Rozdział 17

352 12 21
                                    

Zbliżało się święto dziękczynienia i na samą myśl moje serce zaciskało się ze strachu. Powody mojego stresu były dwa, pierwszym było to, że nie znałam tego święta, ponieważ w Polsce go nie obchodziliśmy a drugim było to, że miało to być pierwsze stosunkowo ważne wydarzenie z moimi braćmi. Nie wiedziałam jak powinnam się zachować.

Roxane próbowała mnie jakoś uspokoić ale ja jakoś nie byłam w stanie przestać o tym myśleć, nie potrafiłam być spokojna.

- Może po prostu pogadaj z którymś z braci jak to u was wygląda?- zapytała jak zwykle spokojnym tonem

- W sumie mogę dziś porozmawiać z Shanem, w końcu z nim wracam- uśmiechnęłam się lekko, z Shanem spędzałam najwięcej czasu, nie licząc tego że jeździłam z nim do szkoły i do domu czasami zabierał mnie na wieczorne przejażdżki samochodem pustymi, cichymi, leśnymi ulicami albo wręcz przeciwnie zdążało nam się jechać do miast które po zmroku wyglądały cudownie.

- No i widzisz? Zawsze się da znaleźć jakieś rozwiązanie- uśmiechnęła się i przytuliła mnie krótko. Każdy jej uścisk, nawet ten najkrótszy dawał mi poczucie bezpieczeństwa, cieszyłam się, że znowu możemy być razem.

Dzień w szkole minął mi zadziwiająco szybko, gdy czekałam przy samochodzie mojego brata znowu dostrzegłam ten sam samochód co jakiś czas temu, tym razem mężczyzna nie siedział w środku lecz stał i kogoś wypatrywał. Odruchowo sięgnęłam do kieszeni marynarki w której nosiłam nożyk, nie czułam się bezpiecznie i w duchu modliłam się by Shane albo nawet Tony czy Dylan pojawi się tu jak najszybciej.

Zanim jednak to nastąpiło mężczyzna wsiadł do samochodu i odjechał. Zaniepokoiło mnie to i stałam tak wpatrując się w tamto miejsce póki Shane nie położył dłoni na moim ramieniu

-Alex? Wszystko w porządku?- zapytał troskliwym tonem, odwróciłam się do niego i przez chwilę nic nie mówiłam, po prostu stałam patrząc na niego w milczeniu

-Ja... Chyba popadam w paranoje- wydusiłam w końcu- Mam wrażenie, że coś złego się wydarzy, że ktoś na mnie poluje... Ale może to tylko moja wyobraźnia przez te wszystkie tajemnice i to jak stresuje się świętem dziękczynienia- starałam się płynnie przejść do tematu o który tak naprawdę chciałam zapytać

Shane skinął głową, wyglądał na zmartwionego. Otworzył samochód, wsiedliśmy ale nie ruszyliśmy, spojrzał na mnie już nie ukrywając zmartwienia

- Słuchaj... Naprawdę chciałbym ci o wszystkim powiedzieć ale jeszcze nie mogę- Westchnął cicho i milczał przez chwilę- Nasza rodzina... Ma wiele niebezpiecznych sekretów i możliwe, że to nie tylko paranoja- potarł nerwowo kark i przykryzł wargę

Nie wiedziałam trochę jak zareagować, nigdy nie widziałam brata tak rozbitego więc tylko położyłam dłoń na jego ramieniu. Uśmiechnął się lekko na ten gest

- Osobiście uważam, że skoro jesteś naszą siostrą powinnaś wiedzieć o tym co może ci w teorii grozić ale Vince i Will się uparli że to nie jest odpowiedni moment- skrzywił się lekko a ja ze zrozumieniem pokiwałam głową

- Widocznie mają jakiś powód ku temu- uśmiechnęłam się lekko- Ale nie mówmy na razie o tym skoro i tak nie mogę o tym wszystkim wiedzieć- Zawiesiłam niepewnie głos - Shane? Mógłbyś mi opowiedzieć o tym jak u was wyglądają obchody święta dziękczynienia?

- Oczywiście- uśmiechnął się szeroko, ruszyliśmy w końcu w stronę domu - Więc tak, święto dziękczynienia wypada w ostatni czwartek listopada. Dla nas jest to czas przemyśleń za co tak naprawdę jesteśmy wdzięczni. Eugenia ma wtedy wolne więc kolacje gotujemy sami, w głównej mierze zajmuje się tym Dylan. Na stole zawsze jest nadziewany indyk, domowy sos żurawinowy i pieczeniowy, puree ziemniaczane, kukurydza i chlebek kukurydziany. Obiad lub kolecja, co zależy tak naprawdę kiedy Vincent będzie miał wolny czas, jest bardzo dostojna. Na deser najczęściej mamy jakieś ciasto. Po jedzeniu przełamujemy kostkę życzeń, to taka kość z indyka łącząca obojczyki, nie pamiętam jak ona się nazywa ale mniejsza z tym. Ten kto ułamie większy kawałek może liczyć na spełnienie życzeń. Potem siadamy wspólnie w salonie by obejrzeć paradę. Ah zapomniałem wspomnieć o tradycji ułaskawienia indyka przez prezydenta. Polega to na tym że jeden indyk zostaje wybawiony od śmierci i ma zapewnione spokojne życie na farmie. W piątek po święcie dziękczyniania jest Black Friday, ogólnie są ogromne promocje. Jeżeli będziesz chciała możemy się wybrać wtedy do jakiejś galerii handlowej- powiedział z uśmiechem a ja pokiwałam głową, lubiłam spędzać z nim czas.

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now