Cz. VII ~ Rozdział III

2.2K 199 31
                                    

Siedziałam w swoim pokoju w Muszelce, który dzieliłam z Hermioną, gdy do środka wszedł Harry. Nie wiem, czemu, ale powoli zaczęłam wyczuwać jego obecność coraz lepiej.

Usiadł na łóżku obok mnie.


- Zaplanowaliście włamanie?

- Tak.

- Gryfek się zgodził?

- Tak.

Lekko poirytowana odetchnęłam głową. Czy znał jakieś inne formy wypowiedzi poza "tak"?

- Spotkamy się w Hogsmeade, dobrze? - Położyłam dłoń ja jego policzku. Tę misję musicie wykonać sami.

-W Hogsmeade? Czemu tam? Przecież tam wszędzie są śmierciożercy!

- Będziesz wiedział - odparłam i wstałam. Podeszłam do szafy, otworzyłam ją na oścież i zaczęłam wyjmować z niej moje rzeczy i wkładać do torebki.

-Czemu znów nas opuszczasz? - zapytał Harry. Po jego tonie można było poznać, że był lekko zraniony.

- Naprawdę byłabym piątym kołem u wozu. Dacie radę beze mnie. Weźcie horkruksa i wróćcie w jednym kawałku. Kocham cię. - odpowiedziałam odwrócona twarzą do bruneta.

- Ja ciebie też.

Pocałował mnie delikatnie i wyszedł z pokoju.



Spotkaliśmy się u Aberfortha.


Nie da się opisać szczęścia i ekscytacji, jaką czułam, gdy zmierzaliśmy do Pokoju Życzeń. Widząc tyle znajomych twarzy niemal się popłakałam.


Wszyscy zaczęli się zbierać do Zamku. Bitwa nadciągała.


Gdy tylko zauważyłam Lupina, szybkim krokiem do niego podeszłam i powiedziałam pewnym tonem:

- Nie możesz iść.

- Co? - Remus zaniemówił. Nie rozumiał, o co chodzi.

- Jeśli tam pójdziesz, to umrzesz. A za tobą pójdzie Tonks. Teddy, piękny chłopczyk o turkusowych włosach zostanie sierotą. W tej jednej, jedynej chwili bądź egoistą i pomyśl o sobie.

- Nie, nie umrę, nie pozwolę... - przerwał, gdy zobaczył, że zaczęłam płakać. - Ja... dobrze, ale na wszelki wypadek zostanę w Pokoju Życzeń. Ale co, jeśli przez to, że zostanę, przegr...

- Nie pozwolę na to. Obiecuję. - Spojrzałam mężczyźnie prosto w oczy. Ten kiwnął zmartwiony głową. Pewnie czuł poczucie winy, że dezerteruje, ale nie chciałam, by ta historia źle się dla niego skończyła.


Odsunęłam się i poszłam przywitać z panią Weasley.

Ludzie coś do mnie mówili, przytulali mnie, ja jednak niczego nie rozumiałam.


Powoli zdawałam sobie sprawę, że to mój ostatni dzień.


Nie wytrzymałam i wybuchnęłam cichym płaczem. Emocje wstrząsnęly mną jak huragan. Parę razy widziałam Harry'ego, Rona i Hermionę. Na jakiś czas wyszłam, przywitałam się z nauczycielami, paroma znajomymi. Potem wróciłam do Pokoju akurat w momencie, gdy Tonks rozmawiała z Harrym i Remusem. Podbiegłam do nich.

Ta Lepsza Rzeczywistość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz