Weszliśmy na górę, popatrzyłem na Roba, a ten popatrzył się na mnie. Jeszcze nie wiedzieliśmy, co się będzie zaraz działo. Gdy wyszliśmy przed klub, w oddali, dziesięciu-dwudziestu metrów od nas, zobaczyliśmy trzy czarne samochody. Na pierwszy rzut oka, zwykłe samochody, co nie. No właśnie nie, ponieważ w każdym z tych samochodów siedziało po kilku mężczyzn i patrzyło się na nas bardzo uważnie.
— Kurwa, te samochody, są pewnie Emily. — powiedział do mnie Rob.
— Może tak być, ale czego ona od ciebie kurwa chce? — zapytałem się jego.
— Szczerze, nie mam pojęcia, ale zdaje mi się, że zaraz może zrobić się nieprzyjemnie — odpowiedział mi. — Oj, niestety, zdaje mi się, Volter, że mam racje. Weź zejdź na dół i przyprowadź mi wszystkich ochroniarzy.
—Jasne nie ma problemu powiedziałem do niego.
— W sumie najgorsze, co może się stać, to moment, kiedy te pojeby rozpętają jakąś strzelaninę. Nie wiem, czy tak będzie, ale jak zacznie się strzelanina, to cała policja w mieście się tu zjedzie, a tego nie chcemy dzisiaj. Naprawdę tego nie chcemy, wtedy będziemy mieli dopiero przejebane — powiedział.
—A czemu nie chcemy tak bardzo policji?—zapytałem się jego.
Rob patrzył na auta bardzo uważnie i chyba nie usłyszał mojego pytania, w pewnym momencie powiedział:
— Chwila, chwila, to nie są ludzie Emily, to są kurwa jacyś najemnicy. Ale po chuj oni tutaj w ogóle przyszli? Kto ich tu przysłał, nie mam pojęcia. Z nikim nie mam jakiejś kosy, ani jakichś złych relacji biznesowych. Przynajmniej tak mi się zdaje, ale chyba jestem w błędzie. A może właśnie na tym to polega, każdy w oczy mówi mi to jaki ja nie jestem zajebisty, a za plecami nasyła jakichś debili. No dobra, zobaczymy, co się stanie dalej.
—Czyli pójść po ochroniarzy?—zapytałem się.
— Tak zejdź, bo będą potrzebni. — powiedział mi.
— Jasne, nie ma problemu.
Zszedłem na dół i zacząłem zbierać ochronę. Powiem wam szczerze, że nigdy w życiu nie widziałem takich ogromnych bydlaków czy tam ludzi, jak zwał, tak zwał. No, ci ludzie wyglądali jak istne maszyny do zabijania. Widać było ewidentnie, że napierdalać to się chłopaki potrafią. Poszedłem z nimi na górę, oni szli z tyłu, a ja z przodu. Słyszałem, że niektórych z nich podnieca to, że zaraz będą się bić. Wyglądało to tak, jakby wszyscy zagrzewali się do walki. W tym momencie stali się jak jedna drużyna, wiecie, taka "drużyna wpierdolu", bo dosłownie to zaraz będą robili.
Gdy wyszliśmy na górę, od razu mówię, nie było mnie dosłownie pięć minut, a Rob już zdążył podejść do tych gości i zacząć z nimi rozmowę. Widać było, że rozmawiał z nimi jakiś czas. Nie pozostawało nic, tylko czekać. Chyba zdawało mu się, że uda mu się zmienić ich nastawienie, a mi wręcz przeciwnie — nie ma bata, że mu się uda. No ale może, w sensie powiem inaczej, mimo że nie wierzę, to Rob ma dobrą gadkę, więc w sumie kto wie. Gadał z nimi przez naprawdę dłuższą chwilę. W pewnym momencie jeden z nich wysiadł z samochodu i uderzył go z całej siły w brzuch. Rob upadł. Ochroniarze i ja od razu zaczęliśmy biec w jego kierunku.
—Panowie, jazda z nimi.—powiedział jeden z nich niskim głosem.
Ochroniarze zaczęli się bić, a ja podbiegłem do Roba i podniosłem go, ten złapał się mnie za bark i podszedłem z nim pod drzwi do klubu.
— Co tu się dzieje w ogóle? Po co z nimi gadałeś? — powiedziałem mu lekko zdyszany.
— Nie wiem szczerze, ale to jakieś pojeby, jacyś kurwa najemnicy, chuj wie skąd. Nie chcieli łapówki za powiedzenie, kto ich nasłał. Więc stwierdzam, że kasy dostali tak dużo, że po prostu mają wykonać zlecenie. Jedyne czego nie rozumiem, to dlaczego dzisiaj. Chociaż o tyle dobrze, bo dziś nie przyjeżdża żaden tir z zapotrzebowaniem do klubu. Chyba że już mi się pierdolą dni i dziś mamy poniedziałek, albo czwartek.
YOU ARE READING
Sztukmistrz (ZAKOŃCZONE+16)
Action'Sztukmistrz' jest pierwszą książką opowiadającą z serii. Jak długiej a tego to nawet nie wie sam autor ;). Książka ukazuje sztukę w znacznie bardziej przystępny sposób (przynajmniej dla autora). Książka zawiera sceny erotyczne, wulgaryzmy oraz m...