Rozdział 14

408 15 23
                                    

Shane nie powiedział nikomu. Na szczęście. Nie chciałam, żeby Jasonowi się coś stało, a przypuszczałam, że bracia mogliby mu coś zrobić. Czułam się wyczerpana tym wszystkim, jakby na ramionach spoczywał mi jakiś ogromny ciężar. Roxane to chyba widziała, bo przytuliła się do mnie delikatnie i nakłoniła bym wreszcie się gdzieś z nią wybrała.

- Mogłybyśmy isć do mnie po szkole, moja mama byłaby szczęśliwa gdyby mogła cię znowu zobaczyć, z resztą Ben też cały czas gada, że chce się wreszcie z tobą zobaczyć. Jak chcesz to mogę sama pogadać z twoimi braćmi.

Uśmiechnęłam się na wieść o Benym lubiłam go, był głuchoniemy, ale jednocześnie był najsłodszym dzieckiem jakie znałam. Gdy Roxane wyjeżdżała do stanów 3 lata temu on miał 6 lat. I to dla niego nauczyłam się języka migowego, przynajmniej na poziomie komunikatywnym.

- No dobra, przekonałaś mnie, pogadam z nimi, załatwie przy okazji te treningi. - usmiechnęłam się lekko.

Mój dobry nastrój rozwial się tak szybko jak się pojawił. Jason całkowicie mnie ignorował zwykle, siadaliśmy gdzieś niedaleko siebie, i od czasu do czasu wymienialiśmy kilka zdań. Dzisiaj natomiast usiadł praktycznie na drugim końcu sali i nawet na mnie nie patrzył. Notował z uwagą słowa nauczycielki. Ja natomiast ze złości zaciskałam palce na ołówku, któremu blisko bylo, żeby pęknął.

Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę szybko poszłam za nim. Złapalam go za rękę i odwróciłam w swoją stronę.

- Nawet się do mnie nie odezwiesz?!

Widziałam strach na jego twarzy, rozejrzał się dookoła w popłochu.

- Ja nawet nie mogę z tobą rozmawiać. Shane powiedział, że jeśli jeszcze raz się do ciebie odezwę to mi coś złamie. Nie wyglądał jakby żartował.

- I nie przyszło ci do głowy, żeby do mnie napisać? Do cholery mogłeś choćby wysłać karteczkę przez kogoś. Moi bracia nie są jakimiś śledczymi którzy cały czas cię obserwują i zauważą każdy najmniejszy ruch.

Jason obejrzał się jeszcze raz a potem pociągnął mnie do jednej z damskich łazienek, która była raczej opuszczona, bo wyżej znajdowała się łazienka o lepszym standardzie.

Spojrzałam na niego, widziałam że jego oczy wyrażały niepokój. Wyglądał na smutnego, podeszłam do kolegi, by go pocieszyć ale on odsunął się ode mnie.

- Alex, bardzo mi przykro ale nie możemy dłużej się spotykać, twoi bracia mnie zabiją jeżeli nas znowu przyłapią.- jego postawa wyrażała jakąś tęsknote.

Moje serce rozpadło się, w tym momencie czułam jakby cały mój świat się zawalił. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że właśnie tracę jedynego przyjaciela, dalej miałam Roxane, ale Jason także był dla mnie ważny.

- Oni... Ja... - Nie mogłam wydusić z siebie żadnych pasujących słów - Przepraszam, porozmawiam z nimi o tym wydarzeniu.

On tylko się odwrócił

- Nie możesz, im tego powiedzieć! Dowiedzą się że rozmawialiśmy...a, a Shane mnie ostrzegł- widziałam jego rozbiegany wzrok jakby w każdej chwili, ktoś mógł wejść do łazienki. - Nie możesz tego zrobić

-Nie możemy tak zakończyć- szepnęłam - powinniśmy spróbować, możemy się jakoś ukrywać, łzy spływały mi po policzkach, nie chciałam go tracić. 

Pokręcił lekko głową,

- To niemożliwe. złapią nas prędzej czy później 

- Proszę, nie chcę cię tracić

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now