ROZDZIAŁ 31
Zander
Cały wieczór obserwowałem każdy jej ruch. Nigdy nie przypuszczałem, że będę w stanie rozróżnić jej grymasy, uśmiechy czy gesty, które mimowolnie wykonywała. I choć starałem się czasami skupić na swoich rozmówcach, których wcale nie zapraszałem do rozmowy, to było ode mnie silniejsze. Pierwszy raz nie miałem kontroli nad tym, co robiłem, o czym myślałem i czego pragnąłem.
– Który to już?
Carter szturchnął mnie w ramię, znacząco spoglądając na szklankę z whisky w mojej dłoni.
– Zamierzasz mi liczyć drinki?
Prychnąłem a następnie upiłem niewielki łyk bursztynowego alkoholu.
– Zwyczajnie jesteśmy tu jakieś trzy godziny, a ty stoisz niemal cały czas w tym samym miejscu i co na ciebie patrzę, to tylko pijesz. – Podzielił się ze mną wynikami swojej obserwacji, ale to potwierdziło jedynie, że był w tym chujowy.
– Cały czas pije, bo przez te trzy godziny wypiłem tylko trzy drinki. Zwyczajnie robię to powoli, żeby zabić czymś ręce i czas – wyjaśniłem.
– A może lepiej by było, jakbyś te ręce i czas zajął sobie kimś, a nie czymś?
Sugestywnie uniósł brwi.
Wiedziałem, lub raczej przypuszczałem, o co mu chodziło. Pewnie dlatego się spiąłem i zacisnąłem dłoń w pięść, którą skrywałem w kieszeni garniturowych spodni.
– Co masz na myśli?
Pomimo swoich domysłów i tak chciałem to od niego usłyszeć.
– Stary, nie widzisz tych wszystkich lasek? – Zaśmiał się lekko, kiwając głową na tłum.
Spojrzałem w tamtym kierunku bez krzty zainteresowania. Wiedziałem, na co lub raczej na kogo wskazywał Carter. Kilka dziewczyn naprawdę mocno się wysilało, żeby zwrócić na siebie moją uwagę. Przez chwilę zastanawiałem się nawet, jak bardzo są zdesperowane i jak daleko byłyby w stanie się posunąć, byle tylko dobrać się do mojego rozporka i konta bankowego. Jednak nie interesowało mnie to dlatego, że one mnie interesowały. To była zwykła ciekawość, nie pokierowana żadnymi uczuciami.
– Bardziej zastanawia mnie, dlaczego ty je widzisz, skoro kawałek dalej stoi twoja narzeczona – odpowiedziałem, powracając wzrokiem do przyjaciela.
Byłem złośliwym kutasem. Dogryzłem mu tylko dlatego, że byłem sfrustrowany, bo on miał u swego boku osobę, którą kochał i z która chciał spędzić przyszłość, tym czasem ja...
Ja mogłem tylko na nią patrzeć i liczyć na to, że w końcu zmieni zdanie. Mogłem się łudzić, że zrozumie i ten debilny pomysł o naszej „przyjaźni" wyparuje jej w końcu z głowy.
– Kurwa, dobrze wiesz, że... – nie powiedział nic więcej, bo mu na to nie pozwoliłem.
Wiedziałem, że nie zdradziłby Isy. A może raczej, miałem taką nadzieję i wierzyłem w jego, nazwijmy to przemianę.
– Nie ważne – mruknąłem, opróżniając do dna szklankę.
Skinął głową, a po chwili milczenia, głośno westchnął.
– Co cię gryzie?
– Wolisz nie wiedzieć.
Odpowiadając, powędrowałem spojrzeniem na jedyną osobę, która w tym całym klubie mnie faktycznie interesowała. Akurat stała u boku tego całego Caleba i śmiała się z czegoś, co powiedział mężczyzna stojący naprzeciw nich. I serio nie wiem, czy ten gość jest ślepy czy nie widzi jak ich „cudowny" rozmówca pieprzy wzrokiem małą Rhodes. Zacisnąłem zęby, gdy nieznajomy facet przesunął spojrzeniem po jej sylwetce, a po chwili wrócił nim do jej twarzy i sugestywnie oblizał usta.
CZYTASZ
EVERYTHING I WANT / ZOSTANIE WYDANE
RandomON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze. Czarujący i onieśmielający. Bezwzględny i arogancki. Tak najkrócej można było opisać trzydziestolet...