Rozdział 7

55 6 0
                                    

Czerń wszędzie czerń. Choć otworzyła oczy i tak spowijała ją czerń. Szmatka zawinięta wokół ust szorowała boleśnie, a próba poruszenia nogami czy rękami kończyła się mocnymi obtarciami na skórze kalecząc ją. Do uszu dobiegał odgłos silnika. Z trudem powstrzymała się od wierzgania i krzyczenia. Wiedziała, ze nic jej to nie da lecz ciało reagowało inaczej. Wzięła kilka uspakajających oddechów chcąc sobie przypomnieć co się stało.

Myślami wróciła do kolacji, która przebiegła szybko , cicho i o dziwo bez komplikacji. Czuła jak pożera ja wzrokiem Tery syn z klanu Gerna. Ich organizacja znajdowała się za terytorium Tokio. Lecz była duża i miała niezwykle silny arsenał palny. Wojna na gołe pięści nie wchodziła z nimi w grę.

Tery jest starszy od Yuulin o 3 lata lecz zachowuje sie jak dziecko. Wiecznie rozpieszczany przez Ojca i wszystko dostający. Brązowe tęczówki płonęły pożądaniem, suche usta oblizywać co chwile widząc jej ciało, czarne włosy lśniły pod lekkim światłem. Budowa ciała niczego sobie.

Musiała przyznać, ze jest przystojny lecz nie miała ochoty na nawet jednorazowy numerek.

Minęło w mgnieniu oka cała impreza. Późny wieczór, ulice puste , a jedyne światło to latarnie. Każdy wsiadał do swoich samochodów, a ona musiała zadzwonić po Dakiego. Odebrał po jednym sygnale.

- Przyjedziesz po mnie, Daki? - Spytała łagodnie. Wiedziała, że się zgodzi ale nie czuje się dobrze kiedy ma mu rozkazywać.

- Oczywiście Panienko. Będę za 15 minut. - Rozłączył się. 

Schowała urządzenie do kopertówki. Czekała na niego jak na zbawienie. Nie było jej zimno lecz nogi ją zaczęły boleć przez za wysokie szpilki. Ziewała zmęczona co chwile.

Jakiś samochód podjechał tuż pod jej nogi, prawie że  na jej palce. Okno przesunęło się powoli ku dołowi odsłaniając wnętrze samochodu i ukazując twarz kierowcy. Zadziorny uśmiech, pożądające spojrzenie brązowych tęczówek, czarne włosy wkomponowane w noc. Wychylił się bardziej w jej stronę.

- Podwieźć cię do domu? - Spytał niby to nonszalancko lecz widać było, że oczekuje czegoś więcej. Uniosła brew ku górze, patrząc na niego krzywo.

- Nie. - Odparła krótko i cierpko.  A podkreślić bardziej znaczenie tych słów odwróciła się zgrabnie na pięcie tyłem do niego i odeszła. 

Przeszłą kawałek dalej chcą mieć lepszy widok na ulice. Usłyszała jakieś trzaśnięcie drzwiami. Nie zwróciła nawet najmniejszej uwagi na to. Myślała tylko o tym kiedy znajdzie się w wygodnym, ciepłym łóżku pogrążona w głęboki sen.

Tery wkurzony tym, że został zignorowany o raz za dużo z jej strony postanowił zaciągnąć siłą do samochodu. Podszedł od tyłu i jedną ręką szybko zasłonił usta, a drugą w tym czasie złapał wokół tali podnosząc ku górze. Automatycznie zaczęła wierzgać nogami, rękami i wrzeszczeć stłumione odgłosy. 

Napastnik z całej siły ścisnął ją w pasie przez co straciła na chwile oddech. Próbowała wyciągnąć broń jakąkolwiek  lecz siła na ustach wzmocniła się by drugą wziął i otworzył drzwi gdzie ją wepchnął. Uderzyła głową o drugie drzwi ale na szczęście ciągle byłą przytomna. Kopertówka wypadła jej z rąk. Obróciła się i zobaczyła twarz sprawcy. Terego. Wszedł od razu za nią zatrzaskując drzwi. Chwycił jej ręce, a ta zaczęła kopać. Drugą ręką napastnik sięgał do przodu samochodu chcąc wyciągnąć jedna rzecz.

Plecak, który znajdował się na przednim siedzeniu był wypełniony różnymi rodzaju narkotykami i bronią. Wyciągnął z niego strzykawkę. Igła błysnęła wraz z płynem znajdującym się w środku. Trudno było mu to wszystko zrobić. Dziewczyna nie krzyczała lecz kopała i gryzła, a raczej próbowała go gryźć. 

Zacisnął mocniej jej nadgarstki i położył się na niej. Zatkał jej usta swoimi. Dziewczyna była tym czynem obrzydzona lecz i zaskoczona. Przez co przestałą się na chwile ruszać, a on to wykorzystał wstrzykując trunek. Była to tak zwana pigułka gwałtu w stanie płynnym. 

Przez pierwsze kilka chwil miała siłę by z nim walczyć. Kopnęła tym razem celnie między jego nogi co skomentował głośnym jęknięciem. Uderzyła go z główki sprawiając, że klęczał teraz, a ona wykorzystała sięgając za siebie by chwycić klamkę lecz obraz zaczął się jej rozmazywać. Otworzyła je ale straciła przytomność. Głowa zwisała w dół drogi gruntowej. 

Chłopak w końcu ogarnął się ciągle czując ból między nogami. Chwycił za włosy Yuuliin wciągając do środka. Po chwili gdy ją usadowił według siebie "bezpiecznie" zasiadł za kółkiem i ruszył.

W tym czasie gdy on wyjechał na miejsce dotarł Daki. Zaparkował w widocznym miejscu. Gdy w ciągu minuty nie pojawiła się wiedział, że coś jest nie tak. Zaczął do niej dzwonić lecz nie odbierała. Wysiadł z pojazdu chcąc się rozejrzeć. Wołał na głos jej imię lecz zero odzewu. Postanowił zadzwonić do Szefa, który odebrał już po jednym sygnale. 

- Co jest? - Twardy głos świadczył o tym, że jest w stanie zrobić wszystko.

- Nigdzie jej nie ma.

- Zaraz będę. - Odparł od razu bez chwili wahania. 

Castor słysząc to miał mieszane uczucia. Wiedział, że to kiepski pomysł by ją wysyłać ale on sam nie mógł, a nikogo innego nie mógł wysłać. Czym prędzej ruszył na miejsce spotkania, nie zważając na nic. 

MafiaWhere stories live. Discover now