1

1.7K 128 76
                                    

Ja: Zapomniałam dodać, że mogą pojawić się przekleństwa. To tyle. Miłego czytania ;)

Scott musi iść do szkoły. Jest zagrożony z dwóch przedmiotów, a do koniec roku szkolnego został miesiąc, więc chcąc nie chcąc musi się postarać i zdać.

Stoi przy szafkach, tępo wpatrując się w ścianę. Jest dłuższa przerwa i po prostu nie ma co robić. O tej porze, ze Stilesem byli już w szatni, przygotowując się do treningu. Dziś nie ma ochoty na nic, oprócz długiej kąpieli i chociaż godziny snu.

- Scott? - pyta Liam, podchodząc do starszego kolegi. - Coś się stało?

McCall odwraca głowę, by spojrzeć na Liama. Nie odpowiada mu, więc chłopak uznaje to za zły znak.

- Chodź na trening - mówi, chwytając go za ramię.

- Nie mam ochoty.

Liam wzdycha cicho.

- Chodzi o Stilesa?

Scott zastanawią się, czy może taka rozmowa z kolegą dobrze mu zrobi. Co prawda, on i Stiles są tylko znajomi, ale woli nie wtajemniczać w to dziewczyn.

- Chodźmy do łazienki.

Razem odchodzą od szafek i idą do toalet. Tam siadają na ziemi, kładą plecaki obok siebie. Scott szeptem opowiada mu całe zdarzenie, ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem. Natomiast Liam wydaje się odrobinę przerażony.

- Zrób to, co robi Stiles - radzi chłopak.

McCall patrzy na niego zdezorientowany.

- Przeprowadź swoje śledztwo. Chodź od domu Stilesa do domu Dereka, a może coś znajdziesz - mówi. - Albo chociaż spróbuj - dodaje.

Scott zaczyna bawić się swoimi palcami. Plan Liama jest świetny, tylko trochę trudny do wykonania. Skoro policja niczego nie znalazła, to jak on do diabła da sobie radę?

- To świetny pomysł - mówi bez przekonania starszy. Jest zmęczony i pragnie pójść do domu.

Młodszy chłopak podnosi jedyną brew do góry. Wie ile Stilinski znaczy dla Scotta, gdyby Msonowi coś podobnego się przydarzyło, to pewnie zachowywałby się tak samo. Rozumie McCalla i chcę się chociaż postarać mu pomóc. Niech wie, że zawsze mu pomoże.

Dunbar wstaje i pomaga Scottowi podnieść się z ziemi.

- Idziesz na trening? - pyta.

- Nie, chyba sobie odpuszczę.

Pójdę do domu, odpocznę chwilę i zacznę poszukiwania, myśli.

- Na pewno? Trener będzie wściekły.

- A niech się denerwuje i w dupe mnie pocałuje - mruczy cicho, wyprzedzając kolegę. Wychodzi ze szkoły i idzie do domu.

******** ********

Myśleć jak Stiles, myśleć jak Stiles. O kurwa. Nie umiem myśleć jak Stiles.

Scott leży na łóżku, patrząc w sufit i bawiąc się piłką do ping-ponga. Próbuje zrobić cokolwiek, jednak marnie mu to wychodzi. Nie umie być Stilinskim, który zawsze wszystko wie.

Wiem, pójdę do Dereka. Albo nie, zacznę szukać śladów od domu Stilesa do domu Dereka. Tak, plan Liama jest świetny, myśli wstając. Ale najpierw zrobię sobie kanapkę.

Wychodzi z pokoju i idzie do kuchni. Wyciąga chleb, a później szynkę i je. Robi kolejną kanapkę, a później następną, dopóki nie chce mu się rzygać. Zamyka dom na klucz i idzie do domu Stilinskich.

