Rozdział 9

22 0 3
                                    

-Seksownie wyglądasz- powiedział znajomy głos.

Natychmiast się odwróciłam, patrząc złowrogo na chłopaka. Ja mu zaraz dam te „seksownie wyglądasz".

-Pojebany jesteś - warknęłam - idź komuś innemu zatruwaj powietrze.

Zane nadal się nie odsuwał, a ja już normalnie z tego powodu dostawałam drgawek.

-Niestety wypadło na ciebie - powiedział zachrypniętym głosem, a mnie wstrząsał dreszcz.

Kurwa.

-Wypaść to możesz zaraz ty przez okno - warknęłam

On jedynie co zrobił to uniósł ręce pokazując że do niczego nie zmierza.

-Po co tyle agresji malinko? - zaśmiał się kręcąc głową - Już groźby? ale w sumie nie przestawaj, z twoich ust brzmi to jak największy komplement.

Przewróciłam oczami. Minęłam go, myśląc że da mi spokój. Teraz wiem jak bardzo się myśliłam. Zane złapał mnie za nadgarstek i uniemożliwił mi przejścia dalej.

Zażenowana spojrzałam znów na niego. Wyrwałam się z jego uścisku by za dużo sobie nie pozwolił.

-Nie tak prędko - szepnął mi do ucha, a ja odepchnęłam go od siebie - jutro jedziemy do meksyku.

Spojrzałam na niego jak na jakiegoś debila. Czy on naprawdę myśli że polecę tam z nim?

Przyłożyłam rękę do jego czoła, sprawdzając czy ma jakąś gorączkę, on natomiast zmarszczył brwi.

-Co ty robisz? - zapytał.

wzruszyłam ramionami.

-Sprawdzam czy masz gorączkę - mruknęłam pewnie - Jesteś chyba chory że z tobą pojadę do meksyku. Idź do lekarza się zbadaj bo zdrowy tak by nie myślał.

Pokręciłam głową śmiejąc się trochę. Zane jedynie co teraz robił to stał z założonymi rękoma na klatce piersiowej, przyglądając się mnie.

-To nie ja wpadłem na ten „genialny" pomysł, tylko twój ojciec - powiedział ostro, a ja spoważniałam - więc lepiej się go słuchaj.

spojrzałam na niego i gdyby wzrok umiałby zabijać to już dawno by wąchał kwiatki spod dołu. Jeżeli mój ojciec tak postanowił to nie mogę się sprzeciwiać.

Wzruszyłam ramionami nadal patrząc na jego czarne niemal oczy. Były nawet ładne, ale nie dla mnie.

-Tylko tyle? - zapytałam a on kiwnął głową - no to idź bo nie mam zamiaru z tobą gadać.

Wyminęłam go i dopiero teraz zorientowałam się że praktycznie nie oddychałam. Wypuściłam powietrze ze świstem.

Siadając przy swoim stoliku, obserwowałam różne rodziny tak z nudów. Jeszcze chwilę zastanawiałam się nad tym co niby ja będę robić w meksyku razem z tym kretynem.

No nic. Wyciągnęłam rękę do lampki wina i wypiłam jej zawartość. Miałam dużą nadzieję że Zane pójdzie gdzieś dalej, jednakże myliłam się, usiadł na krześle obok mnie. Nie powinien tu siadać.

-Co tu robisz?! - wysyczalam - nie twoja rodzina.

Chłopak się uśmiechnął a jego dłoń powędrowała do mojego kosmyka włosa, szybko ją złapałam by nie dotknął moich włosów. Brzydzę się jego dotykiem.

Drop of Death +18 Donde viven las historias. Descúbrelo ahora