Chapter 21

6.3K 313 16
                                    

Dzień bez Stylesa, to dzień starcony. Czas strasznie się ciągnął. Codziennie chodziłam do szkoły i udawałam. W sumie to już środa.
- Tak, Marcel jest chory - powtórzyłam po raz siódmy.
Na lekcjach mało kto się udzielał, bo nie było Stylesa. Ogólnie nieciekawie, ponieważ nauczyciele nie mając z kim prowadzić dyskusji, skupili się na reszcie klasy. Wszyscy zostali przepytani, w tym ja. Biologia nie jest moją mocną stroną, więc dostałam dwa. Hmm... Muszę pomyśleć nad korepetycjami u Stylesa, kiedy wróci.

Po skończonych siedmiu godzinach, nareszcie wylądowałam w domu. Zjadłam obiad i postanowiłam poczytać książkę. Wgramoliłam się na łóżko i opatuliłam ciepłą pościelą. Na dworze było deszczowo i pochmurno. Zastanawiałam się, jaką pogodę miał Marcel... 

Nagle zadzwonił telefon. 

Na wyświetlaczu widniało imię: MARCEL.

Przesunęłam zieloną słuchawkę, tak aby odebrać połączenie.

- Witam - rozległ się męski głos w słuchawce, zdecydowanie nie był to głos mojego chłopaka.

- Tak słucham? - Odpowiedziałam zdziwiona.

- Panna Catalay'a? 

- Tak. 

- Nazywam się Paul Brown. Dzwonię, aby przekazać informację. Pan Styles wylądował w szpitalu i kazał do panienki zadzwonić. Ma złamaną rękę i potłuczone kilka żeber.

- Co? Co się stało?! - Wydarłam się hamując łzy.

- Pan Styles przed walką prowadził auto i wpadł w poślizg z przyczyn warunków atmosferycznych. Jego samochód rozbił się. Stan stabilny, ale prosił, aby panienka się tu zjawiła.

- Jakim cudem mam teraz wyjechać do Portugalii? - Kilka łez spłynęło powoli wdzierając się do drżących ust i drażniąc moje kubki swoim słonym smakiem.

- Jest dla panienki zarezerwowany lot na siódmą rano, jutro na najbliższym lotnisku. 

- Dzię - dziękuję za informację. 

- Odbiorę panienkę jutro z lotniska - dodał.

- Dobrze. Dziękuję.

- Do widzienia - odrzekł i rozłączył się.

.

.

.

.

Przez chwilę miałam kompletne zaćmienie umysłu. Mój Marcel w szpitalu. Ten obraz stanął przed moimi oczami. Cały w bandażach, z ręką w gipsie, popodłączany do różmych maszyn. Nie mogłam wytrzymać i popłakałam się. Dosłownie. Jak małe dziecko. 

___________________________

Biedny Styles :(

To dopiero początek...

Kocham Was JMSster x

Transformacja || styles ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora