37 Rozdział

19.2K 1K 84
                                    

-Co Ty..

Odsunelam sie lekko od brata.

-Nie masz się Lucy czego bać. - powiedzial.

Trochę mnie to rozsmieszylo.

Czemu?

''Nie mam się czego bać'', a na podłodze leży, z pewnością nie żywy człowiek.

-Żartujesz sobie prawda? - spytałam wskazując palcem '' zwłoki ''.

Zaśmiał się. Ja już go nie poznaje. Nie poznaje swojego brata. Śmieszy go zabójstwo. To co dopiero będzie potem?

Chciało mi się ryczec. Najchętniej wyłabym jak bóbr.

Alex widząc to podszedł i przytulił mnie.

Chociaż byłam na niego wściekła za to, że nie wyjaśnij mi niczego i od tak nas zostawił, to przyznam brakowało mi tego.

Od razu poczułam zapach jego bluzy.

Widziałam, ze zaraz stąd zniknie, bo będzie musiał zrobic kolejna rzecz dla tego Matteo.

5 minut później.

Siedzieliśmy wszyscy na kanapie. Ja usiadłam po turecku żeby oprzeć się rękami o kolana i podeprzec na nich głowę. - Kiedy znów mnie zostawisz? - wymamrotalam.

Chłopak przewrócił oczami. - Za godzinę muszę wyjść.

Tym razem ja przewróciłam oczami.

Max cały czas się nam przyglądał.

Alex wytłumaczyl mi to dlaczego musiał tak szybko opuścić dom bez słowa. Powiedziałam mi praktycznie to samo co Max, ale ze szczegółami. W końcu minęła niecala godzina i chłopak musiał iść.

Wstałam i przytuliłam się do niego licząc, że jeszcze przyjdzie.

Patrząc na to nie dowiedziałam się w sumie nic.

Alex wyszedł ciągnąc za sobą cialo mężczyzny w worku.

To było straszne. Czułam się jak w jakimś horrorze.

Nagle usłyszalam dźwięk.

SMS od nieznanego:Już poszedł? Nareszcie.

-Kto to? - spytał Max, który również słyszał SMS'a.

-Lara. - sklamalam.

-Słuchaj może lepiej żebym poszedł. - powiedzial.

-Nie! Zostań.

Wstal z fotela i usiadł koło mnie na kanapie.

Oparłam glowe o jego ramię. Czułam jak się zaśmiał. - Z czego się smiejesz?

-Z Ciebie Lucy. - uśmiechnal się szyderczo.

-Bo?

-Bo raz mówisz, że do siebie nie pasujemy, a raz klejisz się do mnie. - znów się zaśmiał.

-Ja się do Ciebie kleje? Wolne mi żarty. Pff.. - chwyciłam poduszkę i pacnelam go w głowę.

Odwróciłam się i usiadłam normalnie.

-Jesteś niemożliwa - zaśmiał się.

Oglądaliśmy jakies coś romantyczne, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

Wstałam i ruszyłam w ich stronę.

Zobaczyłam przez dziurkę kto to. Ujrzałam dwóch mężczyzn z pistoletem w rękach. Czy dziś nie mogę mieć spokojnego dnia?!

Momentalnie odskoczylam od drzwi, uderzając o szafkę stojąca kawałek za mną.

-Lucy, co jest?

Podbieglam do telewizora i wyłączylam go w trybie natychmiastowym.

Drzwi również przekluczylam dodatkowym zamkiem.

Max był zdezorientowany.

Wskazałam na drzwi, a on spojrzał przez dziurkę i już wszystko rozumiał.

Chwycił mnie za rękę i poprowadził na górę do mojego pokoju.

Usłyszeliśmy trzask.

Wyjrzelismy przez okno. Mężczyzn nie było.

A drzwi od domu były otwarte.

Łobuz kocha najbardziej ✔ POPRAWIANIEWhere stories live. Discover now