Aranżacja wnętrza miała chyba podkreślać jak prestiżową i luksusową instytucją jest Modest. Wszystko w biurze było skórzane albo pozłacane. Ewentualnie intensywnie purpurowe.
Niall kończył właśnie bawić się mechaniczną temperówką, kiedy do pokoju weszła Doris. Była ubrana w obcisłą turkusową sukienkę. Zbyt obcisłą. Miała też tipsy i szpilki w kolorze jaskrawo rudych włosów, nienaturalnie cienkie brwi i gruchoczące złote bransolety na rękach. Wydała mu się jednocześnie żałosna i przerażająca.
-Nie wiem czego nie zrozumiałeś w mojej ostatniej przestrodze, Horan.-Sapnęła, niezgrabnie rozsiadając się za biurkiem.

-Przestrodze przed czym konkretnie?- Chłopak wyprostował się, usiłując nie zapaść się w purpurowy fotel.

-Kpisz sobie ze mnie?- Syknęła agentka.- Przez ciebie musieliśmy w połowie przerwać trasę koncertową i wymyślić całą tę historię z rocznym urlopem. Że niby jesteście przemęczeni. Prychnęła ze wzgardą.

-A nie jesteśmy!?- Zdenerwował się Niall.- Harujemy jak woły,Doris. Nie mamy chwili wolnego. Przykro mi ze względu na ludzi, którzy kupili bilety i chłopaków, bo pewnie chcieli dokończyć pracę, ale...

-Pieprzę "chłopaków" i jakieś małolaty przychodzące na wasze koncerty. Ale na tę trasę poszły grube pieniądze, Horan.

-A nie uważasz, że dostatecznie się już na nas dorobiliście?- Spytał poirytowany.

-Nie praw mi kazań, dobrze? Ktoś, kto wydał tyle kasy na hotele, alkohol i prostytutki nie powinien tego robić.- Odparła jadowicie.

-Zmieniłem się.- Powiedział Niall, ledwo zauważalnie rumieniąc się ze wstydu.

Doris nie lubiła większości artystów, z którymi Modest miało podpisany kontrakt. Ale Horana nie znosiła szczególnie . Przez przypadek znaleźli się kiedyś razem na jednym after party. Ona była bardzo zdesperowana, on bardzo pijany. Niestety nie udało jej się zbałamucić go nawet w stanie upojenia alkoholowego...Kobieta właśnie przypomniała sobie tę kompromitującą sytuację. Wściekła się jeszcze bardziej.

-Wiem, wiem. Zmieniłeś się przez tę blond niunię, której zrobiłeś bachora.

-Nie mów o niej w ten sposób.- Warknął Niall.- Do pięt jej nie dorastasz.

-Och, będziesz teraz zgrywał rycerzyka?- Żachnęła się Doris.- Też kiedyś tak myślałam. Wielkie marzenia, wielkie ideały, wielka miłość. Gówno prawda. Światem rządzą pieniądze. A my rządzimy pieniędzmi.

-Szkoda mi ciebie, wiesz?- Powiedział chłopak, nie mogąc oderwać wzroku od jej cienkich, czarnych brwi.- Przykro mi, że nie doświadczyłaś w życiu prawdziwej miłości. A pieniędzy...na razie mi wystarcza.

-Ale mógłbyś mieć cztery razy więcej, idioto! Ty, a przez ciebie także my!

-Trudno. Czy to wszystko? Bo muszę już iść.- Zaczął powoli podnosić się z fotela.

-Mam takie zdjęcia...rozsieję takie plotki...Zmieszam cię za to z błotem, Horan! Zniszczę cię! Jeszcze tu wrócisz z podkulonym ogonem błagać o litość...dla siebie, tej twojej cizi, bachora i reszty śpiewających chłoptasiów!- Wrzeszczała Doris. Zrobiła się okropnie czerwona na twarzy.

-Miłego dnia!- Powiedział Niall i wyszedł zanim agentka zdążyła rzucić w niego pozłacanym zszywaczem.

