powiedzieć przyszłą żoną - mruknęła

- tsaa - odpowiedziałem ironicznie - mogłem poprosić mamę, zrobiłaby to bez komentarzy -
moje słowa nie zrobiły na niej wrażenia, nawet ich nie skomentowała

- tak! - wykrzyknęła uradowana wiążąca supeł na nitce - będę bardzo dobrą żoną - powiedziała zadowolona wręczając mi moje ubranie z doszytym guzikiem, który z resztą ona sama zerwała.
Widząc brak odpowiedzi z mojej strony przewróciła oczami.

- dziękuję - rzuciłem zapinając w pośpiechu guziki uważając na ten który dopiero co został dołączony.

- i tyle? - zapytała zaskoczona - a gdzie „dziękuję kochanie, jesteś najlepsza"? - widziałem w lustrze jak patrzy na mnie z wyrzutem - tu o proszę nagrodę - dodała wskazując na swoje usta, które ułożyła w dzióbek.
Pochyliłem się nad nią mówiąc to co chciała usłyszeć i pocałowałem przelotnie.

- Lixie - oburzyła się - co się z tobą dzieje?

- ze mną? Wszystko w porządku - oznajmiłem udając że nie wiem o co chodzi

- ostatnio mnie zaniedbujesz - naburmuszyła się - nawet teraz mnie zostawiasz

- idę na urodziny, zapomniałaś? - uniosłem brew - do mojego kuzyna - dodałem dobitnie

- zawsze wolisz ich ode mnie... - mruknęła - ostatnio najwięcej czasu spędzasz z Wiewiórą albo z Hwangiem

- z Hanem mam projekt na zaliczenie

- a z Hwangiem? - zmrużyła oczy

- po prostu pomagam mu w pewniej... sprawie - rzuciłem co po części było prawdą.
Min-Ju westchnęła ciężko

- mam nadzieję że pomagasz mu kogoś wyrwać - oznajmiła wstając. Podeszła do mnie i poprawiła mi kołnierz - teraz lepiej - pocałowała mnie w policzek

- coś w tym stylu - powiedziałem ostrożnie, przeklinając się w duchu że potrafię tak kłamać. Gdyby tylko wiedziała... i wcale nie chodzi mi o jego problemy ze zdrowiem - też gdzieś wyjdź, masz z kim.
Min-Ju uznała że to niegłupie, pozbierała się i poszła. Niedługo później sam się zacząłem zbierać.
Do centrum na szczęście mam dosyć blisko, więc gdy zbliżała się 20 oznajmiłem, że wychodzę, włożyłem słuchawki do uszu i udałem się spacerem pod ustalony wcześniej adres.
Ulice jak zwykle były pełne ludzi rozpoczynających weekendowe szaleństwo. Po drodze wpadłem na starych znajomych z liceum. Szybka pogawędka i ruszyłem dalej bo już byłem lekko spóźniony, z resztą jak zwykle.
Wchodząc do baru zauważyłem że przy stoliku już siedzą Minho, Han, Changbin i Hyunjin.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz