11

30 5 3
                                    

Na pseudo-łóżku ukrytym za materiałową zasłonką panowała niemal zupełna ciemność. Panowała też cisza, jeśli nie liczyć pochrapywania, śpiących w pobliżu kolegów. Kierowca tourbusa gnał po pustej autostradzie, pokonując kolejne kilometry.

Do tej pory Niallowi rzadko zdarzało się poważnie zastanawiać nad sensem swojego życia. Zawsze wydawało się ono jedną wielką grą, zabawą. Najważniejsze było dla niego spełnianie marzeń, chwytanie dnia, korzystanie z okazji. Osiągnął wszystko: śpiewał w jednym z najsławniejszych zespołów na świecie, wytwórnie płytowe zabijały się o nich niezmiennie od pięciu lat, zarabiał miliony, kobiety wręcz na siłę wpychały się mu do łóżka. Każdy myślący człowiek oddałby wiele, żeby żyć w ten sposób. Dlaczego więc nie przepełniało go niewyobrażalne poczucie satysfakcji,a "osiągnięcie wszystkiego" nie doprowadziło do szczęścia?
W tym momencie, z perspektywy czasu, wydało mu się to zupełnie oczywiste. Od kilku lat prawie nie widywał rodziny, Modest decydowało o jego życiu prywatnym, każdego dnia otaczały go tłumy ludzi, dostawał dziwne wiadomości od psychofanów, na tworzoną dla zespołu muzykę prawie nie miał wpływu.
Nie tak wyobrażał sobie wyrwanie się z domu i robienie kariery, kiedy mając kilkanaście lat zgłaszał się na casting do X-factora. Był wtedy zupełnie innym człowiekiem; miał wielkie marzenia, ideały...Miał też najwspanialszą przyjaciółkę na świecie-piękną, mądra, taką, która rozumiała go jak nikt inny. Dlaczego tak łatwo zrezygnował z tej relacji?
Może, dlatego że zawzięcie walczył o nowe, lepsze życie, za którym gonił, nie licząc się z konsekwencjami. A Gracy czekała na niego z nadzieją, że kiedyś znowu zacznie być sobą. Gdy zostali parą, prawie tak się stało. Prawie, bo nadal był zbyt skupiony na swoich potrzebach, planach i pragnieniach, by docenić jej obecność.
I wszystko spieprzył. Męska duma, urażona ambicja nie pozwoliły mu pobiec za nią tego pechowego ranka.
A teraz...ona traktuje go jak zło konieczne, chociaż oficjalnie rozstał się z Angie, dzwoni, troszczy się o samopoczucie jej i dziecka. Kiedy wspominał ich dawną przyjaźń,długie, szczere rozmowy, był na siebie tak wściekły za zrujnowanie tego wszystkiego , że miał ochotę roztrzaskać sobie łeb o ścianę.
Zapowiadał się na naprawdę świetnego ojca, nie ma co. Zapewni swojej córeczce kupę kasy, popularność, zainteresowanie mediów. To z pewnością. Jak również: rozbitą rodzinę i sfrustrowanego ojca, który nie jest w stanie poradzić sobie nawet z samym sobą.

