Zanim zaczęłam trzecią klasę, przeprowadziliśmy się z Anglii do Mullingar bo tata dostał w Irlandii lepszą pracę. Nie lubię zmian. Tęskniłam za domem, starą szkołą, nielicznymi, ale dobrymi przyjaciółmi. Tutaj czułam się nielubiana, odrzucona. W nowej klasie prawie wszyscy wyśmiewali się z mojego wyglądu, akcentu, wiary. Zawsze byłam nieśmiała i nieufna w stosunku do obcych, więc, kiedy odkryłam, iż jestem dla nich pośmiewiskiem, zupełnie zamknęłam się w sobie. Wracałam do domu zapłakana, byłam bardzo nieszczęśliwa . Aż do pamiętnego 16 września 1998 roku.

Bowiem tego dnia po nieco przedłużonych wakacjach do szkoły wrócił Niall Horan- najpopularniejszy chłopak w klasie. Kochały się w nim chyba wszystkie dziewczyny. Od tygodnia rozmawiały tylko o tym, kiedy dokładnie przyjdzie, gdzie był na wczasach, w co będzie ubrany. Niespecjalnie obchodziło mnie jego przybycie. Jeden obgadujący więcej czy mniej- to nie miało żadnego znaczenia. Dlatego kiedy w pewien poniedziałek do klasy wkroczył opalony  chłopak o intensywnie niebieskich oczach i uroczym uśmiechu, spojrzałam na niego przelotnie i wróciłam do czytania książki pod ławką. Mimochodem usłyszałam, że po wylewnych powitaniach rozmowa zeszła na mój temat. Otaczający go wianuszek dziewczyn wytykał mnie palcami, wymieniając szeptem złośliwe uwagi. Wtedy stało się coś naprawdę nieoczekiwanego.

Zamiast szyderczego śmiechu nowo przybyłego kolegi, tuż nad sobą usłyszałam radosne:

- Cześć, mogę z tobą usiąść?- Oto przy mojej ukrytej w rogu ławce stał uśmiechnięty, prześliczny chłopiec i, ku przerażeniu swoich licznych wielbicielek, pytał klasowe pośmiewisko, czy może z nim usiąść. Przez chwilę myślałam, że to jakiś okrutny żart. Popatrzyłam na niego uważnie. Nieco już zdezorientowany czekał na moją odpowiedź. Miał miłą twarz- szczere spojrzenie, trochę za duży nos, szeroki uśmiech- nie wyglądał na okrutnego żartownisia. Postanowiłam zaryzykować.

-Pewnie.- Wysiliłam się na nieśmiały uśmiech. Szybko zajął miejsce i wyciągnął do mnie rękę.

-Jestem Niall.- Nadal nie powiedział nic złośliwego!

- Grace Owen.- Uścisnęłam jego dłoń.

-Słuchaj.- Zaczęłam po chwili wahania.- Oni tu wszyscy mają mnie za mega dziwadło, więc jeśli chcesz, żeby nadal cię lubili, może nie powinieneś ze mną...

-Nie mów tak.- Przerwał mi nieoczekiwanie.- Moja mama mówi, że nie można nikomu dokuczać tylko dlatego, że jest inny niż my. Mówią o tobie okropne rzeczy, a pewnie nigdy z tobą nawet nie rozmawiali. Poza tym, czytasz strasznie fajną książkę.- Dodał z uśmiechem. Oszołomiona wydobyłam spod ławki zniszczone wydanie pierwszej części „Władcy Pierścieni".

- W takim razie... Twoja mama jest bardzo mądra.- Wydusiłam z siebie. Najpopularniejszy chłopak w całej nienawidzącej mnie bez powodu klasie właśnie powiedział, że coś związanego ze mną jest „fajne", pośrednio stanął w mojej obronie i chyba chce się ze mną zakolegować!

- Jest mądra.- Mówił dalej.- Ale wie to , bo z niej też się wyśmiewali, kiedy tu zamieszkała i otworzyła restaurację.

-Łoooo, ma restaurację!- Zauważyłam z uśmiechem.

- Tak, Gracy. Będę na ciebie mówił Gracy, a ty na mnie Nialler,  bo tak mówią na mnie przyjaciele, zgoda?

- Zgoda. Chcesz pół czekoladowej babeczki? - Zapytałam.

-Czekoladowej? Jasne!- Odparł z entuzjazmem.

W ten sposób Niall Horan został moim najlepszym przyjacielem.

Jesteśmy nierozłączni. Co prawda, w wielu rzeczach się nie zgadzamy. On pewnie nigdy nie zrozumie czemu ze względu na swoją wiarę nie chcę uprawiać seksu przed ślubem, a ja nie zrozumiem jak mógł zapalić skręta tylko po to, żeby przypodobać się gościom ze swojego niedawno powstałego zespołu. Nigdy nie ustalimy, która z postaci z „Władcy Pierścieni" jest najciekawsza. (To chyba jasne, że Aragorn, a nie Frodo, prawda? ) Ale z zupełnie odmiennych przyczyn bardzo się nawzajem potrzebujemy.

Nie da się ukryć, że w naszej relacji to on jest i zawsze był gwiazdą. Super przystojny, najbardziej lubiany chłopak w szkole, obiekt zadurzenia większości dziewczyn. Pewny siebie, zabawny, z niesamowicie pięknym głosem. I jego wieczna towarzyszka: niepopularna, zahukana miłośniczka języków obcych, fotografii oraz wszelkich pomysłów swojego przyjaciela.

Ale Nialler  nigdy nie traktuje mnie protekcjonalnie. Zawsze jest szczery, oddany, pomocny, serdeczny, kochany, opiekuńczy, a przede wszystkim niesamowicie skromny. Jako pierwsza dowiaduję się o jego wszystkich radościach, zmartwieniach, przemyśleniach. Nie czujemy się niezręcznie w swoim towarzystwie, rozumiemy się bez słów, możemy gadać bez końca, godzinami przesiadując wszędzie, gdzie się da.... Pewnie dlatego w wieku szesnastu lat odkryłam, że jestem w nim na zabój zakochana. Szczerze mówiąc... nie sądzę, żeby do teraz mi przeszło. Oczywiście nikt o tym nie wie. Ja pewnie też trochę mu się podobam, ale wyznajemy bardzo różne wartości i na pewno nie chce się wiązać z kimś tak odstającym od ogólnych standardów jak ja. Dlatego od czasu do czasu nieświadomie łamie mi serce, kręcąc z coraz ładniejszymi laskami.

Mniej więcej od miesiąca jest sam. Zawsze w takich momentach łudzę się, iż mógłby zobaczyć we mnie kogoś więcej niż przyjaciółkę i pokochać na tyle, żeby być w stanie poczekać...Spróbować... Nieważne. Nie ma co się nakręcać.

Martwię się też, bo przez jego karierę coraz bardziej się od siebie oddalamy. Ostatnio któryś z koleżków z zespołu załatwił mu udział w castingu do 'X-factora', a on nawet nie powiedział mi jak poszło. Z jednej strony, cieszę się, że spełnia swoje marzenia. Z drugiej, naprawdę nie chcę go stracić, bo...

THE FAME |N.H| Where stories live. Discover now