Rozdział 6: Szukanie Doskonałości

2.5K 188 13
                                    

(Początek wspomnienia)

Światło księżyca miękko świeciło na szare kamienie. W pokoju było spokojnie, na podłodze odbijały się cienie drzew.

Draco leżał na łóżku. Zaciągnięte zasłony oddzielały go od świata zewnętrznego. Nie wydostawały się przez nie żadne dźwięki, dzięki zaklęciu, które rzucił na nie na pierwszym roku. Światło księżyca przebijało się przez nie, malując dziwne wzory na kocach.

Hermiona spała, jej czekoladowe włosy, splątały się w skomplikowane wzory na poduszce. Czoło leżało na jego ramieniu, a jedną ręką objęła pierś chłopaka, jakby był wielkim pluszowym misiem.

– Dobranoc – wyszeptał. Próbował powstrzymać uśmiech, ale nie dał rady. Czuł się dziwnie, niemal nienaturalnie, ale jednocześnie całkowicie w porządku. Uśmiechał się często, oczywiście uśmiechał się do Hermiony w Wielkiej Sali w czasie posiłków, uśmiechał się kiedy mówił coś zabawnego, a także uprzejmie do nauczycieli i osób dorosłych. Ale bardzo rzadko uśmiechał się sam do siebie.

Niespodziewanie Hermiona wymamrotała coś w jego ramię, co brzmiało jak – Noc.

– Obudziłaś się? – Hermiona nie mówiła, ale kiwnęła tylko głową. Pomyślał, że jest słodka, kiedy jest w półśnie. – Przepraszam, jeśli cię obudziłem.

– Nie obudziłeś. Tylko drzemałam.

Draco prychnął.

– Hermiono, chrapałaś.

Otworzyła oczy.

– Ja nie chrapię! – powiedziała głosem na granicy niedowierzania i zaskoczenia.

– Och oczywiście, że tak! – odpowiedział radośnie, po czym zmarszczył brwi. – Czy właśnie to powiedziałem? To brzmi jak pantymima.

– To pantomima – Hermiona poprawiła go automatycznie. – I ja nie chrapię.

– O tak. Gorzej niż Crabbe. – Prawdą było, że gdyby chrapanie było sportem olimpijskim, Crabbe na pewno miał by złoto. – Brzmisz jak słoń z przekrwieniem błony śluzowej nosa – dodał.

– Nieprawda.

– Tak – powiedział wesoło – ale nie martw się, wciąż cię kocham.

Hermiona uśmiechnęła się i odpowiedziała tradycyjnie. – Też cię kocham. – Zatrzymała się w zadumie. – Czy ja naprawdę chrapię?

Draco skinął głową z diabelskim uśmiechem na twarzy.

– Och... chwileczkę! Znam ten uśmiech! Kłamiesz!

– A ty się nabrałaś!

– Argh! – Hermiona uderzyła ramię Draco czołem. Draco nie wiedział co to znaczyło, ale wolał nie pytać. – Czasami nie wiem, dlaczego się z tobą zadaję.

– Bo jesteś we mnie szaleńczo zakochana i jestem całkowicie idealny?

– Masz rację z tym „mnie". – Hermiona brzmiała niemal zalotnie, ale dodała poważnie. – Nikt nie jest doskonały.

– Nawet ty?

– Nawet ja, bez względu na to jakie oceny dostaję.

– Myślę, że jesteś doskonała - powiedział Draco defensywnie. Hermiona zarumieniła się.

Zapadła cisza. To nie było niewygodne milczenie osób, którzy nie wiedzą co powiedzieć, ale proste, znane milczenie osób, które nie muszą nic mówić. Hermiona zamknęła oczy i ułożyła się wygodnie na ramieniu Draco.

[T] Ciemność i ŚwiatłoWhere stories live. Discover now