Rozdział II

17 1 0
                                    

Wstałem o dziwo wyspany, co cieszyło mnie w środku. Nie ukazywałem zbytnio uczuć na zewnątrz, bo czułem się jak bezbronne dziecko. Założyłem na nos okulary i udałem się do łazienki, gdzie zrobiłem poranną pielęgnację, a następnie poszedłem do kuchni, w której zrobiłem kawę. Pogłaskałem Iris, który wskoczył zadowolony na blat. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, a następnie upiłem łyk gorzkiego napoju. Podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem czarne spodnie garniturowe, a także tego samego koloru koszulę. Zerknąłem kątem oka na telefon, któremu ekran się rozjaśnił.

Od: Pierdolony pedał Dean
Będziemy za godzinkę misiaku

Do: Pierdolony pedał Dean
Mhm, uważaj, bo twoja dziewczyna stanie się zazdrosna.

Wyłączyłem telefon, upijając kolejny łyk kawy. Odstawiłem filiżankę na bok, zaczynając się powoli ubierać. Włożyłem spodnie, a następnie koszulę, której nie zapiąłem do końca. Pozostawiłem dwa guziki rozpięte, czyli tak, jak zawsze. Popsikałem się perfumami Sauvage z Diora, których używałem na codzień. Dokończyłem swoją kawę, więc zwinnie podwinąłem rękawy koszuli, aby wziąć się za mycie filiżanki. Gdy tylko odstawiłem naczynie do wyschnięcia, usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Lekko się spiąłem i wycierając ręce w czarny ręcznik, powędrowałem w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłem je, a ręcznik zarzuciłem na ramię. W drzwiach napotkał mnie oczywiście Dean wraz z jego dziewczyną Leorą, która miała dzisiaj wystawiać swoje obrazy na wystawie sztuki. Uśmiechnięci od ucha do ucha przywitali się ze mną, a następnie weszli do środka.

— Co tak szybko? Mieliście jeszcze trochę czasu — zauważyłem, na co ten wywrócił rozbawiony oczami.

— Nie pozbędziesz się nas tak szybko, Ry — wycmokał, a moja chęć zabicia go właśnie sięgała samej mety.

— Ryan. — poprawiłem go zdenerwowany.

Rozsiedli się na kanapie, głaszcząc moje koty. Ja natomiast wróciłem do kuchni, aby odłożyć ręcznik, a przy okazji odwinąć rękawy koszuli, które były podniesione. Wziąłem w dłoń kluczyki od samochodu, a następnie stanąłem w drzwiach salonu.

— Jedziemy moim czy w... — zacząłem, jednak nie dane mi było skończyć swoje zdanie.

— Tak, przyszliśmy na pieszo, bo wszystko było zawiezione wczoraj, więc pojedziemy twoim przecudownym czarnym porsche — wtrącił się, a ja westchnąłem cicho, starając się być oazą spokoju.

— Tak więc zapraszam na dół — mruknąłem, wkładając buty.

Gdy każdy się ubrał, wyszliśmy z mojego mieszkania, a następnie skierowaliśmy się na podziemny parking, aby ruszyć w drogę, która była dość długa, jak na mój czas spędzony z nimi. Pół godziny było strasznie długim czasem, zważając na to, że zapewnie miałbym ich koncert w samochodzie, a także wywody, jak to okropnie jest w naszym pieprzonym Lyonie.
Wsiedliśmy do środka i gdy każdy zapiął pasy, bezpiecznie ruszyłem w drogę. Byłem w pełni skupiony na drodze i ignorowałem śpiew Deana i Leory, którzy chyba za bardzo się poczuli. Rozumiem, że był to dla niej ważny dzień, ale ludzie, dajcie żyć innym. Otworzyłem okno, a następnie zapaliłem papierosa, aby się rozluźnić.

Po równej pół godzinie męki z tymi idiotami, w końcu stanęliśmy przed muzeum sztuki, w której trwało wydarzenie. Wysiedliśmy z mojego porsche, a następnie kierowaliśmy się w stronę wejścia. Pokazaliśmy ochronie bilety wstępu, a gdy weszliśmy, zostaliśmy poczęstowani kieliszkiem szampana. Odnowiłem i nie patrząc na kobietę, po prostu poszedłem dalej na kolejne piętro, od którego wszystko się zaczynało. Cała wystawa była rozstawiona na trzech piętrach, co było okropnym dużym skokiem, patrząc na poprzednie lata. Było dużo twarzy, które były mi już znane, natomiast zdarzyło się również, że niektóre osoby widziałem po raz pierwszy. Każdy z obrazów miało w sobie to coś. Każdy z nich był po prostu wyjątkowy na swój sposób i w każdym było widać ogromny talent i miłość artysty. Jednak moją uwagę przykuła jedna ciemnowłosa dziewczyna, która szybko rozstawiała swoje obrazy, robiąc to strasznie niechlujnie. Podszedłem do niej powolnym krokiem, przyglądając się jej każdemu ruchowi.

— Pomóc ci? — spytałem, a dziewczyna lekko podskoczyła w miejscu.

Odwróciła się w moją stronę przodem, a ja ujrzałem dopiero teraz jej prawdziwe.. piękno. Nigdy w życiu nie spotkałem się z takim wyglądem.

— Jakbyś mógł, to z miłą chęcią przyjmę twoją pomoc — uśmiechnęła się lekko w moją stronę, a ja podszedłem bliżej, by podnieść obraz. — Jak się nazywasz?

— Ryan Price, a ty? — mruknąłem, rozstawiając malunek.

— Raven Dorchadas, miło mi — ponowie się uśmiechnęła, co doprowadzało mnie o dreszcze na skórze. — Jesteś stąd, prawda?

— Niestety tak, jednak ty nie wyglądasz mi na Francuzkę — zeskanowałem ją wzrokiem, opierając się lekko plecami o ścianę.

— Bo nią nie jestem — zaśmiała się pod nosem swoim niskim głosem. — Pochodzę z Hiszpanii.

— Na Hiszpankę również nie wyglądasz — stwierdziłem.

— Bo jestem pół Koreanką, a pół Hiszpanką. Urodziłam się w Hiszpanii, jednak większość genów odziedziczyłam prawdopodobnie po matce, proste, co nie? — prychnęła, a ja wbiłem wzrok w jeden z jej obrazów.

Przedstawiał on ciemną uliczkę, a także całującą się parę w deszczu. Było to.. romantyczne. Odwróciłem jednak po chwili wzrok z obrazu i przeniosłem go na dziewczynę, która rozkładała ostatni obraz. Odbiłem się lekko od ściany, a chwilę później poprawiłem włosy. Dziewczyna podziękowała mi za pomoc, jednak na tym nie skończyła się nasza rozmowa. Rozmawialiśmy o jej obrazach, a także o tym, skąd czerpie tak ogromną inspirację, która pozwala jej na tworzenie takich dość nietypowych obrazów. Dziewczyna z satysfakcją w głosie odpowiadała na każde zadane przeze mnie pytanie, jakby miała wykute odpowiedzi w pamięci. Rozmawiając z nią czułem, że mamy zbyt mało czasu na obgadanie wszystkiego, co tyczy jej sztuki, więc wpadłem na dość nietypowy pomysł.

— Masz może jakieś plany na jutro? — spytałem, a ta pokręciła głową. — No to już je masz.

— To znaczy? — zmarszczyła brwi, a ja ze spokojem w głosie zacząłem jej odpowiadać.

— Dużo osób kręci się przy twojej sztuce, czemu się nie dziwię, więc możemy spotkać się jutro w kawiarni i na spokojnie o niej porozmawiać na osobności, wchodzisz w to? — zerknąłem na nią, czując lekki ucisk na żołądku.

Dziewczyna kiwnęła głową na znak zgody, a chwilę później wymieniliśmy się swoimi numerami telefonów. Następnie pożegnaliśmy się ze sobą, a ja ruszyłem na zwiedzanie dalszych sztuk. Nie wiedział tylko, dlaczego zaproponowałem tej dziewczynie wyjście do kawiarni, skoro przez parę lat nie potrafiłem zajrzeć żadnej z kobiet prosto w oczy przez ból i strach. Jednak ona była.. inna. Czułem to, że ona była po prostu inna i może lepsza?

Po czterech godzinach niestety zakończyłem oglądanie prac, niechętnie szedłem w stronę drzwi wyjściowych samotnie, ponieważ Dean chciał wrócić z Leorą sam na sam. Nawet mnie to cieszyło i to nawet niezmiernie cieszyło. Pożegnałem się z ochroniarzem, a gdy tylko zszedłem po schodkach, usłyszałem dzwoniący telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni, gdzie ujrzałem imię Raven. Westchnąłem cicho i odebrałem telefon.

— Już się stęskniłaś? — rzuciłem ironicznie, a po drugiej stronie słuchawki usłyszałem parsknięcie dziewczyny.

— W twoich snach, mógłbyś zrobić mi przysługę? O ile w ogóle jesteś jeszcze na terenie muzeum.

— Co się stało? — spytałem, siadając na murku.

— Mógłbyś odwieźć mnie do domu? Mojemu bratu rozwalił się przed chwilą samochód i nie mam jak wrócić. Obrazy będą wywiezione przez ciężarówkę, a za paliwo ci najwyżej zwrócę — wyjaśniała szybko, a ja nawet się nie zirytowałem. — Proszę?

— Czekam przed muzeum — odpowiedziałem, a następnie kliknąłem czerwoną ikonkę na telefonie, którego chwilę później schowałem z powrotem do kieszeni.

Dziewczyna niemalże w minutę znajdowała się przy mnie. Zerknąłem na nią spod byka, a następnie wspólnie skierowaliśmy się w stronę mojego auta. A może wywieźć ją i zakopać żywcem? Uśmiechnąłem się arogancko sam do siebie i wsiadłem do samochodu. Dziewczyna całą drogę opowiadała mi o swoich przeżyciach, o które sam zapytałem i słuchałem z pełnym zaciekawieniem. Poczułem się pierwszy raz od dłuższego czasu inaczej.

__________

Jak wrażenia po drugim rozdziale?

Mam nadzieję, że wam się podobał<3

You're my muse Where stories live. Discover now