*

Grace zdawała sobie sprawę, że Niall zainwestował w przygotowanie wszystkiego na pojawienie się Annie mnóstwo czasu i pieniędzy. Ale mieszkanie, w którym przebywała od wczoraj przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Apartament na szczycie wieżowca miał dwa piętra. Na dole znajdowały się: przestronny salon połączony z kuchnią, mniejsza łazienka i niewielki pokój Nialla. Cała góra należała do niej i córeczki. Ogromne pomieszczenie przedzielone pośrodku przesuwanymi drzwiami stanowiło jednocześnie pokój dla dziecka i jej sypialnię. W części dziecięcej ściany pokrywała waniliowa tapeta w liliowe serduszka, podłogę pastelowo różowa wykładzina. Wszystkie meble, z przewijakiem i łóżeczkiem wyposażonym w cyfrową nianię na czele, były w kolorze serduszek ze ściany. Z kąta pod oknem spoglądał pluszowy, hipoalergiczny niedźwiedź...niemal naturalnych rozmiarów. W swojej części pokoju Grace miała wielkie bukowe łóżko, szafkę nocną,na której stała druga cyfrowa niania (w sumie w całym mieszkaniu było ich pięć) oraz własną garderobę... w połowie wypełnioną nowymi ubraniami. Do jej dyspozycji była także duża łazienka specjalnie przystosowana do kąpania noworodka.. Zaczynała zawdzięczać coraz więcej swojemu "tylko przyjacielowi-ojcu dziecka".

Świeżo nakarmiona i przewinięta Annie właśnie zasnęła. Grace też oczy same zamykały się po prawie bezsennej nocy, kiedy usłyszała zgrzyt klucza w zamku. Niall wrócił z rozmowy w Modest. Najciszej jak mogła wstała, uruchomiła w łóżeczku elektryczną nianię i zeszła na dół.

Niall przed chwilą uwolnił się z niewygodnej koszuli. Stał właśnie w samych spodniach w drzwiach lodówki, pijąc sok pomarańczowy.

-Przepraszam, że jestem taki nieubrany. Myślałem, że śpisz.- Mruknął spłoszony.

-Nie szkodzi. To twoje mieszkanie, możesz się ubierać i rozbierać jak ci się żywnie podoba.-Uśmiechnęła się dziewczyna, siadając na schodach.- Wczoraj nie zdążyłam ci nawet podziękować. Wszystko tak wspaniale przygotowałeś. Wiele rzeczy zupełnie niepotrzebnie...

-Nie ma o czym mówić.- Przerwał jej blondyn.- Zjesz coś?

-Mhm. Cokolwiek. Czasami mam wrażenie, że Annie razem z mlekiem wysysa ze mnie wszystkie soki życiowe.- Zaśmiała się.- Jak rozmowa?

-Ech, można się było tego spodziewać.- Odparł enigmatycznie, przekładając trzymaną w ręku bułkę wędliną.- Herbaty?

-Poproszę, na parapecie powinna stać ta na przymnożenie pokarmu. Czyli jak?- Dopytywała.

- Stracili trochę forsy przez przerwanie trasy. Ogłosili roczną przerwę. Tyle.- Powiedział Niall, przeżuwając bułkę.

-Niall, przepraszam. Gdybym cię wtedy nie zawiadomiła...

-Żartujesz? Annie jest milion razy ważniejsza niż to wszystko.- Stwierdził bez namysłu. Woda w czajniku właśnie się zagotowała.

-A reszta zespołu? Nie będą wściekli?

-Styles sam mi to doradzał. Poza tym, oni potrzebują odpocząć, poukładać sobie wszystko. Co im dała ta sława? Harry jest narkomanem, Liam lekomanem i morfinistą, Lou gejem.

-Żartujesz?- Zdziwiła się Grace.

-Ani trochę.- Chłopak podał jej kubek z herbatą. - Potrzebują tej przerwy dużo bardziej niż im się wydaje.- Swoją drogą.- Mówił dalej.- Doris jest wściekła, że to akurat przeze mnie. Nienawidzi mnie, bo kiedyś, chyba na jakimś after party...nie dałem zaciągnąć się jej do łóżka.- Zachichotał.

-Przecież ona ma czterdziechę lekką ręką!

-Dokładnie. Poza tym, byłem wtedy z Angie i...o cholera. Przepraszam, Gracy. Nie chciałem.

-Nie twoja wina, przecież byliście ze sobą tyle lat.- Odparła chłodno dziewczyna.- A ten incydent ze mną.

-Gracy, to nie był dla mnie incydent. Zrozum, że...

-Przepraszam cię, Niall. Muszę iść do małej.- Powiedziała, wstając.

-Gracy, poczekaj.- Poprosił.

-Dzięki za herbatę.



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 05, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

THE FAME |N.H| Where stories live. Discover now