Kathe POV'
Parę minut przed godziną dziewiątą, weszłyśmy na sale. Westchnęłam i oparłam się o parapet za mną, a Emilly stanęła zaraz obok mnie.
-Nie stresuj się. Zobaczysz, że będzie dobrze.- Mruknęła pod nosem i uśmiechnęła się.
-Tak, wiem.- Odpowiedziałam i wysiliłam się na lekki uśmiech.
Jestem w szkole, jest tu pełno ludzi, więc nie może mi nic zrobić, prawda?
Z resztą, czego ja się obawiam?
Zabije mnie, ponieważ mu odpyskowałam?
Przez panikę Lilly sama zaczęłam się denerwować. Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się nieprzyjemnych myśli z głowy.Kobieta mniej więcej około 45 lat weszła na sale, trzymając w ręce jakieś papiery. Uczniowie hałasowali, a kobieta próbowała w jakiś sposób ich uspokoić, aby mogła rozpocząć spotkanie. Kiedy wreszcie wszyscy trochę się uspokoili, kobieta przedstawiła się jako dyrektor szkoły i rozpoczęła przemowę witając starych jak i nowych uczniów.
Po 20 minutach gadania, dyrektorka wreszcie przeszła do części na którą wszyscy czekali.-Pierwsze klasy, proszę aby zgłosiły się do sekretariatu po plan lekcji oraz szyfry do szafek, a potem do wybranych sal. Niektóre lekcje będziecie mieli łączone ze starszymi klasami. Mam nadzieje, że szybko przywykniecie do nowej szkoły i znajdziecie znajomych. Życzę wszystkim udanego roku szkolnego i do zobaczenia jutro.- Pożegnała się i wyszła, a wszyscy ruszyli za nią.
Po wcześniejszym zwiedzaniu szkoły, bez problemu trafiliśmy pod drzwi sekretariatu i ustawiłyśmy się w kolejce.
-Nareszcie! – Krzyknęła zadowolona Emilly, kiedy od biurka sekretarki dzieliła nas zaledwie jedna osoba. Zaśmiałam się i wyprostowałam.
-Dzień Dobry! -Przywitałyśmy się z kobietą, która uśmiechnęła się do nas serdecznie.
-Wasze nazwiska? - Zapytała nadal nie przestając się uśmiechać.
-Jonhson i Smith.- Odpowiedziałam nieco zdziwiona jej pozytywnym nastawieniem.
Kobieta wstukała coś w komputer, a chwilę później z drukarki wysunęły się dwie kartki. Podała nam je i pożegnała się. Z uśmiechem odebrałyśmy od kobiety papier i wyszłyśmy z sekretariatu. Spojrzałyśmy na rozpiskę oraz numer klasy i szafki.
-Osiem lekcji? -Jęknęła Emilly, kiedy spojrzała na jutrzejszy plan zajęć.
-Zapowiada się ciekawie.-Mruknęłam kiedy prześwietliłam dokładniej kartkę przed moim nosem.
-Musimy znaleźć klasę 76 z Panią Watson. -oznajmiła.
Skinęłam głową i rozejrzałam się, spoglądając na numerki klas.
-To chyba na drugim piętrze.-powiedziałam, kiedy dotarłyśmy do końca korytarza, a ostatnimi drzwiami okazały się te z numerem 70.
Wspięłyśmy się po schodach na kolejne piętro. Podeszliśmy do odpowiednich drzwi, otwierając je i wchodząc do środka.
-Przepraszamy.-powiedziałam i skierowałam się do jedynej wolnej ławki w klasie.
Wzrok wszystkich spoczął na nas, ale starałam się nie zwracać na to uwagi.
-Skoro jesteśmy już wszyscy, no to chyba możemy zaczynać. Nazywam się Victoria Watson i będę waszą wychowawczynią, ale będę również uczyć was matematyki.-uśmiechnęła się.
Z lekkim grymasem wszyscy opuściliśmy salę. W ciągu paru minut zdążyłam już zorientować się, iż moja - od dzisiaj już wychowawczyni - lubi strasznie dużo mówić, co dla nas jako jej klasy, jest przekleństwem. Rozpięłam torebkę, zawzięcie szukając w niej kluczy od auta, kiedy wreszcie je znalazłam odetchnęłam z ulgą.

YOU ARE READING
ONE LIFE | Justin Bieber ✔
FanfictionOsoby, do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte tego, żeby je poznać. KOREKTA OPOWIADANIA NIEBAWEM!