Kathe POV'
Otworzyłam oczy, zamykając je gwałtownie przez ostre światło słoneczne i wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka leżącego obok mnie. Cichy chichot sprawił, że otworzyłam oczy i podniosłam głowę do góry, wpatrując się w przystojną twarz Bieber'a.
- Hej.- przywitał się głębokim głosem i cmoknął mnie w czoło.
- Cześć.- odpowiedziałam z uśmiechem, a następnie odsunęłam się kawałek aby móc się przeciągnąć. – Długo nie śpisz?- usiadłam po turecku, odsłaniając tym kołdrę, przez co brzuch chłopaka stał się całkowicie widoczny.
- Wstałem kilka minut temu. – pokiwałam głową i odchyliłam głowę do tyłu, przymykając na chwilę oczy.
Poczułam ruch obok mnie, lecz zignorowałam to. Lekkie pocałunki na moim brzuchu sprawiły, że podskoczyłam do góry i otworzyłam oczy, patrząc w dół.
- Co robisz?- zapytałam, wpatrując się w głowę chłopaka. Mój wzrok zjechał na plecy Justin'a, przez co gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc.- O Boże, przepraszam.- przejechałam, delikatnie opuszkami palców po czerwonych śladach pozostawionych przez moje paznokcie, oraz po tych głębszych ranach.
- Daj spokój, to nic.- szatyn cmoknął ostatni raz mój brzuch i przekręcił się na plecy, opierając głowę na moich kolanach.
- Chyba sama nie zdawałam sobie sprawy, z jaką siłą to zrobiłam. Naprawdę Cię przepraszam.- westchnęłam, wplątując palce we włosy Justin'a i delikatnie drapiąc skórę jego głowy.
- Nie myśl o tym.- rozkazał i przymknął oczy, pod wpływem mojego dotyku.
Rozejrzałam się po pokoju, aż w końcu mój wzrok natknął się na moją czarną torebkę. Zastanowiłam się przez chwilę czy podarować prezent Justin'owi nieco później, czy zrobić to teraz, aż w końcu stwierdziłam, że zrobię to właśnie w tym momencie.
- Zaraz wracam.- podniosłam głowę chłopaka i wysunęłam się, stając koło łóżka, przez co Bieber jęknął niezadowolony.
Podeszłam do torebki, czują lekki ból w kroczu, który na szczęście dało się znieść i stanęłam plecami do chłopaka, wyciągając małe pudełeczko. Upewniłam się czy Justin nie patrzy i podeszłam do niego, siadając na jego udach i chowając pakunek za swoimi plecami.
Szatyn otworzył oczy i zaplótł ramiona pod swoją głową, przyglądając się mi z uśmiechem. Co dziwne, nie byłam skrępowana, siedząc na nim w samej bieliźnie.
- No więc...- zaczęłam i zagryzłam dolną wargę, spuszczając przez sekundę wzrok na jego tatuaże.- Mam dla Ciebie prezent.- oblizałam wargi i podałam chłopakowi pudełeczko.
Justin podniósł delikatnie brwi i bez żadnego problemu podniósł się w górę, ze mną wciąż siedzącą na jego udach. Odebrał ode mnie prezent i rozwiązał go, podnosząc wieczko i zaglądając do środka.
Wyjął zegarek i przyjrzał mu się dokładnie, aż w końcu jego wzrok spoczął na grawerze. Szatyn uniósł swój wzrok na mnie, przez co zdenerwowana zagryzłam dolną wargę.
- Podoba Ci się?
- Zdecydowanie.- Justin podał mi swoją prawą dłoń jak i zegarek, chcąc abym go zapięła, co zrobiłam. Chłopak przytulił mnie mocno do swojego torsu i pocałował moją szyję.- Dziękuje.
Tkwiliśmy w uścisku kilka minut, aż w końcu szatyn odezwał się ponownie.
- Zamawiamy śniadanie, czy jedziemy coś zjeść?
- Dla mnie obojętnie, ty wybierz.- uśmiechnęłam się i wstałam z kolan chłopaka, uciekając do łazienki, aby trochę się ogarnąć.
Po wyjściu z łazienki, Bieber czekał już na mnie w pokoju, kompletnie ubrany i z mokrą głową, co oznaczało, że w domu znajduje się druga łazienka.

YOU ARE READING
ONE LIFE | Justin Bieber ✔
FanfictionOsoby, do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte tego, żeby je poznać. KOREKTA OPOWIADANIA NIEBAWEM!