50

168 35 0
                                    

Blondyn odskoczył przed mieczem wpadając na drzewo. Pokazał przyjacielowi, że potrzebuję przerwy. Sapał głośno, będąc wykończonym. Jego mięśnie paliły, bo dawno nie był na tak intensywnym treningu. Musiał przyznać całkiem szczerze, że chyba mu troszkę tego brakowało. Mógł przestać myśleć i się zadręczać myślami.
Usiadł na powalonym pieńku i wyciągnął z torby baniak z wodą. Wziął spory łyk wody I westchnął głośno. Czerwonowłosy także dorwał się do płynu i przechylił butle.

- To było intensywne. Dawno tak dużo się nie ruszałem. - przyznał cicho Król. - Dzięki przyjacielu.

- Tak właściwie... wstyd mi, że cię wyciągnęłem, kiedy Królowa cię potrzebuje... Ale chciałem się wygadać - oznajmił gdy chwilę odpoczęli.

- Królowa ma się coraz lepiej. - oznajmił. - Sam mnie do ciebie wygonił - parsknął śmiechem. - Mów. Wysłucham cię. - stwierdził a ten wziął głęboki wdech.

- Jestem... gnębiony przez żołnierzy. - oznajmił I podrapał się po potylicy. - Głupio mi o tym mówić... myślałem, że to głupie słowne przepychanki, ale doszło do popychania, obrzydliwych seksualnych propozycji i obłapywania Yui. Mówią, że nie jestem na tyle męski by dać to co moja Omega mogłaby mieć od każdego z nich. Wszystko przez to, że mnie od siebie odsunełeś. Stwierdzili, że mnie porzuciłeś. Ale tu nie chodzi o mnie. Moja Omega boi się chodzić po zamku. Zamordowałbym z zimną krwią, gdyby któryś choćby próbował go zgwałcić... a gdyby do tego doszło...

- Przepraszam - Katsuki patrzył na niego. - Zapomniałem, że dla nich też jestem Królem. Robili co im się żywnie podoba, bo ich nie kontrolowałem. - spojrzał w trawę. - Od jutra się to zmieni. Obiecuje. Będą musieli cię darzyć szacunkiem. Zamierzam z robić z ciebie dowódcę zamkowego. Będziesz dowodził strażą, układał grafiki dla nich, rozstawiał po kątach i ich ćwiczył.

- No co ty?! Nie możesz tego zrobić tylko dlatego, że są chujami! - odrzucił ten pomysł całkowicie.

- Od dawna o tym myślałem. - spojrzał na niego. - Sam nie mam czasu się nimi zająć. Ty się nudzisz, z tego co wiem od Yui... Ćwiczysz tyle że się w głowie nie mieści. Bardzo szybko się nauczyłeś walki mieczem a nie musiałeś. Jesteś też szlachetny. Jesteś najlepszym kandydatem...

- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.

- To ja dziękuję. Dowódca rycerzy też ci podziękuję, bo odejmiesz mu obowiązków. Tak to musiał tych bałwanów pilnować. Teraz może skupić się na armii. Jak któryś z nich będzie mocno nie znośny to wyślesz go do generała.

- To może być zabawne. Pod kogo rozkazy mam działać?

- Generał pewnie ci wszystko przekażę i to jego masz słuchać. Jego albo mnie. Będziesz prawie na najwyższej funkcji. Dowódca... czyli generał nie będzie mocno ci się w robotę wpieprzał. Oboje wierzymy że poradzisz sobie z debilami.

- To zaszczyt. Mimo że to idioci - zaśmiał się czerwonooki. - Dawaj stary, lecimy z kolejnym treningiem! Jestem taki podjarany, że muszę się wyrzyć - uśmiechał się szeroki.

- Na własnym Królu... osszzty... - westchnął cicho i wstał by dołączyć.

***
Izu dawno nie czuł się tak dobrze. Filtrowanie krwii dużo dało i nie miał już nudności jak coś jadł, Yui pomógł mu się ogolić, a czuć świeżą pachnącą pościel czystym, cudownie gładkim ciałem to było to coś...  Przyłożył głowę do poduszki i nawet nie próbował czekać na męża. Ten go pewnie rano obudzi przed śniadaniem i na dobry początek dnia będą się kochać. Chciał by ten miał świetny kontakt z ludźmi, których kocha. Zasnął szczęśliwy, że ten był tak wspaniałym Królem ale I mężem i tatą.  Nie mógł trafić lepiej.

Izu przebudził się koło czwartej nad ranem. Usłyszał kwękanie maleństwa. Usiadł przecierając oczy, ale mąż właśnie wchodził z nim do sypialni, bo oczywistym było, że mieli u siebie łóżeczko. Nie tylko w pokoju obok. Spojrzał na pół nagiego Boga i przygryzł wargę.

- Dopiero wróciłeś? - zapytał a ten podszedł siadając na brzegu bujając dziecko.

- Wybacz mi. - mruknął ale ten musnął jego usta i wtulił się.

- Nie mam czego. Przyda Ci się wyskoczyć raz na jakiś czas na trening. Lubisz się zmęczyć.

- Obiecałem Ci noc pełną namiętności - patrzył na niego poważnie a ten mruknął senny. - Chcesz teraz?

- Nie. Jutro w nocy. Wypocznij, będziesz mnie zadowalał całą noc. - oznajmił cichutko a ten pokiwał głową zgadzając się. Gdy odłożył malca by spał, ułożył się wygodnie a Królowa się wtulila w niego i zasnęła prawie że od razu. Król też nie cierpiał na bezsenność tej nocy.

Gdy obudzono ich przed śniadaniem mężczyzna był nie wyspany, bo cztery godziny snu to zdecydowanie za mało jak na niego. Przytulił Królową od tyłu i wcisnął się w nią znowu przymykając oczy.  Miał to zrobić na chwilkę, ale gdy ponownie je otworzył i zerknął na zegarek to poderwał się do góry. Jego męża nigdzie nie było, a on spał dodatkowe trzy godziny. Ubrał się szybko i ruszył do biura. Dostrzegł męża.  Rozmawiał on z Elisem, który krzątał się, zmieniając miejsce podłączenia maszyny.

- Czemu nikt mnie nie obudził? Czemu pracujesz? - zapytał podchodząc do biurka.

- Potrzebowałeś odpoczynku a ja zajęcia. Nasz syn jest z twoimi rodzicami.

- Dobrze - westchnął. - Jak moja Królowa? - zapytał Elisa a ten chwilę milczał.

- Wszystko w porządku. Prawdopodobnie znalazłem rozwiązanie problemu. Czekam na upewnienie się. - oznajmił.

- Co to będzie? - zapytał a ten  kończąc swoje zadanie zebrał śmieci.

- Przefiltrowanie zdrowej krwii do ciała- oznajmił. - Królowa ma bardzo rzadką grupę krwii, więc musimy znaleźć jedynie dawce. Z tego co wiem, zmarły Król nie miał tej samej grupy, więc musimy ściągnąć do zamku matkę, bo to właśnie ona jest posiadaczką tego czego potrzebujemy.

- Ściągnę ją jak najszybciej - Katsuki pokiwał głową i  złapał za dłoń męża. - Jak moje dziecko?

- Wszystko gra na pewno - Izu uśmiechnął się szeroko na jego pytanie.

- Tak. Z punktu medycznego z pewnością. - oznajmił Elis i ukłonił się by wyjść, bo już wszystko skończył. - Do zobaczenia.

Królowa (Bakudeku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz