cz. II Rozdział 32

18K 697 100
                                    

Na wstępie chcę Was przeprosić, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale jestem na wakacjach i niestety muszę się mocno natrudzić, żeby mieć tutaj względnie normalny zasięg, nie mówiąc o internecie, który dość mocno muli...

Dlatego przepraszam raz jeszcze, że pojawił się on dopiero dziś i z tego samego powodu nie dam wam znać, kiedy w nadchodzącym tygodniu pojawią się rozdziały. Postaram się na pewno wrzucić dwa, ale wlecą kiedy mi się uda to ogarnąć więc będzie z zaskoczenia. 

Jedyne co na bank wam obiecuję, to niespodziankę, która wleci 13 sierpnia o 12:00 i ma związek z urodzinami Zandera.

A teraz, miłego czytania!

***

ROZDZIAŁ 32

Lea

Czasami zastanawiam się, czy to możliwe, żeby nasze życie było z góry zaplanowane. A jeżeli tak, to czy mamy jakikolwiek wpływ na to, co się z nami dzieje, czy tylko podążamy ścieżką, którą ktoś dla nas wytyczył? Jedno słowo, jeden wybór – "tak" zamiast "nie" – i nasze życie zmienia bieg. Ale czy na pewno? A może bez względu na to, co postanowimy, i tak wylądujemy dokładnie tam, gdzie mieliśmy się znaleźć?

Może każda decyzja, którą podejmujemy, jest tylko iluzją kontroli, podczas gdy prawdziwy kierunek naszego życia został już dawno ustalony. Ludzie, których spotykamy, miejsca, do których trafiamy, wydają się przypadkowe, a jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to wszystko miało się wydarzyć. Że nie ma przypadków, a każde wydarzenie, każde spotkanie, było nieuniknione.

Myślę o wszystkich momentach, kiedy mogłam wybrać inaczej. Mogłam powiedzieć "nie" zamiast "tak", skręcić w lewo zamiast w prawo. Czy wtedy moje życie wyglądałoby inaczej? A może, niezależnie od wyboru, i tak dotarłabym do tego samego miejsca, tylko inną drogą?

To uczucie, że wszystko jest częścią większego planu, że nasze losy są splątane, niezależnie od tego, jak bardzo próbujemy je rozplątać, jest jednocześnie fascynujące i przerażające. Jakbyśmy wszyscy byli marionetkami w rękach losu, a nasze wysiłki, by zmienić bieg wydarzeń, były daremne.

Ale z drugiej strony, czy chciałabym, żeby moje życie wyglądało inaczej? Czy chciałabym, aby podjęte przeze mnie decyzje przynosiły inne konsekwencje, wskutek których w tej właśnie chwili nie siedziałabym w fotelu prywatnego odrzutowca Zander Kane'a, a w samolocie publicznych linii lotniczych w klasie ekonomicznej?

I nie chodziło mi o komfort latania. Nie chodziło o to, że siedzenia były mega wygodne, przede mną stał kieliszek zajebiście drogiego szampana, a w oparcie mojego fotela nie kopało rozwrzeszczane dziecko, którego matka była z nerwów spocona, bo nie potrafiła nad nim zapanować. Chodziło o osobę, która od chwili wystartowania odrzutowca, nie odrywa ode mnie wzroku. Gdyby to robił ktokolwiek inny, zapewne skomentowałabym to jakimś ciętym komentarzem, ale tu nie chodziło o przypadkowego faceta. Nie chodziło nawet o mojego brata, kuzyna, kolegę czy Matteo, którego w ten weekend z nami nie było. Tym kimś, był mężczyzna, który potrafił rozpalić każdy fragment mojego ciała nie tylko dotykiem, ale również spojrzeniem czy słowem, a czasami miałam wrażenie, że wystarczyła sama jego obecność w tym samym pomieszczeniu. A to uczucie po wczorajszym wieczorze lub raczej nocy jedynie się nasiliło. I mogłabym przed nim uciekać, mogłabym walczyć i umawiać się na idiotyczne układy pod tytułem „zostańmy przyjaciółmi", ale gdzieś w głębi serca dobrze wiedziałam, że to nie może się udać. Nie jeżeli od tylu lat niezmiennie jestem w nim zakochana i nie, jeżeli ciągle się pożądamy...

EVERYTHING I WANT / ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz