rozdział 3.

31 2 0
                                    

Pov: Ernesta.

Gdy dostałem posadę w tej kancelarii nie spodziewałem się tego co będzie się w niej działo.

Już w dzień wyborów jakaś laska wylała na mnie szampana nie powiem było też coś z mojej winy.

Ale gdy miałem swój pierwszy dzień w tej firmie to się zaczęło dziać nie powiem zachowanie panny Devis mnie trochę rozbawia ale nie będę tego pokazywać.

Jak wszedłem do biura Samanty Devis i chciałem aby mi wydrukowała papieru ważne do pracy zaczęła mówić że drukarka nie działa, byłem ździwiony bo w takiej firmie drukarki powinny działać jak talala ale cóż czasem się zdarza.

Ale to nie było tylko tyle o nie!
Okazało się że ona działała tylko oczywiście pani Devis stwierdziła że

"drukarka nie lubi idiotów"

Chciała mnie obrazić bo to komplement nie był mógłbym jej powiedzieć żeby tak nie mówiła ale co ja w przedszkolu jestem?

Umiem się bronić i żadna dziewczyna nie zniży mojego ego chociaż czasem serio jestem delikatnie takim "narcyzem"

*****

Teraz jest kolejny dzień pracy ciekawe co pani Devis wymyśli dzisiaj.

-Witam Panno Amaya.-powiedziałem do dziewczyny która wpuszcza nas do pracy po sprawdzeniu tożsamości.
Kojarzę ją z tych nowych osób które się dostały.

-Panie Wilsonie jak tam praca z panną Devis?-powiedziała to bardzo pogodnie.

-Dobrze,byle dzisiaj nic nie było zepsute.

-Słucham?-powiedziała

-To znaczy, jest w porządku ale tyle tej pracy. Rozumie pani prawda?

-oh oczywiście.

Wszedłem do środka postanowiłem od razu wpaść do panny Devis.

Stanąłem przy drzwiach i zapukałem, oczywiście kultura obowiązuje.

-Proszę.

Gdy mnie zobaczyła to już widziałem że ma dość I najlepiej by wyszła i nie wróciła.

-A ty czego tutaj?-powiedziała jadowicie.

-Chce pani może kawy?

-Nie,to wszystko? Jak tak proszę o wyjście.

-Rozumiem panią ale musimy się szanować.-zacząłem trochę się wkurzać bo chce być miły.

-W jakim sensie?

-W takim..-podszedłem bliżej i pochyliłem się nad biurkiem tak aby być bliżej jej twarzy.

-Żeby Pani szanowała mnie tak jak muszę ja panią, to chyba dobry układ?-zapytałem ale ona wstała i tym razem ona zbliżyła się do mnie.

-Posłuchaj mnie Ernest!, Ja tu pracuje już 2 lata i żaden nowy mężczyzna nie będzie mi stawiał warunków ani nic podobnego.

Zamarłem ona nie jest taka łatwa do rozgryzienia.

Jest mocną zawodniczką muszę przyznać jako pracownica nadaje się na medal ale jako osoba do mnie chyba odpada.

Panna Devis
I
Pan Wilson

Mają być drużyną a wyglądamy jak:

Wielkie przeciwieństwa.

Jak wrogowie.

Ale chce to zmienić ale czy ona zechce zrobić inny krok?

Raczej nie przestanie dokuczać ale ja się nie poddam.

Chce żebyśmy tworzyli duet tak jak szef nakazał byśmy pracowali razem tylko chce żeby nie była do tego zmuszana.

Noc zejdzie a wejdzie Słońce jako (dzień!)

Dzień i Noc Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