8.EIGHT

153 9 0
                                    

Wieczorem, wszyscy we czworo siedzieliśmy w pokoju wspólnym jedząc fasolki wszystkich smaków i śmiejąc się, gdy ktoś wylosuje nieciekawy smak. Nie chciałam żeby inni wiedzieli o zajściu z Draco i poprosiłam Harrego, aby nie poruszał tego tematu przy naszych przyjaciołach. Słowa oczywiście dotrzymał. Nie chciałam o nim rozmawiać, nie dlatego, że się go bałam, czy krępowałam, a dlatego, że miałam dość jego tematu. Od dłuższego czasu jedyne o czym marzyłam to by skończyć w końcu eliksir i by nie mieć już nic wspólnego z blondynem. Nie chciałam go widywać na korytarzach i byłoby mi dużo łatwiej, gdyby najzwyczajniej w świecie znikł.

- Hermiona?

- Tak Ron? - Spytałam patrzać jak chłopak zajada się łakociami. Znaliśmy się tyle lat, a on wciąż czasem zachowywał się jak jedynastoletni chłopiec, którego poznałam w drodze do Hogwartu.

- Cieszymy się, że odżyłaś w końcu i że powoli wracasz do normalności. W ciągu tych miesięcy mocno schudłaś i z Harrym nie wiedzieliśmy już nawet co z tobą zrobić, ale myśle, że po dzisiejszym dniu będzie już lepiej. Prawda? - Spytał, te słowa były przyjemne i cieszyłam się, że ktoś jest w stanie się o mnie martwić.

- Teraz jest już dobrze i myśle, że pomogło mi w tym zajęcie się sobą i zrozumienie pewnych rzeczy.

- Wiesz, troche się nad tym zastanawiałem - co tak właściwie czujesz. Ja miałem o tyle lepiej, że nie wiedziałem do końca za czym mam tęsknić i do tej pory uważam, że w moim przypadku to nie jest tęsknota, a wyobrażenie ich. W semsie nie tęsknie za nimi, bo nie poznałem ani Lily, ani Jamesa, ale za ich wyimaginowaną wersją w mojej głowie. Ty masz za to trudniej, bo byli przy tobie, tak jak przy mnie Syriusz i to jego śmierć mnie bardziej w pewien sposób zabolała.

- Człowiek nie może tyle czuć, bo by eksplodował. - Zaśmiał się Ron.

- Ty coś czujesz tylko po piwie kremowym. - Mruknęła Ginny besztają przy okazji brata.

- Ale tak, tak to mniej więcej działa. - Stwierdził Harry.

- Nie wiem czy nie byłoby mi łatwiej gdyby zmarli w czasie roku szkolnego. Łatwiej byłoby mi wrócić do codzienności, tamten czas... był tak trudny.

- Dlaczego dopiero teraz nam to mówisz. - Zastanowił się Ron.

- Bo dopiero teraz się z wszystkim pogodziła, ale chce wam coś powiedzieć. Żałoby nie przechodzi się tylko po śmierci. Przecież gdy urywa się kontakt z kumplem, lub nie zdajemy ważnego egzaminu, też przechodzimy w pewien sposób żałobę. Więc pamiętajcie, że wszyscy tu dla siebie jesteśmy i ty Hermiona też jak masz problem to wal śmiało. - Powiedział Harry uśmiechając się do każdego po kolei.

- Dziękuje wam.

Nagle do pokoju wbiegł zdyszany Neville. Chłopak podszedł do nas i oparł się rękami o kolana po biegu.

- Co się stało Neville? - Spytałam zaniepokojona i wstałam, by do niego podejść.

- Profesor Snape kazał mi ciebie zawołać Hermiono. Nie wiem czego chciał, ale masz pójść do sali, w której robisz z Malfoyem eliksir.

- O dziękuje ci za informację, już idę.

- Co on od ciebie może chcieć o tej godzinie? - Zdziwił się Ron - I coś mi tu śmierdzi, nie zdziwię się, gdy się okaże, że fretka maczała w tym palce.

- Wiesz co Ron? Ja też się nie zdziwię. - Potwierdził Harry. - Idź już, może to coś ważnego.

Potwierdziłam ruchem głowy i skierowałam swe kroki w stronę wyjścia z pokoju wspólnego. Przez całą drogę zastanawiałam się o co może chodzić, ale byłam tak samo pewna jak Harry, że Draco maczał w tym palce, w końcu on uwielbia uprzykrzać mi życie. Po chwili znalazłam się pod drzwiami sali, stanęłam chwilę, by zastanowić się czy mam zapukać, jednak zanim zdążyłam to zrobić drzwi same otworzyły się przedemną zapraszając mnie do środka.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Where stories live. Discover now