Rozdział 11

70 4 1
                                    

Minął tydzień od katastrofy. Media uznały, że to wojna Mafii. Mieli w tym rację lecz nie całą. Ogłosili, że dużo zostało martwych osób, a jeszcze więcej rannych lecz nie wspomnieli o żadnym ciele kobiety. Castor uznał, że ciało córki było w samym centrum wybuchu i nic z niej nie zostało oprócz strzępów.

Pogrążył się we własnej rozpaczy. Zamknięty w czterech ścianach własnego gabinetu, popijał wciąż swoje whisky. Ignorował każdego kto chciał z nim porozmawiać, był zdolny nawet zabić gdyby chcieli wejść do jego gabinetu. Jedyne co jednak wiedział to to , że musi się wziąć w garść , gdyż jutro pogrzeb.

Strącił z hukiem szklankę z whisky. Sama myśl o pogrzebie jego córki na dodatek pusty jeszcze doprowadzało go do jeszcze jednego uczucia gniewu. Spojrzał na ich wspólne zdjęcie by po chwili westchnąć z bezradności.

Wstał ociężale z krzesła i opuścił w końcu swój gabinet by drętwym i powolnym krokiem dojść do łazienki. Światło dnia go oślepiło na moment. Ludzie wokół nic nie mówili oprócz Witaj Szefie.

Zrzucił nazbyt znoszone ciuchy na podłogę. Odkręcił wodę z pod prysznica by w końcu poczuć krystalicznie czystą wodę na swojej skórze. Myjąc się poczuł jak ma kującą brodę. Wyszedł czym prędzej z prysznica by dalej się ogarnąć. Spojrzał ledwo w lustro a już uznał, że strasznie wygląda. Nie tylko przez brodę, a przez wory pod oczami i tym nie ładem włosów.

Po kilkunastu minutach wyszedł goły z łazienki kierując się do pokoju by się odziać. Gdy to robił uznał, że jego dzień będzie niezwykle nudny i wolny.

Rodzina ha

Ciągle rozmyślał o tamtym dniu i nic nie mógł sobie przypomnieć konkretnego. Z Kyouya po wybuchu obudzili się w szpitalu. Byli ranni ale stracili przede wszystkim przytomność.

Był nad wyraz zdziwiony gdy w szpitalu siedział obok niego Ojciec.

- Co z Yuulin? - To było jego pierwsze pytanie skierowane do Ojca.

- Ona.. nie żyję . - Odpowiedział cicho by po chwili westchnąć i powiedzieć coś czego wolałbym nie usłyszeć. - Jej ciało było w centrum wybuchu i rozniosło się na strzępy. Jutro jest pogrzeb.

Odszedł wtedy od mojego łóżka. Wiedziałem, że wróci ale gdy zapali.

I dziś ten dzień. Pogrzeb. Pusty.

Będą już na miejscu było czuć smutek. Dużo osób z innych klanów nie było. W sumie tylko my synowie klanów i cały klan ma. Od klanu ma było czuć i widać żal, rozpacz po ich ukochanej Panience.

Gdy pusta trumna schodziła już na dół do piachu nie zniosłem presji i wyszedłem czym prędzej stamtąd. Byle jak najdalej. Byle zapomnieć o niej i o tym wszystkim.


Każdy z synów chciał zapomnieć jak najszybciej o istnieniu Yuulin. Zbyt wiele emocji ich łączyło z tą postacią. Zbyt wiele wspomnień. Oddalali się nie tylko od niej ale i od innych, a nawet sami od siebie. Stali się chłodni i bezwzględni. Spokój jaki panował na ich dzielnicy stał się jeszcze większym postrachem niż szybciej......

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Trochę to trwało by znowu pisać. Ale nie spodziewanie wyszło, że zaszłam w ciążę. Przeprowadzka do chłopaka i nagle przyjęcie wszystkich obowiązków i wychowanie dziecka to nie lada wyzwanie, a przy tym dużo problemów.. Mam nadzieję jednak, że dalej będziecie czytać moje opowiadania :).

MafiaWhere stories live. Discover now