Część 11

5.9K 320 36
                                    

Biorę do ręki książkę, którą przyniósł mi doktor Jan, gdy byłam jeszcze w szpitalu. Otwieram na zaznaczonej stronie na której skończyłam czytać i zabieram się do kontynuacji. Nagle słyszę jak zamek się przekręca, do pokoju wchodzi nie kto inny jak Kacper.
-No cześć! W końcu wyszłaś z tego nudnego szpitala. -Mówi z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
-Jak widać, ale z czego Ty tak mordę cieszysz?
-Obiecałem ci, że jak wyjdziesz ze szpitala to pokaże Ci nowo odkryte super miejsce. -Uśmiech z jego twarzy nie schodzi. Gdyby było to możliwe to pomyślała bym, że uśmiecha się jeszcze bardziej.
-Powiesz mi w końcu co to za miejsce?
- Nie, jak pójdziesz ze mną to się dowiesz. No to idziesz?
-A mam wybór?- Pytam z rezygnacją.
-Nie.
Wstaje z łóżka, kładąc książkę na pościeli i idę za chłopakiem w stronę wyjścia. Zamyka za nami drzwi i kieruje się prosto, posłusznie za nim idę. Całą drogę milczący. Nagle chłopak zatrzymuje się.
-Jesteśmy. -Mówi otwierając drzwi wytrychem. Wchodzimy do ciemnego pomieszczenia. Chłopak idzie dalej gdy ja stoję nadal przy drzwiach. Widzę jak otwiera jakiś właz.
-Idziesz czy nie?- Pyta.
-Idę, idę.
Ruszam w jego kierunku, gdy on już schodzi po schodach. Gdy ja też to robie, zastaje Kacpra w ciemnym pomieszczeniu, chłopak zaświeca światło i teraz widzę wyraźniej. Ściany są z betonu, jedne podpisane, w kącie stoją jakieś kartony, na środku kanapa, bardzo stara i brudna. Nie jestem pewna ale wydaje mi się, że to piwnica.
-Czy to piwnica?- pytam.
-Bingo. Fajnie tu, wiem.
-Poczekaj tu, bo pokaże Ci coś. - Chłopak przechodzi do innego pomieszczenia, zostawiając mnie samą. Nagle słyszę jak ktoś schodzi po schodach. Nie udaje mi się nawet zareagować, a tuż prze de mną staje Doktor Nowak.
-Co ty tu robisz!? - Mówi ze zdziwieniem i złością w głosie mężczyzna, kiedy mnie zauważa.
-Stoję.
-Pytam się jak się tu dostałaś.
-Otworzyłam drzwi wytrychem.-Mówię spokojnie, nie wspominam nic o Kacperze, bo przecież Jan go jeszcze nie widział.
-Co?
-To co Pan słyszał.
-Jak ty się do mnie odnosisz. Idziesz ze mną, ale już.
Wtedy za jego plecami za drzwi wychodzi Kacper. Kiwam do niego żeby się schował. Zauważa to i po chwili już go nie widać. Idę za Doktorem, który prowadzi mnie do wyjścia. Wchodzimy do mojej celi, ja siadam ma łóżku czekając na opierdol.
-Zawrzyjmy układ. - Te dwa słowa mnie zaskakują, ale nie daje tego po sobie poznać.- Ja nikomu nie powiem, że tam byłaś a ty już nigdy tam nie pójdziesz. Zgoda?- Pyta wyciągając rękę do mnie.
-Zgoda. - Ściskam jego dłoń, lecz za plecami krzyżuje palce u drugiej ręki. Zabieram rękę a on patrzy mi w oczy, a potem delikatnie przesuwa dłoń po moim policzku. Jego palce musaja moje usta. Nagle odrywa rękę i nic nie mówiąc wychodzi.

Krew PsychopatkiWhere stories live. Discover now