Rozdział II

186 93 38
                                    

Wspomnienie

15 października 1911 roku

Każdy dzień był nienaturalny. Pamiętam, że za wszelką cenę chciałam zrozumieć to wszystko, co działo się z mamą.

Tamtej nocy nie mogłam zasnąć. Postanowiłam, że w środku nocy wybiorę się po cichu do salonu. Może miałam przekonanie, że byłam wtedy w stanie wymyślić coś, co mogłoby być na tyle ważne, by w jakiś cudowny sposób odwrócić uwagę mojej matki i pozwolić mi znaleźć ważną wskazówkę? Tego nie wiem i chyba już nigdy się nie dowiem. Wiem natomiast to, że kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam moją matkę siedzącą w fotelu. Nie wiem do końca, czy miała wtedy zamknięte oczy, ponieważ tak było jej łatwiej myśleć, czy po prostu spała. Nie chcąc wytrącić jej z tego stanu zamknęłam za sobą ostrożnie drzwi i grzecznie wróciłam do swojego pokoju.

Rodzice w tamtym czasie byli dla mnie najważniejsi. I choć bardziej emocjonalnie byłam związana z ojcem, mama miała swoje szczególe miejsce w moim sercu. Jako córka byłam zobowiązana do tego, by o nią dbać, szczególnie wtedy, kiedy tata wyjeżdżał. Martwiłam się, kiedy chodziła przygnębiona. Ale jej nagła euforia przerażała mnie równie mocno.

31 sierpnia 1861 roku

Rodzinna posiadłość państwa Urquhart, północna Szkocja

Philip zaniepokojony faktem, że po przebudzeniu nie zobaczył obok siebie żony, wstał pospiesznie z łóżka, zarzucił na siebie szlafrok i wyszedł z sypialni. Zerknął kontrolnie na zegar, który stał przy ścianie, dokładnie pośrodku korytarza między pokojami a przedpokojem. Za pięć minut miała wybić godzina siódma. Przetarł oczy i powtrzymał się od ziewnięcia. Przestąpił próg kuchni, chcąc zaparzyć sobie herbaty, która sprawi, że przynajmniej do południa będzie miał odpowiednią ilość energii. W głębi duszy miał też nadzieję, że spotka tutaj Frances. Zamiast niej zobaczył siedzącą przy stole Margaret. Nie zareagowała, kiedy Philip stanął tuż za nią by sprawdzić, co robi. Gdy zobaczył, że jego córka pochyla się nad dziełem Shakespeare'a, uśmiechnął się i pocałował ją w czubek głowy. Dziewczyna wzdrygnąwszy się, gwałtownie obróciła głowę, uderzając przy tym swoim czołem o brodę ojca.

- Przepraszam, tato. Nic ci się nie stało?

- Nie, wszystko jest w porządku. Powinienem uprzedzić, że stoję tuż za tobą. Jesteś cała?

- Tak. - Potarła dłonią czoło, marszcząc przy tym nos. Ból powoli mijał. - Przez chwilę myślałam, że to mama. Wystraszyłeś mnie.

- Nie miałem takiego zamiaru, wybacz. Co czytasz?

- "Poskromienie złośnicy".

- Jedna z moich ulubionych komedii. Darzysz któregoś z bohaterów większą sympatią?

- Bianka przypadła mi do gustu. Ma w sobie coś przyciągającego.

- To prawda. Ja kiedyś lubiłem Katarzynę, wiesz?

- Poważnie, tato? Przecież ona jest humorzasta i nieznośna...

- Tylko czasami i wyłącznie wtedy, kiedy sytuacja ją do tego zmusza. Zupełnie tak jak ty, moja mała złośnico. - Philip zaśmiał się i sięgnął po niewielki rondelek, by nastawić wodę. - Masz ochotę napić się ze mną herbaty? Niestety tylko tyle mogę zaoferować. Na śniadanie musimy cierpliwie poczekać, aż mama wszystko przygotuje. Chyba, że owsianka ci wystarczy?

- Z chęcią się napiję, ojczulku. A za owsiankę dziękuję. - Margaret odłożyła książkę na bok i odwróciła się w jego stronę. - Dlaczego mama spała dzisiaj w salonie?

Margaret Urquhart (w trakcie)Where stories live. Discover now