Czwartek, 20 września

Tylko cudem nie dostałam w tym tygodniu żadnej jedynki. Z niedzieli na poniedziałek spałam dokładnie dwie godziny. Z wtorku na środę trzy. Nawet nie zaglądam do książek.

Zupełnie nie rozumiem, co dokładnie się stało i co dzieje się teraz. W niedzielę rano dostałam od Nialla SMS-a:

To było najpiękniejsze pożegnanie. Nie chcę innego. Nie przychodź dzisiaj na dworzec. Nie pytaj.

Po dwóch dniach, podczas których wysłałam cztery wiadomości i siedem razy bezskutecznie usiłowałam się do niego dodzwonić, napisał:

Dotarłem szczęśliwie. Nie mogę gadać. Trzymaj się, Gracy!

Jeżeli coś do mnie czuje, dlaczego nie chciał, żebym przyszła pożegnać się z nim na dworcu? Jeżeli nie, po co mnie pocałował? Czemu nie może znaleźć nawet chwili, żeby porozmawiać? Mam uwierzyć, że jest aż tak zajęty?

Nie mam już siły o tym myśleć. Idę spać.

Sobota, 17 listopada

Wiem, że bardzo długo nie pisałam, ale nie miałam czasu. Nialla  nie ma dokładnie od dwóch miesięcy. Czasem pisze, wysyła jakieś zdjęcia z programu albo selfie z coraz sławniejszymi ludźmi. Ale ani razu nie rozmawialiśmy przez telefon, nie wracamy do pożegnania w parku. W każdym razie, nie jest we mnie szaleńczo zakochany.

W Internecie coraz częściej pojawiają się najnowsze nagrania, wywiady, w sieci huczy od plotek o gorącym romansie z co najmniej czterema różnymi bogatymi sławami.

Wiem, że na media trzeba wziąć poprawkę, ale mimo wszystko...

Dlatego postanowiłam zająć się sobą. Skupiłam się na szkole, uczę się francuskiego, niemieckiego i włoskiego, zapisałam się na profesjonalny kurs fotograficzny. Świetnie mi idzie. Na Święta dostanę nowy, o wiele lepszy aparat. Jeśli tak dalej pójdzie, będę się ubiegała o miejsce na fotografii w New York Film Academy. Rodzice są zachwyceni.

Ostatnio zakumplowałam się z Rosie. Doszła do naszej klasy jakieś trzy lata temu. Zawsze wydawała się miła, ale byłam zbyt zajęta Horanem, żeby to zauważyć. Szczerze mówiąc, nie potrzebowałam wtedy nikogo oprócz niego. Dlatego, kiedy już po kwadransie udało mi się przypomnieć sobie, jak ma na imię, dosiadłam się do niej w stołówce, zaczęłyśmy rozmawiać. Dobrze się rozumiemy.

Oczywiście, nie mam z nią takiej relacji jak z Niallem , bo nie będę umiała mieć jej nigdy z nikim innym niż on, ale lepsze to niż nic. Swoją drogą, wiem, że angażuję się w te wszystkie nowe rzeczy, żeby nie mieć czasu na myślenie o nim , ale nie umiem inaczej. Nie, żebym dobrze się z tym czuła. Nie, żebym chociaż minimalnie się odkochała. Staram się po prostu w miarę normalnie funkcjonować, czekając nie wiem, na co.

Czwartek, 20 grudnia

Mam nadzieję, że przyjedzie na Święta. Przygotowałam super prezent!

Poniedziałek, 24 grudnia

Mój niedawno wydrukowany, wypasiony kalendarz z naszymi najsłodszymi, najbardziej przypałowymi zdjęciami z dzieciństwa leży pod choinką starannie zawinięty w czerwony papier w reniferki, magnetofon po raz trzeci odtwarza tę samą płytę z kolędami wykonywanymi przez przykościelny chór, mama kończy zmywać, tata z Jackiem i Jenny okupują telewizor w oczekiwaniu na Home alone. Pół godziny temu wyszli ostatni goście. Wszyscy umieramy z przejedzenia, czekając na pasterkę.

W pokoju jest prawie zupełnie ciemno. Mam nadzieję, że nikt nie widzi moich łez ani nie słyszy nienaturalnego pociągania nosem. Nie przyjechał.

Czwartek, 27 grudnia

Dzisiaj doszły jego spóźnione życzenia. Jakaś niesamowicie oficjalna kartka. Wcale nie chce mi się płakać...

THE FAME |N.H| Where stories live. Discover now