Chapter 1

11.1K 509 29
                                    

Od samego rana mój humor był zepsuty. Marcel przyszedł po mnie do szkoły. Nie sądziłam, że jest w stanie to zrobić. Oczywiście, zaprzyjaźnił się z moją mamą, która była wniebowzięta. Spodobał jej się, bo nie jest taki jak inni, których przyprowadzam do domu. Zazwyczaj są to chłopacy w dresach, ewentualnie punki. Nie mam określonego typu faceta. Lubię eksperymentować. To nie tak, że zmieniach ich jak rękawiczi. Ja rzadko zmieniam chłopaków. Najczęściej to oni rzucają mnie dla Melanie. UGH... Jak ja nienawidzę tej blond szmaty. Zabrała mi każdego, kto dla mnie coś znaczył. Mimo, że moja popularność w szkole nie jest na najniższym poziomie, wręcz przeciwnie, to nie mam takich prawdziwych przyjaciół. Mam znajomych, z którymi spędzam czas w szkole i poza nią. Niestety nie mam kogoś, kto byłby ze mną szczery do bólu. Wszyscy chodzą za mną i mówią mi jaka to jestem idealna. Po jakimś czasie jednak odchodzą. Oczywiście dla Melanie. 

Kiedy razem z Marcelem wchodziłam do szkoły czułam na sobie spojrzenia wszystkich uczniów. Miałam ochotę im wykrzyczeć, aby przestali. Muszę utrzymać swoją reputację. Niestety niedługo nie będę mieć jej wcale, jeśli będę dalej w towarzystwie Marcela.  Spojrzałam na chłopaka, który szedł z rękoma włożonymi do kieszeni swoich brązowych spodni od garnituru. Czy on mógł ubierać się jeszcze bardziej obciachowo?  

Kierowałam się spokojnie do mojej szafki, starając się ignorować idącego za mną Marcela. Wzięłam z niej książki potrzebne do lekcji biologii. Zauważyłam, że Stylesa przy mnie nie było. Spojrzałam kątem oka w stronę jego szafki. Stał tam zabierając książki.  

Nagle zauważyłam Stan'a, który zmierzał w kierunku Marcela. Stan to kapitan drużyny koszykarskiej. Jest bardzo wysoki i umięśniony. Nikt nie chce z nim zadzierać. Jest to typ chłopaka znęcającego się nad każdym. W przeciągu kilku minut, zauważyłam jak Stan uderza Marcela. Ten upadł na podłogę. Przeczołgał się, tak, aby oprzeć się plecami o szafki. Nie mogłam go tak zostawić. Fakt, trochę mnie denerwował, ale był dla mnie milszy, niż ktokolwiek, kiedykolwiek był. Podeszłam do Stana. 

- Czy ciebie do końca pogieło, Stan? - Wykrzyczałam.

- Co jest? Naszej małej Catalay'i zależy na nowym nerdzie? - Prychnął i zbliżył się do mnie.

- Nie oceniaj kogoś, póki go nie poznasz - wysyczałam mu do ucha i uderzyłam go w policzek. 

Stan automatycznie dotknął miejsca, gdzie przed chwilą poczuł moją dłoń. Zrobił się czerwony. Widać, że się wkurzył i to tak porządnie.

- Masz szczęście, że nie bije dziewczyn - kopnął leżącego Marcela, odwrócił sięi odszedł.

- Nie masz prawa więcej go tknąć, rozumiesz? - Krzyknęłam za nim.

Marcel spojrzał na mnie zaskoczony i spanikowany. Wcześniej nie zauważyłam, jakie niesamowicie zielone oczy miał chłopak. Szkoda, że były zasłaniane tymi ohydnymi okularami. Podałam mu rękę. Wziął ją i trzymając się za brzuch powoli wstał. 

- Dz-dziękuję Catalaya - pozbierał swoje książki i ku mojemu zaskoczeniu powoli odszedł.

Do końca dnia nie odezwał się słowem. Czasami przyłapałam go jak wpatruję się we mnie, kiedy byłam ze znajomymi. 

Ten chłopak coraz bardziej mnie intryguje...

_____________________________________

Oto 1 rozdzialik . xx

Mam nadzieję, że Wam się podoba... lol

xxx

JMSster

Transformacja || styles ✔️Where stories live. Discover now