Rozdział 2.

34 2 0
                                    

Wróciłam właśnie do domu , jestem zmęczona tym dniem.

Najgorsze jest to że jutro mam pracować z Ernestem Wilsonem bo jest nowy w kancelarii a ja już jestem obeznana ale po tym co powiedział cytując:

-Uważaj bo ze mną się nie zadziera.

On to powiedział tak jakbym miała się jego obawiać bo coś zrobiłam okropnego ja tylko przez przypadek wylałam na niego szampana to nic strasznego prawda?.

Jutro będzie pewnie okropny dzień bo ja nie dam rady z Ernestem sam na sam a jak coś mi zrobi?

Boję się pomyśleć kim on jest i dlaczego mi tak powiedział.

****
Jest już 5:30 a mam na 6:50 do pracy więc trzeba było szybko się uszykować.

Poszłam odrazu do szafy żeby wybrać ubrania , znalazłam jakąś ładną czarną sukienkę do tego ładne czarne szpilki.

Wzięłam ciuchy do łazienki i wzięłam szybki prysznic a potem założyłam sukienkę gdy już byłam ubrana to zaczęłam robić makijaż i fryzurę bo trzeba wyglądać elegancko wkońcu to prestiżowa kancelaria.

Włosy pofalowałam lokówką a makijaż składał się z czerwonej pomadki i zrobione rzęsy oraz proste ładne kreski które dodawały uroku kobieta w kreskach wygląda jeszcze lepiej a w tej pracy trzeba być bardzo dobrze ubranym pomalowanym oraz dobrze pracować a szef jest bardzo miły i wszystko zrozumie.

Byłam już przyszykowana to założyłam na sobie płaszcz i wyszłam z domu.

Poszłam na parking i wsiadłam do swojego Mercedesa pojechałam jak najszybciej do pracy bo nie chce się spóźniać a dziś jeszcze mam na głowie Ernesta chociaż mam nadzieję że będzie wszystko dobrze I nic nie odwalę.

****

-Dzień dobry-powiedziała kobieta i rozpoznałam ją bardzo szybko to była Amaya z wczoraj najwyraźniej będzie pracować na recepcji wygląda bardzo ładnie.

-Dzień dobry, jak się podoba w firmie bo pani to Amaya White tak?-zapytałam aby nie wyjść na idiotke.

-Tak to ja, bardzo mi się podoba jest bardzo fajnie tutaj tak siedzieć i witać ludzi a pani to?...-zapytała.

-Amanda Devis.

-O wpisze cie i możesz wchodzić oraz miło mi cie poznać.

-Nawzajem i dziękuję, dobrego pierwszego dnia pracy.

Miło patrzeć na osobę która jest nowa bo dawno w naszej firmie nikogo nie przyjmowali więc to mega nowa sytuacja.

Chciałabym stać tak cały czas ale trzeba iść do swojego biura.

-Dzień dobry Pani Devis.-odezwał się za moimi plecami męski głos I to był głos Ernesta Wilsona.

Chciałabym żeby to był mój szef ale niestety zgadałam to był on, osobą która może zniszczyć moją karierę.

-Witam Panie Wilsonie.

-Możesz mówić do mnie Ernest.

-Podziekuje.-powiedziałam pewnie bo jak myśli że jest fajny to się myli bo jego ego pewnie jest duże a ja nie dam się jemu.

-Dlaczego Panno Devis? Przecież nie trzeba być formalnie cały czas prawda?

-Ja wolę mieć z Panem relacje tylko w kwestii firmowych. A swojego ego może Pan se zostawić dla siebie.

-Po 1 nie chce jakiejś bliskiej relacji a po 2 nie mam wybujałego ego.

- Ooo widzę że państwo już się przywitało to świetnie.-nagle dobiegł głos szefa na co się od razu odwróciłam w jego stronę.

-Dzień dobry Panie Fabianie.-podałam mu rękę.

-Witam Panno Devis.

- Witam także pana Wilsona,podoba się tutaj na razie?

-Tak jest bardzo przyjemnie.

-Panno Devis od dzisiaj pani pracuje z Panem Wilsonem i proszę mnie nie zawieść, rozumiemy się?

-Oczywiście proszę pana.

****

Siedziałam sobie spokojnie w swoim biurze aż nagle ktoś zapukał.

-Proszę.-odezwałam się.

-Przepraszam ale chciałbym wydrukować te papiery.-oczywiście to był Wilson a ja postanowiłam zrobić mu na złość.

-Niestety drukarka się zepsuła i nie można na ten moment drukować.

-Doprawdy?-zapytał z sarkazmem.

-No tak, mówię Panu tyle było drukowania że aż padła.

Jego mina w tym momencie była cudowna, załatwiłam go tym w dupie miałam że coś mi zrobi najważniejsze że utrę mu nosa chociaż trochę.

Niestety moja radość nie trwała długo bo do mojego biura weszła asystentka szefa.

-Panno Devis 20 kopi proszę.

-Oczywiście.

I potem wyszła, Wilson spojrzał na mnie gdy ja trzymałam papier i położyłam go do drukarki i zaczęłam drukować.

-Niby jest zepsuta.-powiedział.

-No bo jest.

-Ale właśnie drukujesz.

-No patrz faktycznie tylko wiesz co?
Ta drukarka nie lubi idiotów.-powiedziałam z poważnym głosem.

Spojrzał się na mnie i bez żadnego słowa wyszedł zostawiając mnie z tym że:
Ja tutaj mu pokaże kto będzie grał a kto będzie wykonywał ruchy szefa.

On będzie pionkiem a ja będę nim sterować.

Dzień i Noc Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum