Rozdział 8

57 5 0
                                    


Nic nie szło po myśli. Wysłał córkę bez jakiejkolwiek ochrony, a teraz ona zaginęła. Wierzył w nią ale... mimo wszystko była jego oczkiem w głowię. Za nic by nie przeżył tego gdyby jej się coś stało.

Aktualnie krążył po swoim gabinecie zastanawiając się nad tym kto mógł to zrobić. Na zdrowy rozsądek każdy to mógł być. Nikt nie akceptował jej. Każdy chciał jej śmierci. 

Oczy mimowolnie skierowały się na świeże zdjęcie jego córeczki. Uczucia w nim wzmogły się dwukrotnie lecz na zewnątrz wyglądało to tak jakby to go nie ruszało. Nie interesował się nią.

Głośne pukanie w mahoniowe drzwi wybiło go z rytmu myśli. 

- Wejść. - Mruknął od niechcenia zastanawiając się kto mu śmie przeszkadzać w tak ważnej chwili.   

Daki wiedział, że to najgorszy moment jaki może być ale musiał to przekazać. 

- Szefowie  pragną wręcz nalegają zebranie zrobić. - Odparł cierpko wiedząc co o tym myśli sam Castor.

Wszyscy się dowiedzieli o ty incydencie. Wraz z Szefami byli ich synowie. Każdy siedział przynajmniej metr od siebie. Cisza była natarczywa. W powietrzu unosiła się ciężka atmosfera, a miarowe oddechy było wszystkich słychać.  

Castor wreszcie dotarł. Stukot jego eleganckich butów szybciej zdradziły jego obecność niż on sam wszedł do pomieszczenia. 

Zmarszczone brwi, groźny wzrok którym gdyby mógł pozabijał by wszystkich w tym momencie. Ociężale usiadł z wielkim westchnieniem. Zlustrował wszystkich swoimi zimnymi jak lód niebieskimi oczami.  

- Więc może z łaski swojej zacznijcie gadać o co chodzi ! - Warknął zdegustowany tą ciszą. 

Yuuji Szef klanu njo widząc, że nikt nie ma zamiaru zacząć sam postanowił to zrobić.

- Wieści dość szybko się rozchodzą. Czy tego chcemy czy nie. - Zaczął spokojnie, a wzrok każdego się na nim skupił. - Yuulin została uprowadzona. Przez kogo nie wiadomo. To mógł być każdy. - Znacząco spojrzał prosto w oczy Masamune. - Ale to dotyczy nas wszystkich...

- Niby dlaczego ? To moja córka. 

- Masz racje ale jeśli to nikt z nas tylko ktoś z zewnątrz to co innego. Może będzie chciał porwać i nasze dzieci by potem spróbować nas szantażować i przejąć nasze dzielnice. Do tego nie można dopuścić. Nie uważasz? 

Castor chwile nad tym myślał. Musiał mu przyznać rację z wielką nie chęcią. Każdy z szefów chciał to zebranie. Gdyby któryś odmówił to oznacza, że jest winny. Poza tym każdy potrafił zobaczyć kto z nich kłamie.

- Dobra. Więc co uważasz ? 

- Na początek trzeba się dowiedzieć kto to zrobił. 

- Jak niby chcesz się dowiedzieć. - Zabrał głos Szef z klanu ha Kazehaya. 

- Ekskluzywne hotele są wyposażone w kamery na całą swoją szeroko budynku. Nic im nie może umknąć gdyż dochodzi do mnóstwo kradzieży. - Uśmiechnął się z wyższością Yuuji zadowolony ze swojej szerokiej wiedzy na ten temat.  Co chwile wyjeżdża  na różne spotkania, a jako że jego godność  nie pozwala na to by nocować w hotelach poniżej 4 gwiazdek, tak samo jego finanse to wie co tam jest i jak jest w takich miejscach. 

Castor był pod wrażeniem. Sam często wyjeżdżał i zamieszkiwał w takich hotelach ale nie pomyślał o tym. Pod jednym względem cieszył się z takich zebrań w złym momencie bo oni wpadali na to na co on sam nie może bo jest pod stresem. Szczególnie gdy chodzi o jego córunie. Niby coś byli spokrewnieni  ale nie da się tego odczuć czy nawet zobaczyć, a ich linia krwi nie ma ze sobą nic wspólnego już jakieś bliskie 200 lat.  Mimo to choć nie przyzna tego głośno tak naprawdę lubi ich. Choć trochę. 

MafiaWhere stories live. Discover now