♣ Rozdział piętnasty

3K 379 39
                                    


Zoe z niedowierzaniem wpatrywała się w uśmiechniętego od ucha do ucha Caleriana, nad którego dłońmi unosiło się czerwone światło w postaci płomieni. Za pierwszym razem, gdy nadnaturalne zjawisko zamierzało dotknąć nieprzytomnego ciała Simy, szybko stanęła w jej obronie. Bała się, że stojący przed nią mężczyzna był jakimś sługusem zesłanym przez któregoś z Volerianów i jego zadaniem było uśmiercenie ich, nim dotrą do lasu. Nieważne, jak idiotycznie to brzmiało. Nie potrafiła przyjąć do świadomości, że ten chuderlawy chłopaczek rzeczywiście był uratowanym przez nią wilkiem. Zwierzęciem, które w magiczny sposób zamieniło się w człowieka. Widziała to zjawisko już wiele razy, gdy mieszkała na Ziemi, jednak żadne z nich nie stało się naprawdę, a jedynie w filmach.

Magia nie istniała. Tak samo, jak zmiennokształtni, wampiry i inne postacie stworzone z wyobraźni człowieka. A jednak Calerian „wpychał" unoszące się nad jego dłońmi płomienie w ciała jej nieprzytomnych towarzyszy i na własne oczy widziała, jakich rany zaczynały znikać. Wpatrywała się w to wszystko z szeroko rozdziawioną buzią i wysoko uniesionymi brwiami. Przypuszczała, że Sima lada chwila otworzy powieki i uraczy ją zaskoczonym spojrzeniem, przez co zdziwiła się, gdy to nie nastąpiło. Żaden z jej towarzyszy wciąż się nie wybudzał, a Calerian jak gdyby nigdy nic, usiadł obok Acaira i zaczął bawić się jego długim warkoczem.

– Co to wszystko ma znaczyć? – spytała zdezorientowana i energicznie zaczęła machać w stronę Caleriana rękami. Chłopak posłał jej pytające spojrzenie z miną niewiniątka, czym wyprowadził ją z równowagi. Momentalnie podniosła się na nogi i sięgnęła po leżący na ziemi zakrwawiony miecz Simy, by wymierzyć go w Caleriana. – Gadaj, co im zrobiłeś albo zaraz stracisz głowę!

– Wiedziałem, że jesteś odważna, odkąd postawiłaś się Volerianom i samemu Ottonowi, by mnie ocalić – przyznał dumnie chłopak i również podniósł się na nogi. Spojrzał Zoe prosto w oczy i uśmiechnął się. – Twoi towarzysze wybudzą się za kilka minut. Magia jest cudowna, ale nie oczekujmy od niej zbyt wiele. Wszystko ma swój czas, Zoe.

– Nigdy nie uwierzę, że byłeś... jesteś... Herkulesem! – prychnęła gniewnie. – Gdzie się niby podział twój ogon? I sierść? Ktoś cię wynajął, byśmy nie zdołali dostać się do Labreo. Jestem pewna, że Volerianie wymyślili tę plotkę o niebezpieczeństwie czyhającym w lesie i teraz pilnują, by nikt się o tym nie dowiedział! Dlatego wynajęli kogoś, kto morduje każdego, kto do niego wejdzie!

– Brzmisz jak wariatka, ale rozumiem, że na Ziemi nie mieliście dostępu do magii. Pamiętaj jednak, że masz do czynienia ze stworami, które łudząco przypominają ludzi, a wcale nimi nie są. Nie pamiętasz już Volerianów? Dopiero co opuściłaś zamek...

– Nie baw się ze mną w te słowne gierki! Wciąż ci nie wierzę!

Nagle Sima, Edan i Acair w tym samym momencie gwałtownie podnieśli się na łokciach i zrobili głęboki wdech, wybałuszając przy tym oczy.

Zoe momentalnie przykucnęła obok Simy, a Calerian oparł się o chłodną ścianę i głośno westchnął. Przeczuwał, że przekonanie do siebie Zoe w ludzkiej postaci nie będzie niczym łatwym, dlatego liczył na pomoc pozostałej trójki. Tylko ktoś, kto spotkał się kiedyś z magią, mógł przekonać tę Ziemską dziewczynę do tego, że naprawdę był ocalonym przez nią wilkiem.

– C-co się stało? – wydukała zdezorientowana Sima i rozejrzała się po jaskini. Nagle jej oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy ujrzała martwego Arummy. Stwór leżał kilka metrów przed nią, a wokół niego lśniły odłamki pozłacanej zbroi. – Musimy uciekać, póki jest nieprzytomny! Inaczej nas zabije! – krzyknęła i podniosła się na nogi, gdy w jakiś magiczny sposób została przygwożdżona z powrotem do ziemi. Próbowała się podnieść, jednak na nic się to zdało. – Zoe! Nie potrafię się poruszyć! Pomóż mi! – Oczy zaszły jej łzami, a w tle rozbrzmiał głośny śmiech.

Strażnicy Vol ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz