Rozdział 24

324 17 39
                                    

Weszłam do domu i przywitałam się z przyjaciółkami. Zaprowadziły mnie do salonu ale ja zdołałam wyłapać jeszcze fragment rozmowy między Willem a Jerrym a dokładniej słowa mojego brata

- Jak coś jej się stanie pożałujesz- mruknął a następnie wyszedł z domu zamykając za sobą drzwi.

Nie przejęłam się tym jednak znając nadopiekuńczość dwóch moich najstarszych braci. Usiadłam z Moną i Audrey na kanapie, na stoliku stały jakieś przekąski i napoje.

- Moich rodziców nie będzie zapewne do jutrzejszego wieczora- odezwała się Audrey sięgając po pilota- Jerry się tam zajmie sobą więc mamy cały dom dla siebie. No dobra, to co oglądamy?

Po dłuższych rozmowach włączyły jakiś serial który niezbyt mnie interesował, wydawał mi się nudny więc tylko siedziałam i podjadałam chipsy czasami zagadując dziewczyny o jakieś absurdy w tym serialu. Wbrew pozorom takie wyłapywanie błędów czy głupot było ciekawe i dobrze się przy tym bawiłam.

Od czasu do czasu zerkałam na telefon by zobaczyć czy któryś z braci nie napisał ale przez ten cały czas dostałam tylko zdjęcie od Shane'a z jego... partnerką? Przyjaciółka? Nie byłam pewna jak powinnam ją nazywać zwłaszcza że jej imienia nie pamiętałam. W każdym razie miała długie, kręcone brązowe włosy i zielone oczy. Ubrana była w czerwoną, krótką sukienkę. Była narawdę ładna. Pod zdjęciem był podpis "Baw się dobrze Alex! I wszystkiego najlepszego w nowym roku ode mnie i od Megan! Nie wiem gdzie skończymy po północy więc składamy ci życzenia wcześniej. Tylko ty mi tam grzecznie bo jak się dowiem że coś piłaś to cię zamorduje! ;P"

Zaśmiałam się gdy przeczytałam tą wiadomość i odpisałam krótko "Dziękuje, uważaj tylko co robisz bo ja ciocią jeszcze być nie chcę!"

Jerry przyszedł do nas chwilę przed północą z butelką szampana

- No dziewczynki, zbierajcie się bo zaraz fajerwerki! A ja mam dla nas szampana~- Powiedział z uśmiechem na co ja uniosłam brwi

- Masz świadomość że jesteśmy niepełnoletnie a moi bracia cię zabiją jak się dowiedzą?- zapytałam patrząc na niego nieufnie- Z resztą ja sobie przysięgłam że w życiu nie tknę alkoholu. Przez alkohol zginęła moja najbliższa rodzina

Jerry prychnął rozbawiony

- Oj to tylko kieliszek na dobre rozpoczęcie nowego roku! Przecież twoi bracia nie muszą wiedzieć nie? Z resztą jednym kieliszkiem się nie upijesz!- Na jego twarzy ciągle gościł uśmiech jednak nie ufałam mu. Czułam że coś jest nie tak.

- Nie daj się prosić Alex! Jerry nie często się tak zachowuje, trzeba korzystać z chwili!- wtrąciła się Audrey a Mona przytaknęła

- No właśnie Alex, nie daj się prosić!- Mówiąc to Jerry podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu. W jego uśmiechu było coś... Przerażającego, a przynajmniej tak mi sie wydawało.

Ostatecznie się zgodziłam chociaż miałam zamiar ukradkiem wylać trunek gdy nadarzy się tylko  taka okazja. Wyszłyśmy na dwór a Jerry miał do nas dołączyć gdy tylko rozleje szampana. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy przed dom, na ulicy gromadzili się ludzie by wspólnie świętować nadejście nowego roku. Jerry dołączył do nas na kilka sekund przed północą i rozdał nam po lampce szampana.

Podziękowałam mu i gdy zachęcał mnie do napicia się powiedziałam że wolę poczekać jeszcze chwilę. Gdy fajerwerki zaczęły strzelać i wszyscy skupili na nich swoją uwagę szybko wylałam zawartość kieliszka na ziemię. Jerry zerknął na mnie ukradkiem i uśmiechnął się widząc mój pusty kieliszek. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta decyzja najprawdopodobniej uratowała mi życie

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now