8

1.2K 97 21
                                    

Stiles siedzi na zimnej podłodze w piwnicy. Na ustach ma taśmę i przywiązany jest do słupa. Odczuwa zmęczenie i pragnie zasnąć, jednak niewygodna pozycja uniemożliwia mu to. Co prawda, w piwnicy znajduje się jeszcze duże łóżko do filmików, ale porywacz nigdy nie pozwala mu się na nim, po nagrywaniu, położyć.

Szarpie się lekko, ale ból nie pozwala mu wykonywać gwałtownych ruchów. Po sytuacji z klaunem jest cały poobijany, czuję pulsujący ból w głowie i nie może sobie poradzić ze śmiercią znajomego.

Spuszcza lekko głowę i wciąga powietrze przez nos. Gorzej mu się oddycha, ponieważ ma katar i w ogóle jest odrobinę przeziębiony. W tym pomieszczeniu jest zimno cały czas i to cud, że porywacz w tym dniu dał mu coś cieplejszego do ubrania.

Zamyka oczy i nie otwiera ich, nawet gdy słyszy otwierane drzwi i do pomieszczenia wpada trochę światła.

- No, no, Stiles - mówi mężczyzna, ale to nie jest ten porywacz, który uczestniczy w nagraniach. Jest to kamerzysta, który zawsze uśmiecha się, kiedy kieruje kamerę prosto na niego.

Klepie go po policzku i gwałtownym ruchem odwiązuje liny. Podnosi go i przenosi Stilesa na łóżko. Chłopak nie ma nawet siły by się wyrwać.

I wtedy zaczyna się kolejny koszmar.

***

Scott nie może uwierzyć. Nie chcę wierzyć. Jackson jest podłym dupkiem, ale na pewno nie zrobiłby czegoś takiego.

Mimo że ma zrobić sobie dzień wolny i tak, następnego ranka, wchodzi do szkoły. Serce bije mu bardzo szybko, gdy podchodzi do Jacksona i rzuca nim o szafkę.

- Co robisz?! - krzyczy chłopak, zdziwiony jego zachowaniem.

- Jak mogłeś to zrobić?! - pyta, kolejny raz uderzając nim o szafkę.

Whitthmore łapie przód jego koszulki i odciąga Scotta od siebie.

- Co? No co? - Ścisza głos, ponieważ zauważa zbliżającego się nauczyciela.

- Jak mogłeś porwać Stilesa?

Jackson otwiera szeroko oczy.

- Nie porwałem go - mówi.

Scott zaciska usta w wąską kreskę.

- To co robiłeś dziś w nocy w szkole?

Jackson wzdycha cicho, niechętnie wyjaśniając mu wszystko. Nie pozwoli sobie na fałszywe oskarżenia wobec niego.

- Chodzę z Corą. Peter nie pozwala nam się ze sobą widywać, więc postanowiliśmy spotkać się w szkole. Nie wiem dlaczego właśnie teraz o coś mnie oskarżasz.

Scott mruży gniewnie oczy.

- Nie wierzę ci, gnojku - warczy i odchodzi.

Zaciska dłonie w pięści, gdy podchodzi do Liama.

- Nie przyznał się? - pyta, wzdychając cicho. - Wiedziałem.

- Mówił mi coś o Corze Hale.

Uderza palcami o udo, wzrokiem szukając dziewczyny. Jest siostrą Dereka, więc mniej więcej się znają. Kojarzy również pożar, w którym zginęła prawie cała jej rodzina, oprócz brata i wujka.

- Cora! - krzyczy, machając ręką na brunetkę. Hale'ówna podchodzi do nich powoli.

- Co? - pyta od niechcenia. Nigdy nie pajała miłością do Scotta i Stilesa.

- To prawda, że wczoraj spotkałaś się z Jacksonem w szkole? - pyta Liam.

Dziewczyna unosi brwi do góry.

- Co was to obchodzi? - prycha, wyjmując z torby gumę do żucia.

- Proszę, bardzo nam na tym zależy - błaga Scott.

Cora wzdycha głośno.

- Nie spotkałam się z nim- mówi i odchodzi.

- I co teraz? - pyta Liam.

- Tam jest Parrish - pokazuje palcem na mężczyznę. - Poprosimy go o pomoc.

Razem podchodzą do Jordana.

- Mieliście zrobić sobie wolne - mówi mężczyzna.

- Nie ważne, musisz nam pomóc.

Zraniona Dusza /scilesOnde histórias criam vida. Descubra agora