Nadeszły egzaminy. Byłam zestresowana, jako że kilka miałam w tym samym momencie. Gorzej niż z cofaniem się w czasie na lekcje, bo jak nie przyjdę, z pewnością nie zdam. Jednak jakimś cudem mi się udało i dotrwałam do końca egzaminów.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że już dzisiaj wszystko się wydarzy.
Tego wieczora wymknęliśmy się po kolacji do Hagrida. Był załamany, jako że przegrał apelację. Na wiadomość o tym nie byłam zbyt zaskoczona, natomiast Ron, Hermiona i Harry nie mogli uwierzyć.
- A ten kat, Macnair... - narzekał Hagrid.
- ... jest śmierciożercą. - powiedziałam, a Ron, Hermiona i Hagrid spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Kto to śmierciożerca? - zapytał Harry.
- Dowiesz się niedługo, na meczu.
- Meczu?
- No w wakacje.
- Jakim meczu?
- Quidditcha. Będą mistrzostwa świata, nie pamiętasz?
- Ekhem. - Odchrząknął Hagrid. - W każdym razie Macnair jest kumplem Malfoya...
Hermiona sięgnęła po butelkę z mlekiem i szeroko się uśmiechnęła. Z dzbanka wyjęła nikogo innego niż Parszywka. Dała go Ronowi.
- Miałaś rację - powiedziała do mnie.
- Już nawet nie pytam, w jakiej sprawie - rzucił Ron.
- Idźmy już, nadchodzą - powiedziałam, a Hagrid wyjrzał przez okno i gwizdnął.
- O cholibka, dziewczyno, zgadza się. Faktycznie idą.
Wyszliśmy i wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko: Parszywek uciekł, za nim pobiegł Krzywołap, Syriusz pod postacią psa zaciągnął Rona do przejścia pod Wierzbą Bijącą, a ja postanowiłam skorzystać z okazji i pobiegłam tuż za nimi na tyle blisko, by drzewo mnie nie uderzyło. Pies ciągnął rudowłosego dość szybko, więc za nimi ledwie nadążyłam . Czołgałam się w tunelu najprędzej jak mogłam. W końcu doszłam do zakrętu i dostrzegłam koniec tunelu. Podeszłam do światła na końcu korytarza i weszłam do zakurzonego pokoju Wrzeszczącej Chaty. Wyszłam na korytarz domku i wspięłam po schodach na górę. Podeszłam do jedynych otwartych drzwi i zajrzałam do środka.
W oczy rzuciło mi się wielkie łóżko. Koło niego leżał na podłodze Ron, trzymając nogę wystającą w dziwnym kierunku. Podeszłam do niego.
- Wszystko dobrze?
- Niezbyt. Ty wiesz...? - zadał nieme pytanie.
- Tak - powiedziałam i odwróciłam głowę. - Witaj, Syriuszu. Cieszę się, że nareszcie mogę cię poznać.
Za mną stał mężczyzna z długimi, splątanymi włosami. Gdyby nie oczy pełne ikry, wyglądałby jak żywy trup. Jego zęby były lekko żółtawe. Sięgnęłam do szaty i wyjęłam spod niej worek z udkami kurczaka, które podkradłam na kolacji.
- Dziękuję - powiedział, zaglądając do worka i wyjmując jedno udko. Powąchał je a potem w całości włożył do buzi.
- May! - krzyknął Ron. -Ty... Ty... Ty... On... Jak mogłaś? Wiedziałaś, ty...
- Zaraz się dowiesz prawdy. Syriuszu, niedługo przyjdzie Harry i jego przyjaciółka. Lupin też, ale później. I Snape.
- Nadal nie rozumiem, jak ktoś mógł go zrobić nauczycielem. - Zaśmiał się.
CZYTASZ
Ta Lepsza Rzeczywistość...
FanfictionMay Jones, piętnastoletnia mieszkanka Londynu, ogromna fanka książek o Harrym Potterze, pewnego zwykłego dnia trafia do świata magii, poznaje swoich największych idoli. Niby cudowny sen, niesamowite szczęście, ale z wiedzą wiąże się wielka odpowiedz...