ROZDZIAŁ 34
Lea
Znacie to uczucie, gdy wracacie do tego samego snu, który pojawia się noc w noc, tak realistyczny, że aż trudno odróżnić go od rzeczywistości? Ten sen, który wydaje się spełnieniem najskrytszego pragnienia, czymś, bez czego ciężko przetrwać kolejny dzień. Byłam na skraju wytrzymałości, gasnąc w oczekiwaniu na te chwile, kiedy mogłam uciec do tego miejsca, gdzie wszystko było tak, jak zawsze pragnęłam. W snach mogłam być sobą, mogłam czuć to, czego na jawie tak bardzo mi brakowało. Ale potem przychodziło przebudzenie. Moment, w którym otwierałam oczy, wpatrywałam się w sufit i zastanawiałam, co z tego, co przed chwilą czułam, było prawdziwe.
Ja miałam tak wiele razy i teraz leżąc w łóżku, odczuwając przyjemność, która prowadzi mnie na skraj przepaści, z której wkrótce skoczę, oddając się pragnieniu, zastanawiam się czy to, aby na pewno nie jest sen.
Cichy pomruk wydobył się spomiędzy moich ud, dłoń przesunęła się po moim brzuchu a palce, co jakiś czas mocniej zaciskały się na mojej skórze. Zamknęłam oczy, skupiając się na oczywistej przyjemności, którą dawał mi zanurzający się w moim wnętrzu język.
– Pobudka, Aniołku – wychrypiał z ustami niemal przyciśniętymi do mojej łechtaczki a następnie delikatnie ją ugryzł.
Jęknęłam.
A więc to nie jest sen.
Uniosłam się na łokciach i zaspanym spojrzeniem przesunęłam po rozczochranych włosach, niebezpiecznie połyskujących oczach, które w tej chwili niemal porażały mnie głębokim, zielonym kolorem tęczówek.
– Jesteś ubrany – zauważyłam z niezadowoleniem, gdy zwróciłam uwagę na coś więcej niż jego przystojna twarz, którą w tym momencie przyozdabiał seksowny i zarazem chytry uśmieszek. Był on ledwie zauważalny, ale ja dostrzegałam każdy, choćby najmniejszy grymas na jego twarzy czy drgnięcie jego mięśni.
– Muszę wpaść do biura, mam ważne spotkanie – wychrypiał, ponownie smakując mojej cipki. – Obudziłem cię, bo mówiłaś, że masz dziś pacjentów.
– Klientów – poprawiłam go. – Nie jestem lekarzem.
– Detale – wymamrotał, nie odrywając ust ode mnie. – Zrobiłem ci śniadanie, czeka na ciebie w kuchni – oznajmił, po czym wsunął we mnie język a oczy utkwił w mojej twarzy.
Jęknęłam głośno, zaciskając dłonie na pościeli, która znalazła się jakimś cudem pode mną, zamiast na mnie. Odchyliłam głowę, starając się zebrać myśli, co było w zaistniałej sytuacji cholernie trudne, żeby nie powiedzieć, nierealne.
– A ty nie zjesz? – wydusiłam, siląc się na normalny ton.
– Właśnie jem – odparł z błyskiem w oku i powrócił do przerwanej czynności.
Jego ruchy i to jak na mnie działał były cholerną perfekcją. Skupiając się na przyjemności, jaką najwidoczniej od rana postanowił mi dać, wplotłam palce jednej ręki w jego włosy a drugą zacisnęłam na piersi. Zamknęłam oczy i bez cienia wstydu wzdychałam i mamrotałam imię Zandera, doskonale zdając sobie sprawę, że lubi, gdy jestem głośno. Czując zbliżającą się falę przyjemności, zaczęłam poruszać biodrami przy jego twarzy, a Zander pozwolił mi nieco przejąć kontrolę.
– Och, kurwa! – niemal krzyknęłam, wijąc się na łóżku, z którego od chwili powrotu z Vegas niemal nie wychodziliśmy, czyli dokładnie od trzech dni. – Zander, tak... Tak, błagam! – wydyszałam resztkami sił, a po chwili miałam wrażenie, jakbym spadała w przepaść.
CZYTASZ
EVERYTHING I WANT / ZOSTANIE WYDANE
RandomON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze. Czarujący i onieśmielający. Bezwzględny i arogancki. Tak najkrócej można było opisać trzydziestolet...