9

19 4 1
                                    

Archer pov.

Siedziałem w salonie z Jamesem. Te małe bachory porwaliśmy szybciej niż myśleliśmy. Niestety tylko ciągle się drą.
- Archer kurwa weź coś zrób bo nie wytrzymam z tymi wrzaskami.- James był już tym wkrurwiony. Nie dziwię się bo ja też.
- To był twój pomysł aby ich porwać, ty idź.- Odpowiedziałem.
- Tak, ale ciebie się będą bać jak na nich wrzaśniesz.- Fuknął.
- Agh, no dobra.- Mruknąłem i do nich poszedłem. Dwie małe dziewczynki tuląc się i płacząc. Na mój widok natychmiastowo zamarły.
- ZAMKNIJCIE WRESZCIE PYSKI BO WAS UDUSZĘ!- Wrzasnąłem na co tamte się zamknęły. NARESZCIE.
- DEBILU MIAŁEŚ JE UCISZYĆ A NIE GROZIĆ ŻE JE UDUSISZ!- Krzyknął James wchodząc do nas.
- KAZAŁEŚ MI JE UCISZYĆ CIĄGLE ŹLE KURWA.- Podeszłem do niego.
- TAK KURWA ŹLE.- Odpowiedział. Uderzyłem go i poleciał z hukiem do ściany. Spojrzałem na te szmaty które były przerażone. Wkurwiony zacząłem je kopać i bić. Gdy przestałem jedna była w pół przytomna. Spojrzałem na Jamesa i moje uszy opadły. Uciekłem z pokoju a później wybiegłem z kamperu i nie patrzyłem gdzie biegne. Dopiero po chwili dotarło do mnie że się zgubiłem. Usiadłem pod jednym z drzew i zacząłem płakać. Miałem nie być jak on. MIAŁEM NIE BYĆ JAK ON DO CHOLERY. CO JA TAKIEGO ZROBIŁEM?!

~Kilkanaście lat wcześniej~

Siedziałem skulony w moim pokoju. Tata wciąż krzyczał i bił mamę. Nie wychodziłem bo się bałem. Już oberwałem butelką od alkoholu w głowę z której leciała krew. Nagle usłyszałem wielki huk. Wyszedłem po cichu z pokoju i zobaczyłem mamę która leżała na podłodze cała we krwi. Podbiegłem do niej nie patrząc czy stanie mi się krzywda.
- Mamo! Co ci się stało!- Krzyknąłem przerażony.
- N-ni-c A-archer, spok-ojnie.- powiedziała.
- Jak mam być spokojny skoro wszędzie jest krew?!- Byłem przerażony.
T

-to nic w-ważnego. P-pro-sze w-weź t-o.- Kaszląc krwią podała mi dwa pierścionki z kryształami.
- D-daj drugi pierścionek o-osobie n-a której będzie ci z-zależeć.- Dokończyła. Po chwili zamknęła oczy.
- Mamo! Mamo proszę obudź się!- Krzyczałem chowając pierścionki do kieszeni. Moja mama się już nie obudziła...
- TY MAŁY ŚMIECIU!- Wrzasnął mój ojciec. Podniósł mnie podduszając.
- JESTEŚ BEZWARTOŚCIOWYM KUNDLEM  ROZUMIESZ?! NIC W ŻYCIU NIE OSIĄGNIESZ! NIC!- Rzucił mną o ścianę. Przerażony uciekłem do swojego pokoju. Wyjąłem pierścionki z kieszeni i  schowałem je do specjalnego pudełeczka które mama mi dała i kazała chować przed tatą. Tam są najważniejsze i najcenniejsze rzeczy. Różne pamiątki które mi dała. Pieniądze które kazała mi zbierać żeby gdy urosnę uciec stąd i kupić jakiś dom. A teraz schowam te pierścionki. Zrobię tak jak kazała. Dam to komuś na komu będzie mi zależeć.

~Teraz~

Dotknąłem swoich rękawiczek i poczułem dwa pierścionki. Nie znalazłem jeszcze nikogo komu mógłbym dać ten pierścionek więc chodzę w dwóch. Chciałbym komuś go dać. Schowałem znów głowę w kolanach i zacząłem płakać. Po chwili poczułem jak ktoś mnie... Przytula? Podniosłem szybko głowę i zobaczyłem Jamesa.
- Przepraszam..- Wydukałem cicho.
- Nic się nie stało.- Odpowiedział. Po chwili dotarło do mnie. Już wiem komu powinien dać ten pierścionek. Zdjąłem moją rękawiczkę z ręki na których były pierścionki. James spojrzał na pierścionki zdziwiony. Spojrzałem się na niego i zacząłem mówić.
- Chwilę przed tym jak moja mama umarła dała mi te dwa pierścionki. Kazała jeden zachować dla siebie a drugi dać osobie na która jest dla mnie ważna.- Zdjąłem z palca jeden pierścionków.
- Gdy już myślałem że znalazłem taką osobę, ona mnie zostawiała. Więc cały czas chodziłem w dwóch tracąc nadzieję ale..- Przerwałem. Patrząc się w ziemię.
- Wreszcie znalazłem.

Sonic pov.

Wtulony w shadowa leżałem na łóżku. Wszyscy oprócz Asha i Tailsa wrócili. niestety bez żadnych śladów, poszlak, niczego.
- To moja wina shads...- Powiedziałem.
- To nie twoja wina, równie dobrze ja mogłem na nie patrzeć a wiedziałem że tam są.- Odpowiedział. Leżeliśmy tak dopóki nie usłyszeliśmy jak ktoś otwiera drzwi. Podnieśliśmy się i zobaczyliśmy Tailsa z Ashem. Za nimi przyszła jeszcze Rouge i Knuckles
- Przyszliśmy z Rouge i Knucklesem, znaleźliśmy może i prawdopodobnie nic nie znaczące ale ślady.- Powiedział Tails.
Usiedli na łóżku i zaczęli pokazywać co znaleźli.
- Znaleźliśmy jakiś mały skrawek czarnego materiału i kępkę futra. Po zbadaniu wyszło że to było futro kojota, prawdopodobnie Sasha lub Ashley się wyrywały i wyrwały mu futro. A i wiadomo że sprawców było trzech.- Powiedzieli wszystkie rzeczy jakie znaleźli.
- Shadow? Co ci?- zapytałem. Jego tak jakby.. zamurowało?
- Pokaż to futro.- Powiedział stanowczo. Tails wyjął z kieszeni torebeczkę z rudo-brązowym futrem i pokazał Shadsowi.
- Cholera.- zaczął nerwowo merdać ogonem.
- Znasz osobę która może być sprawcą?- Zapytał Ash.
- Niestety.

Sasha pov.

Siedziałam podkulona przytulając Ashley. Całe szczęście ten drugi wilk ją chociaż trochę obandażował. Mnie aż tak mocno nie pobił.
- Boje się Sasha..- Powiedziała.
- Ja też... Ale będzie dobrze.. znajdą nas.. Tata i ciocia Rouge przecież byli jedynym z najlepszych duetów zawsze wygrywali..- Powiedziałam. Było dosyć ciemno ale nasze naszyjniki z kawałkiem szmaragdu chaosu oswietlały nam pokój. Każdy z nas taki miał.

// Wiem, wiem to całe backstory Archera i ich ship nie był zbyt potrzebny i nie dawał nic do rozdziału aleee NO MUSIAŁAM ZROBIĆ NOO. Wracając też do tego backstory. Po części inspirowałam się też historią Bicza(wojownicy) tylko że u mnie jest ojciec alkoholik, i że on nie chciał być zły tylko przez ojca stał się złolem. Chcecie jeszcze backstory Jamesa?//

Time of the REVENAGEWhere stories live. Discover now