Kiedy jest już na miejscu, zaczyna rozglądać się na boki. Wchodzi na drzewa, palcami grzebie w trawie, nogami przesuwa kamienie i tak w kółko. Nie wchodzi jednak do domu Stilesa, bo boi się spotkać szeryfa. Na pewno nie ma go na posterunku, ponieważ dawno skończył pracę, ale Scott podejrzewa, że siedzi u syna w pokoju, dalej szukając kolejnych poszlak.

Kiedy dochodzi do domu Hale'a, zrezygnowany siada pod drzewem. Nie znajduje nic, co pomogłoby mu ruszyć krok do przodu. Jest zmęczony, śledztwo trwało trzy godziny i ma już dość. Tak starannie wszystkiego szukał, że aż sam się sobie dziwi.

- Przynajmniej coś robię, nie to co Derek - mówi do siebie, wyrywając kwiatka z ziemi.

Hale się martwi. Scott widzi jak przykro jest mężczyźnie, przecież Stiles zniknął przed ich randką. Ale McCalla najbardziej boli to, że Derek nic nie robi. Nie dzwoni, nie pomaga policji, nic. Nawet teraz pewnie poszedł na spacer, bo nie ma nic ciekawego do roboty.

I nagle zauważa coś dziwnego. Mianowicie małą karteczkę cztery drzewa dalej. Wstaje, podnosi ją i czyta.

Spójrz w lewo.

McCall wykonuje polecenie. Dokładnie pięćdziesiąt kroków dalej leży podobna karteczka,. Podbiega bliżej i podnosi ją.

Spójrz w prawo.

Ponownie wykonuje polecenie i z mocno bijącym sercem, czyta następną wskazówkę.

Spójrz w górę.

Podnosi wzrok na drzewo i prawie mdleje. Wisi tam niebieska bluzka Stilesa. Zakrwawiona.

Ściąga ubranie z drzewa i pada na kolana płacząc. Teraz bardziej boi się o przyjaciela, który jest zapewne ranny i nie ma kto mu pomóc.

Co to ma być? pyta siebie w myślach

Zamyka powoli oczy. Siada pod drzewem i zmęczony zasypia.

***** *****

Kiedy Scott się budzi, strasznie boli to szyja i głowa. Otwiera oczy i widzi wiszącego nad nim Hale'a.

- Co tu robisz? - pyta mężczyzna głosem wypranym z emocji.

- Szukałem jakiś poszlak. Patrz - pokazuje zakrwawioną bluzkę. - To Stilesa. Porywacz zostawił tutaj karteczki, których pewnie nie zauważyłeś - mówi cicho. - Usiadłem tutaj i tak jakoś mi się zasnęło - tłumaczy się chłopak, wstając. Przed sobą widzi czarny samochód mężczyzny.

- Zawiozę cię do domu. Wyglądasz na zmęczonego - mówi, idąc do auta.

- Nie, zawieź mnie na posterunek. Muszę im to pokazać.

Również wsiada do auta, zapinając pasy.

Strasznie się denerwuje. Nic nie rozumie. Czemu ktoś robi to Stilesowi? Przecież on jest zawsze miły, kochany i każdemu pomaga. To nie jest sprawiedliwe.

I ta wiadomość. Trzymaj go krótko na smyczy, bo zaczęło się od zwykłego pragnienia. To jest jeszcze większą zagadką dla chłopaka. A tajemniczy Pan x? To pewnie on jest na tym nagraniu i to on go tak skrzywdził.

W trakcie podróży, zauważa trzy czarne taśmy na tylnim siedzeniu.

- Po co ci tyle taśmy? - pyta.

- Potrzebna - mówi chłodno, nawet nie patrząc na Scotta.

I McCall wie, że to jest bardzo podejrzane.

- Yyy...

- Dla Petera - wzdycha. - Auto mu się psuje, a jest taki skąpy, że nie chcę dać go do naprawy.

Scott mu wierzy. Przecież jemu też zależy na Stilinskim.

Zraniona Dusza /scilesWhere stories live. Discover now