-Horan, śpisz?- Spytał szeptem Harry. Jego łóżko,a raczej mikroskopijna komora do spania, było położone dokładnie na tej samej wysokości, po przeciwnej stronie autobusu.
-Nie, stary, oglądam powieki.
- Ależ sucharzymy.- Styles zamaszystym ruchem odsłonił materiałową firankę. Wychylił się tak, że praktycznie stykali się z Niallem głowami.- Aż tak cię to gryzie?
-Co niby?
-Ta cała akcja z tą śliczniutką fotografką, z którą kiedyś chodziłeś. To dla niej zerwałeś z Angie,nie? Chcesz o tym pogadać?
-A co może mi poradzić ktoś, kto jest tak nieogarnięty ze swoim, życiem, że musi przynajmniej raz dziennie dać sobie w kanał, żeby jakkolwiek funkcjonować!?- Niall wcale nie chciał tego powiedzieć. Mógł być zły wyłącznie na siebie, nie miał prawa wyżywać się na kumplach. Tym bardziej, że zostało mu ich naprawdę niewielu.
-Przepraszam.-Bąknął pod nosem.
-Słuchaj no, nie oszukujmy się, masz rację. Nie jestem z tego dumny. Ale przynajmniej nie gnoję innych bez powodu.
-Przecież przeprosiłem!- Jęknął blondyn.
-Wiem,wiem. Tak tylko się droczę. -Zachichotał cicho Styles. -To powiesz, co tam ci aż tak utkwiło na wątrobie, że dzień przed najważniejszym koncertem całej trasy nie możesz spać chociaż dochodzi trzecia?
-A ty?
-Mnie obudziłeś swoim sapaniem i stękaniem. -
Niespodziewanie nawet dla samego siebie Niall wyciągnął się na materacu, wbił wzrok w sufit i opowiedział ze szczegółami wszystko, co "aż tak utkwiło mu na wątrobie". Harry słuchał uważnie, nie zadając zbędnych pytań.
-Za dwa miesiące urodzi się moja córka.-Kończył Horan.-A ja jeżdżę po świecie, robiąc z siebie pajaca zamiast zacząć ratować swoje mocno spaprane życie.
-Nie wiem-Stwierdził po dłuższej chwili milczenia Harry- czy będziesz chciał wziąć sobie do serca radę gościa, który musi przynajmniej raz dziennie dać sobie w kanał, żeby jakkolwiek funkcjonować,ale...
-Stary...
-Ale uważam, że powinieneś zawalczyć. Bo masz o co i dla kogo. Kasa i sława, to nie wszystko. Rodzina musi być zawsze na pierwszym miejscu.
-Na pierwszym miejscu.-Powtórzył Niall. Po chwili obaj zasnęli, sygnalizując to reszcie świata głośnym chrapaniem.

Koncert rozpoczął się o dwudziestej. Scenę jak zwykle oblegały tłumy rozwrzeszczanych nastolatek z transparentami o... co najmniej niecenzuralnej treści....'True directioners'... Nawet te w ostatnich rzędach pewnie nie mogły się doczekać aż któryś z nich im pomacha, mrugnie albo zakocha się od pierwszego wejrzenia.
Więcej było w tych występach markowania i wydurniania się niż muzykowania z prawdziwego zdarzenia. Harry biegał od jednego do drugiego końca platformy z gitarą elektryczną przewieszoną przez ramię. Co jakiś czas zatrzymywał się, by wyskoczyć na prawie półtora metra w górę. Louis rzucał w spocone, rozemocjonowane fanki pluszakami, bezskutecznie próbując odnaleźć na widowni swojego nowego chłopaka...
Liam, znerwicowany lekoman uzależniony od morfiny, śpiewał, starając się nie pokazywać, że ledwo zipie, bo akurat jest na głodzie.
Publiczność szalała. Śpiewali kolejne utwory, skutecznie udając zaangażowanie. Jeden, drugi, trzeci. Piosenki, przerwa, wyreżyserowana gadka,przerwa, piosenki, gadka, przerwa. I tak przez dwie godziny.
Został jeszcze tylko kwadrans z czterema szczęściarami, którym udało się wygrać złoty bilet, upoważniający do spotkania z zespołem. Niall dopijał właśnie trzecią butelkę wody i ocierał spoconą twarz miękkim ręcznikiem, kiedy na zaplecze weszła Doris-agentka z ramienia managementu. Miała krótkie rude włosy i nieszczery uśmiech.
-Słuchaj,Horan.-Nigdy nie zwracała się do nich po imieniu.- Ta twoja kłopotliwa, ciężarna przyjaciółka jest w szpitalu. Zdaje się, że coś poważnego. Uznałam, że powinieneś wiedzieć. Ale powinieneś wiedzieć też to, że jeżeli przerwiesz z jej powodu trasę koncertową, będziesz miał z nami naprawdę spore kłopoty.- Wyłożyła sucho i wyszła, nie zamykając za sobą drzwi.

THE FAME |N.H| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz