Cz. III ~ Rozdział IV

3.3K 280 45
                                    

Nadeszły egzaminy. Byłam zestresowana, jako że kilka miałam w tym samym momencie. Gorzej niż z cofaniem się w czasie na lekcje, bo jak nie przyjdę, z pewnością nie zdam. Jednak jakimś cudem mi się udało i dotrwałam do końca egzaminów.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że już dzisiaj wszystko się wydarzy.

Tego wieczora wymknęliśmy się po kolacji do Hagrida. Był załamany, jako że przegrał apelację. Na wiadomość o tym nie byłam zbyt zaskoczona, natomiast Ron, Hermiona i Harry nie mogli uwierzyć.

- A ten kat, Macnair... - narzekał Hagrid.

- ... jest śmierciożercą. - powiedziałam, a Ron, Hermiona i Hagrid spojrzeli na mnie zdziwieni.

- Kto to śmierciożerca? - zapytał Harry.

- Dowiesz się niedługo, na meczu.

- Meczu?

- No w wakacje.

- Jakim meczu?

- Quidditcha. Będą mistrzostwa świata, nie pamiętasz?

- Ekhem. - Odchrząknął Hagrid. - W każdym razie Macnair jest kumplem Malfoya...

Hermiona sięgnęła po butelkę z mlekiem i szeroko się uśmiechnęła. Z dzbanka wyjęła nikogo innego niż Parszywka. Dała go Ronowi.

- Miałaś rację - powiedziała do mnie.

- Już nawet nie pytam, w jakiej sprawie - rzucił Ron.

- Idźmy już, nadchodzą - powiedziałam, a Hagrid wyjrzał przez okno i gwizdnął.

- O cholibka, dziewczyno, zgadza się. Faktycznie idą.

Wyszliśmy i wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko: Parszywek uciekł, za nim pobiegł Krzywołap, Syriusz pod postacią psa zaciągnął Rona do przejścia pod Wierzbą Bijącą, a ja postanowiłam skorzystać z okazji i pobiegłam tuż za nimi na tyle blisko, by drzewo mnie nie uderzyło. Pies ciągnął rudowłosego dość szybko, więc za nimi ledwie nadążyłam . Czołgałam się w tunelu najprędzej jak mogłam. W końcu doszłam do zakrętu i dostrzegłam koniec tunelu. Podeszłam do światła na końcu korytarza i weszłam do zakurzonego pokoju Wrzeszczącej Chaty. Wyszłam na korytarz domku i wspięłam po schodach na górę. Podeszłam do jedynych otwartych drzwi i zajrzałam do środka.

W oczy rzuciło mi się wielkie łóżko. Koło niego leżał na podłodze Ron, trzymając nogę wystającą w dziwnym kierunku. Podeszłam do niego.

- Wszystko dobrze?

- Niezbyt. Ty wiesz...? - zadał nieme pytanie.

- Tak - powiedziałam i odwróciłam głowę. - Witaj, Syriuszu. Cieszę się, że nareszcie mogę cię poznać.

Za mną stał mężczyzna z długimi, splątanymi włosami. Gdyby nie oczy pełne ikry, wyglądałby jak żywy trup. Jego zęby były lekko żółtawe. Sięgnęłam do szaty i wyjęłam spod niej worek z udkami kurczaka, które podkradłam na kolacji.

- Dziękuję - powiedział, zaglądając do worka i wyjmując jedno udko. Powąchał je a potem w całości włożył do buzi.

- May! - krzyknął Ron. -Ty... Ty... Ty... On... Jak mogłaś? Wiedziałaś, ty...

- Zaraz się dowiesz prawdy. Syriuszu, niedługo przyjdzie Harry i jego przyjaciółka. Lupin też, ale później. I Snape.

- Nadal nie rozumiem, jak ktoś mógł go zrobić nauczycielem. - Zaśmiał się.

Ta Lepsza Rzeczywistość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz